piątek, 19 kwietnia 2013

VIII Rozdział

Tak jak obiecałam mamie i tacie starałam się odzywać grzecznie. No i nawet mi wychodziło. Nawet zaczęłam się z nimi z niektórych rzeczy śmiać, a to było dziwne.. Było fajnie do momentu kiedy mama wróciła do salony..
-Emy, chyba powinnaś wyjść z psem..
-Byłam z nim nie dawno.
-Ale najwidoczniej chce znowu iść, bo stoi przed drzwiami i skowyczy więc..
-Ta ta.. rozumiem.. Idź bo zleje ci się na twoje panele- powiedziałam a chłopacy wybuchnęli śmiechem.
-A jak się psiak wabi.?-zapytał Niall
-Hero.- odpowiedziałam wspólnie z Liamem. 
-ohoh a ty skąd wiesz jak pies się wabi co.?- zapytał Harry
-Spotkaliśmy się raz na spacerze i tak jakoś zapamiętałem.
-Dobry patent na bajere, iść z psem i wyrywać laski-zaśmiał się Harry a reszta za nim
-A twój patent to udawanie idioty.. Oh przeprasza, ty wcale nie musisz udawać, bo nim jesteś.!- odpowiedziałam. No co wkurzył mnie trochę.. Będzie się wyśmiewał z innych..
-Emy do cholery jasne.!- wrzasnęła mama
-No co.! On może gadać na Liama, a bronić to ja już nie mogę.! -powiedziałam i zaczęłam się ubierać.
-Coś się mówi- powiedziała mama
-Idę z psem.?
-Przep..
-Dobra.. Przepraszam,że stanęłam w obronie Liama..
-Wiesz co ja pójdę z tobą.- wtrącił się Liam
-Jakiś ty odważny, ja bym z nią nie szedł- zażartował blondasek
-A kto powiedział, że idę sam.? Idziesz ze mną.
-O nie.! Nie ma mowy.! Już wolę głodować niż z wami iść..
-Nie każe ci iść sam, ale z nami, więc nie masz czego się bać. A poza tym, co ta niewinna istota może ci zrobić.?
-Jeśli zaraz się nie ruszycie pies zleje się na panele i będzie kolejna awantura. Więc ruszać się, albo idę sama.!-powiedziałam
-Nie no nic. Przecież to milusia istota- powiedział Niall i również zaczął się ubierać.

**PARK
-Dzięki za stanięcie w obronie, Harry wcale nie jest aż taki wredny, czasem mu się zdarzy palnąć coś głupiego-powiedział Liam
-Nie lubię jak naśmiewa bądź obraża ktoś moich znajomych, więc dlatego tak zareagowałam
-Też tego nie lubię, ale wiem, że Harry to dla żartów mówi..
-To słabe ma poczucie humoru koleś. 
-Ale nieźle mu powiedziałaś, zgasiłaś go nieźle. Teraz będzie to przeżywał przez najbliższy rok, bądź dłużej. 
-Ty farbowana czuprynko idziesz.?- zapytałam i odwróciłam się do tyłu
-Wolę iść z tyłu, bo przynajmniej mnie nie zabijesz.
-A czy ja wyglądam na kogoś takiego.?
-No nie.. Ale wolę być ostrożny- powiedział z uśmiechem
-On tak zawsze.?- zapytałam Liama
-Wiesz.. on strasznie wszystko bierze do siebie więc.. 
-Rozumiem. Mam zwracać się do niego miło.
-Nie proszę cię o to,  ale jak byś mogła to fajnie by było. Wiesz nikomu nigdy się później nie chce go pocieszać..
-Dobra, postaram się.
W pewnym momencie pod nogi wpadła mi piłka. Taka zwykła tenisowa piłeczka. Jakiś koleś krzyczał żebym mu odrzuciła no to chciałam odrzucić, ale zapomniałam, że za mną idzie Niall i tak jakoś wyszło, że jak jak brałam zamach to Niall dostał ręką w czoło i wylądował na ziemi.. Szybko odrzuciłam piłkę i nachyliłam sie z Liamen nad Niallem
-Nic ci nie jest stary?- zapytał Liam
-Mówiłem, że ona chce mnie zabić.
- Mogłeś iść przed nami..-powiedziałam
-Taa.! I byś tak rzuciła, że bym dostał w tył głowy.! Przyznaj się, że chcesz mnie zabić.!
-Pewnie, to był zamach na ciebie.
-Dobra stary wstań już i nie udawaj- powiedział Liam i pomógł mu wstać.
-Mój łeb..
-Może zmądrzejesz teraz..- powiedziałam a Liam na mnie groźnym wzrokiem spojrzał-Dobra.. Przepraszam, to było nie chcący. Wybaczysz mi.?
-Nie,! Idziemy do domu.!- powiedział blondasek i odwrócił się na pięcie i szedł sam kilka metrów przed nami.
Całą drogę z Liamem śmieliśmy się z niego, bo szedł jak pacan trzymając się za głowę..Ciągle żartowaliśmy z niego typu ,, NIALL UWAŻAJ PIŁKA'' a ten schylał się jakby robił unik. Kilka razy dał się nabrać, ale potem już się na nas obraził bo nic sie nie odzywał tylko szedł szybko do domu.

**DOM
Wchodząc do domu pierwsze co usłyszeliśmy to
-I co żyjecie.?- zapytał Louis
-Ona chciała mnie zabić!- krzyknął Niall i wbiegł do salony a my z Liamem zaraz weszliśmy i wybuchnęliśmy głośno śmiechem.
-Zdejmij rękę Niall z głowy.- powiedział już ledwo co Harry
Niall powoli ściągnął rękę z czoła i okazało się że ma wielkiego guza.! Wszyscy na ten widok wybuchnęli śmiechem, no może oprócz taty i mamy, oni byli przerażeni.
-Jezu maria. Emy co ty mu zrobiłaś.?-krzyknęłam mama i pobiegła do kuchni po lód
-Ja tylko odrzuciłam piłkę..
-Jak do tego doszło ja się pytam .?
-No ten no.. biorąc zamach dostał ręką w czoło.. no i się odracam a Niall leży na ziemi.. Ja tylko odrzuciłam piłkę..
-I teraz on ma piłkę na czole- powiedział Louis i wybuchnął śmiechem
-Aż takie dużo to.?- zapytał smutnym głosem Niall, ja mu podałam lustego..
-No.. Masz teraz 2 głowy
-No Niall, jak nazwiesz swoją 2 głowę.?-zapytałam
-DUPA.!
-Dupa Horan.? Bardzo ładnie i oryginalnie
-Co ja teraz zrobię.. Nie wyjdę tak na scenę.!
-Oj nie przesadzaj prawie tego nie widać- powiedziałam a ten się do mnie odwrócił przodem i wybuchłam śmiechem. 
-Dziękuje ci bardzo wiesz.!- powiedział oburzonym głosem Niall- Tobie również Liam, gdybyś nie kazał mi iść miałbym jedną głowę a nie 2.!
-Nie przesadzaj, teraz przynajmniej mamy 6 członków w zespole.- zachichotał Liam
-Zaraz będzie 7.!- zagroził mu Horanek
-Spokój mi tu. Wystarczy 5 idiotów plus mały dodatek.- wtrąciłam się w ich kłótnię
-Zdaje mi się, że teraz Emy jest winna coś Niallowi, za to co mu zrobiła- powiedział Zayn..
-CO.!?
-No co, zrobiłaś mu guza, więc coś za coś..
-Dobra, ale ja nie chcę się bić
-Ja również. Wylądowałbym całkowicie w szpitalu..
-Debile mówię o czymś nie wiem, kino, restauracja..
-Restauracja z nim.?!-powiedziałam oburzona
-Kino z nią.?!- również i Niall był oburzony
-No nie wiem, dałem przykład, ty masz wymyślić coś Niall..-powiedział Zayn
-No nie wiem..- powiedział Niall i spojrzał na Liama..- może... albo nie.. mam.!
-Brawo.. Jednak używasz mózgu czasem..
-Idź z Liamem do kina.!
-Chyba dostałeś wstrząsu mózgu.. Mamo dzwoń po pogotowie.!
-Ja miałam coś wymyślić więc..
-Dokładnie. Niall wymyśla a ty robisz..-powiedział Harry
-No Emy, musisz iść.- powiedziała mama i się szeroko uśmiechnęła. No tak, jej córka pokaże się z kimś  odpowiednim dla niej. Zapewniony materialnie był, talent miał.. Dla mamy idealny. A dla mnie.? Sama nie wiem..
-Dobra.. Kiedy.?
-Jutro- powiedział Liam
-Okey..
Wszyscy zaczęli klaskać jakby nie wiem co, cud się stał.. Właściwie nie było mowy o dalszym planie dnia, tylko kino więc, jakoś to przeżyje. 
Obiad.. No i tu było spokojnie, jak na mnie. Siedziałam cicho cały posiłek. Jedynie co chwilę wybuchałam śmiechem, bo chłopacy dalej żartowali z guza, a Niall siedział przy stole z wielkim kawałkiem zamrożonego mięsa. I muszę powiedzieć, że było całkiem fajnie.! Kiedy ja z mamą sprzątałam po posiłku tata zaczął z chłopakami przeprowadzać wywiad. To akurat był najgorszy element dzisiejszego dnia, bo pytania były głupie. Znaczy nie tyle co głupie, ale podstawowe, takie które zadają wszyscy dziennikarze.. Tatuś się nie wykazał.. Przykro. Miałam w głowie kilka pomysł, ale tak jak mu obiecałam, nie będę wtrącać się mu do pracy.. Na koniec dnia, właściwie po 21 kiedy chłopacy już poszli usiadłam do biurka i włączyłam skeypa. I chyba to był mój błąd, kiedy powiedziała Sandrze, że byli u mnie One Direction ta tylko odpowiadała tak; aaaaa, aaaa. No i taka z nią była rozmowa..
-Emy ktoś do ciebie.!-wrzasnęła mama
-Dobra Sandra buziaczki i do zobaczenia w lipcu.
-AAAA. PA
Chyba dłużej z nią rozmawiać nie mogłam..
-Czego się drzesz.. Tata był z psem..
-No był był, ale masz gościa. I mogłaś powiedzieć,że zapraszasz takie ciacho to bym się jakoś wystroiła..
-Mamusiu.. Nie martw się, gdy się wystroisz wyglądasz jeszcze gorzej- powiedziałam z żartem i poszłam do drzwi.
-Dziękuje córeczko.!
Otwierając drzwi okazał się to być Luke..
-------------------------
HA.! Siedząc dzisiaj na polskim tak mi się nudziło i o takie coś napisałam. Fajne chociaż..? Chyba pomysł z założeniem bloga z opowiadaniem nie był dobry.. No, ale teraz mi głupio przestać pisać, więc może coś uda mi się nie raz napisać. :) Ale jak na razie trzymacie to i miłego czytania. :*

niedziela, 7 kwietnia 2013

VII Rozdział

Na słowa One Direction od razu podniosłam się z kanapy. Już chyba gorzej być nie może..
-Żartujesz sobie ze mnie?-zapytałam tatę
-A czy wyczuwasz w moich słowach żart.?
-Dlaczego mi to robicie.?!
-Ale o co ci chodzi. Wiesz jaka to okazja dla mnie.? Jeśli dobrze mi pójdzie wywiad...-
-Wywiad, wywiad, wywiad! A czy w tym domu nie można wspólnie podjąć decyzji.?!
-Mama się zgodziła, a poza tym kto w tych czasach nie lubi tego zespołu.?
-Drażnią mnie...
-To będzie musiała to znieść.
-Wiem że jestem nie grzeczna, ale takie kary to powinniście mi dać jak nie wiem, spale mieszkanie.!
-Emy, nie poznaję cię.
-Serio.?! Może przez to że nie rozmawiasz ze mną.?
-Dobra, jutro masz być cicho, nie komentować i nie proszona się nie odzywać.
-A nie mogę po prostu zamknąć się w pokoju i udawać tak jak zawsze, że mnie tu nie ma.?
-Nie.! I koniec dyskusji.!
Ohoh, to się tutuś wkurzył... I niby co ja mam teraz zrobić.!? Mam z nimi siedzieć przy jednym stolę i udawać, że interesują mnie ich bezsensowne odpowiedzi...Taa.. będzie wesoło.. Wyszłam jeszcze z Hero, mimo że tata poświęcił się i wyszedł z nim wcześniej to i tak błagał o wyjście. No w końcu jest szczeniakiem. Jedynie on mnie nie wkurzał, w porównaniu do reszty.

*NIEDZIELE
-Emilio wstawaj.!!- krzyknęła mama
Ta jak zwykle wydrze paszcze na cały Londyn.  No i weekend nawet mama nie da się wyspać.. Wyszłam z łóżka, bo inaczej by stała nade mną i gadała by WSTAŃ WSTAŃ WSTAŃ.. już nie raz tak było.. Ubrałam to i zeszłam na dół.
Może to nie były ekstra ciuch, ale lubiłam po domu ubrać się jak wieśniak. Lubiłam wygodę, a co inni powiedzą na mój wygląd miałam głęboko w dupie. Wzięłam smycz i poszłam z Hero do parku. Ja siedziałam na ławce,a Hero biegał. Ostatnio zrobił się strasznie grzeczny, na każde moje zawołanie przybiegał.. W pewnym momencie usiadł koło mnie Luke. Jeszcze on mi potrzebny dzisiaj..
-Hej, jak tam po wczorajszym. Podobała się praca kelnerki.?
-Żyję jakbyś nie zauważył... Nie, nie podobała mi się, wolę być obsługiwana niż obsługiwać i słuchać tych marudzących ludzi..
-Nie było aż tak źle, chociaż mój tata ciągle mówi o twoim wypadku na tego kolesia.
-Do cholery jasne.! Ile mam wam mówić, nie ja wpadłam na niego tylko on na mnie.!
-Dobra, dobra.. Ale to ty powinnaś uważać..
-Uważać to ty teraz powinieneś..!
-Nie bij tylko- śmiał się-Zawsze jesteś taka.. no wiesz.. zbuntowana.?
-Nie, nie zawsze. Ale akurat dzisiaj tak.
-Ojej coś się stało.?
-Tak, przychodzą do mnie mój ulubiony zespół, bo mój kochany tatuś będzie przeprowadzał z nimi wywiad..
-Serio.?! One Direction będzie u ciebie w domu.?!
-Nie no co ty, żarty sobie stroję.. Ty jesteś taki głupi czy udajesz.?
-Wiesz jakie ty masz cholerne szczęście.. milion ludzi chciałoby, żeby być teraz na twoim miejscu. Uwielbiam ich, wczoraj to było dla mnie spełnienie marzeń ich zobaczyć.! Oni są najlepsi.
-No właśnie dlaczego, wy wszyscy tak ich wielbicie.?! Przecież to jeden z kilkunastu zespołów..
-Ale mają coś w sobie fajnego. Są po prostu normalni.
-Taa normlani, klepiąc się po dupsku, latanie po scenie jak banda debili i nie wiem co jeszcze.
-Może dlatego są inni? Inni to nie znaczy gorsi. Wiem że ich nie znosisz, ale po prostu postaraj się chociaż na moment popatrzeć i ocenić nie jak gwiazdy, a jak normalnych ludzi. Są na prawdę fajni.!
-Skąd wiesz.? Przecież ich nie znasz osobiście.?
-Ja to wiem.
-No tak. Luke zna wszystkich..
-ej no..! Zobaczysz, jeszcze przybiegniesz do mnie i będziesz mówiła LUKE JESTEŚ MISTRZEM, MIAŁEŚ RACJĘ, ONI SĄ ZAJEBIŚCI.
-Tak Luke, tak- głaskałam go po głowie- na pewno, ale po mojej śmierci
-Wcale nie jesteś aż taka straszna jak się wydajesz.
-No widzisz, nie oceniaj książki po okładce
-ohohoh to żeś palnęła.. Ta co nie ocenia.. A chłopaków to co.?
-Dobra koniec..! Tym razem wygrałeś.!
-Przepraszam czy możesz trzymać swojego psa, bo mojego psa denerwuje- przerwała nam jakaś babcia
-A to mój problem że ma pani godzille, a nie psa.? Jak ma wściekliznę to proszę go nie zabierać do parku gdzie pełno tu psów.
Chyba babka się mną zraziła, bo wzięła psa na ręce i poszła. No ale taka prawda, jakoś inne psy się nie rzucają. Dobra chyba pora wrócić do domu i trochę po ściemniać jaki to ja jestem aniołek..Weszłam do domu i skierowałam się od razu do kuchni, no w końcu nie jadłam dzisiaj jeszcze śniadania. Otworzyłam lodówkę i moje oczy ujrzały to cudo.                                                                                       
Pierwsza myśl to jestem w niebie, druga to, co by zjeść. Było w niej wszystko, ciasta, sałatki, jakiś przekąski. Wiedziałam, że co nie co jest kupione z powodu przyjścia chłopaków, ale przecież na pewno nie wszystko. 
-Mamo mogę tej sałatki?
-Nie, to dla gości.
-A te kanapeczki.?
-Też nie
-To co do jasnej cholery mogę zjeść,?!
To było śmieszne, że takie pyszne jedzenie było tylko specjalnie dla chłopaków robione.. A ja kim niby jestem.!
-Płatki sobie zrób- powiedziała mama
-Ja mam jeść płatki, a ci królewskie żarcie.?! 
-Królewskie to dopiero się piecze,a teraz rób i wynoś się z kuchni, bo przeszkadzasz.
-A czy ja kiedyś nie przeszkadzałam...
 No to sobie zrobię płatki, ale niech nie myśli, że się tym na jem. Wzięłam miskę płatków i usiadłam przed TV. Nawet nie zdążyłam włączyć, bo moja mama już stała za mną i zaczęła swoje gadanie.
-Mam nadzieję, że zachowasz się przy chłopakach. Wiesz, że dla twojego ojca to bardzo ważne. Jeśli przyjdzie ci do głowy...
-Tak tak. Jeśli coś zrobię będzie szlaban. Wiem to.. nie musisz po raz setny mi mówić. Wiesz, że to choroba jak w kółko powtarzasz to samo.?
-Emy nie zaczynaj.
-Dobra.
-I te głupkowate teksty zostaw dla siebie.
-Jakie głupkowate, mówię tylko co myślę..
-To lepiej się nie odzywaj.
-To mnie o nic nie pytaj.!
Chyba nie miała siły ze mną się kłócić. Tata by nie odpuścił, jakoś z nim ciężko było mi się kłócić. Może dlatego, że jakoś bardziej stanowczo mówił i miałam do niego pewny respekt w tym co mówię, a do mamy nic. Z nią mogłam się kłócić i kłócić, gdyby czasem nie wejście taty nie wiem do czego by doszło. Tak wiem uważacie mnie za debilkę, ale to cała ja. Mimo wszystko, jest miła i sympatyczna.. 
Siedziałam i oglądałam jakiś film kiedy zasłoniła mi mama telewizor...
-Możesz przebrać te spodnie.? Bo wyglądasz jakbyś narobiła sobie w gacie.
-Nie, nie mam zamiaru się przebierać. Jestem w domu i będę nosiła co mi się podoba. A poza tym, skoro chcieli do nas przyjść to muszą mnie znieść.
-Czy kiedyś nie będzie problemu żebyś normalnie się ubrała?
-Pomyślmy... nie. Ty masz jakieś wymagania. Moje dziecko będzie ubierało się jak chce.!
-Boże Emy po kim masz taki charakter..- powiedziała mama i poszła do kuchni
-Na pewno nie po tobie.!- krzyknęłam
Serio. Na pewno nie po niej. Ona odpuszczała, a ja walczyłam do końca. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja się nie ruszam z kanapy. Nie moi goście więc mam to gdzieś.
-Emy otwórz drzwi!!- darła się mama. Niech zapomni.. Po chwili zadzwonił drugi raz dzwonek, ale dopiero po trzecim razie mama się pofatygowała i otworzyła drzwi. Ale zanim je otworzyła powiedziała;
-Zachowuj się i postaraj się być choć raz miłą.
Dobra...Raz można.. Co mi szkodzi. Ale znając wcześniejsze wydarzenia, z lokowatym będzie ciężko. Ale zrobię to dla taty, ten jeden, jedyny raz.. Nagle w wejściu do salonu stanęli oni 

No może na widok Liama jakoś jakoś tak fajnie mi się zrobiło, ale na widok lokowate ciśnienie mi podskoczyło. Nawet nie wiem czemu..Reszta na mój widok nie specjalnie się cieszyła. Dziwić się.? Dziewczyna która ich nie lubi, zdarzyło jej się coś palnąć a do tego wczorajsza impreza.. Trudno, oni i ja nie jesteśmy zadowoleni i razem musimy się ze sobą męczyć. Pech to pech. To będzie niezapomniany obiad..
Chłopacy od razu usiedli na kanapie, a koło mnie blondas i Liam. No zdziwiłabym się jakby usiadł Harry...
-Zostawiłabym was z Emy, ale boję się że to jest zły pomysł..- powiedziała mama. I tu mogłam się  z nią zgodzić.
-My lubimy ryzyko więc chyba pani córka nas nie zje.-powiedział Louis a reszta wybuchła śmiechem oprócz mnie. 
-Dobra, to ja wracam do kuchni, jakby coś się działo to krzyczcie.
-Pewnie, bo najpierw ich poćwirtkuję a na końcu zakopię w ogródku
-Emy.!- wrzasnęła mama
-No co.? Przecież jestem miła.!
-----------------------------------
Tak, głupi rozdział wiem. Ale patrzcie dodałam dość szybko. Od razu mówię Emy nie będzie z Luke'm. Głupio nie.?! 
Wiem, że tu nic się ciekawego nie dzieję, ale nic innego nie wymyślę, teraz myślę co może stać się na obiedzie.:> Rozdział już niebawem.! 
CZYTASZ=KOMENTUJ

czwartek, 4 kwietnia 2013

Dodatkowa Postać

Luke-syn dyrektora szkoły do której chodzą. Rok starszy od Kim i Emy. Przez to, że jest synem dyrektora ma mało znajomych. Przez Kim i Emy będzie często wpadał w kłopoty. 
Ogólnie to miły, sympatyczny chłopak.


VI rozdział cz2

-Kurwa- powiedziałam sobie pod nosem i walnęłam nogą w drzwi. 
-Ciesz się, że nie jedziesz sama- powiedziałam uśmiechnięty Liam
-Właśnie się zastanawiam czy mam płakać czy się cieszyć że utknęłam z tobą... A teraz dzwoń po tych swoich kumpli niech coś zrobią
-Nie masz telefonu.?- 
-A gdzie go miałam sobie włożyć.! W cycki może.?!- powiedziałam a ten zaczął się śmiać-Zabawne co.?!
-Przepraszam.. Też nie mam telefonu..
-Słucham.?! Żartujesz sobie ze mnie... To jak my z tą wyjdziemy.?!
-No spokojnie... chłopaki zaraz się skapną że nie wracam i zawołają pomoc
-No mam nadzieję. A jak na razie kliknij guzik z napisem ALARM. 
-Okey- powiedział i kliknął

*Z PERSPEKTYWY LIAMA
Dobra, kiedy winda się zatrzymała poczułem strach, ale nie mogłem tego okazać, nie w jej towarzystwie. Skłamałem z telefonem, tak na prawdę mam telefon, ale to jedyna okazja żeby spędzić z nią trochę dłużej. Guzik też udawałem że klikam, na szczęście się na mnie nie patrzyła więc nie zorientowała się. Teraz tylko o czym z nią gadać...

*Z PERSPEKTYWY EMY
Ja chcę z tąd wyjść. Już chyba wolę latać od stolika do stolika i słuchać marudzących ludzi niż siedzieć w windzie.. Ciągle czułam jak Liam się na mnie gapi.. 
-Daj mi swoją marynarkę- powiedziałam, a on bez gadania mi ją dał. Chyba mam coś w sobie.. Wzięłam ją do ręki i rzuciłam na ziemię i usiadłam na niej. No chyba wiadomo, że nie usiądę na brudnej podłodze w czarnej sukience..On zgapił ode mnie pomysł i usiadł na podłodze tylko że na przeciwko mnie.. Nagle zaczął nucić i podśpiewywać jakieś piosenki..Jak mam z nim tu siedzieć, to niech on będzie cicho.!
-Możesz skończyć?  
-No tak zapomniałem.. anty fanka
-Że ja.?- zapytałam a on pokiwał głową-to wbij se do tej głowy, nie jestem waszą anty fanką.
-To czemu nas tak obrażasz.?
-Nie obrażam, a mówię to co myślę..
-To lepiej się nie odzywać... Ale trudno zaryzykuje. Czemu nas tak nie lubisz.?
-Tego nie powiedziałam. Po prostu mam was lekko dość. Wszędzie gdzie nie pójdę tam o was gadają, kogo nie spotkam to nawija o was, moi przyjaciele o niczym innym nie gadali tylko o was, nawet nowa poznana koleżanka jest waszą fanką, ale tą normalniejszą. A na sam koniec muszę Was co chwilę spotykać. Nie rozumiem tego całego szału na waszym punkcie, no i nie przepadam zbytnio za waszymi piosenkami.. Ake to nie czyni ze mnie anty fanki. Nic do was nie mam, spełniacie swoje marzenia i już..
-My też nie rozumiemy tego całego szału. Z dnia na dzień wszystko się zmieniło, ale dalej jesteśmy tacy sami. Chcemy być normalnymi ludźmi, mimo że jest ciężko. Więc może zamiast oceniać nas po tym co inni mówią, oceń nas jak nas poznasz. Co ty na to.?
-Wątpię, że będzie czas na poznanie. Wy zapewne macie masę pracy, ja masę nauki.. A poza tym, nie zamierzam być w centrum uwagi.
-Czemu nie możesz traktować nas jak normalnych ludzi.?!
-Właściwie.. Czemu by nie. Sam o to prosiłeś.-powiedziałam a on się uśmiechnął i wyciągnął ku mnie rękę
-Liam jestem
-Emy
-Na przyszłość ci powiem, że Paul, mężczyzna na którego wpadłaś..
-Nie wpadłam , a on wpadł. .. Mów dalej
-No dobra... on wpadł, niezbyt cię lubi. Więc jak coś to nie przejmuj się jego głupimi słowami
-Ehem..
-Dobra, zdradzę coś ci. Mam telefon i nie wcisnąłem przycisku ALARM..
-Że co.?! Ty chyba żartujesz teraz.! Masz 3s na zadzwonienie po resztę...-przełknęłam ślinę żeby ich nie obrazić- kolegów.
-A co aż tak źle że mną ci jest w tej windzie.?
-Ja nie przyszłam tu jako gość, tylko jako kelnerka więc proszę cię zadzwoń po kolegów.!
-Dobrze ...
Dalsza rozmowa z nim nie była taka zła. Właściwie, serio był normalnym chłopakiem. Podczas całej rozmowy nie mówił o zespole, ani o trasie... Chyba trochę głupio się zachowałam mówiąc im że są denni i wgl. Przynajmniej teraz wiem że przysłowie ,,nie oceniaj książki po okładce'' sprawdza się..

*Z PERSPEKTYWY LIAMA
Nie wierzę. Emy wcale nie jest taką złą dziewczyną jaką się wydawała.. Nie chciałem wychodzić z tej windy, ale nie chciałem wkurzać już jej. Zadzwoniłem po chłopaków i tak jak myślałem, nawet ich nie obchodziło że nie wracam tak długo. Złamałem w końcu barierę strachu i zacząłem z nią rozmawiać. Mimo, że ona nie była chętna rozmową ze mną, starała się tego nie pokazywać.
-Może miałabyś ochotę wybrać się do kina.?- zapytałem a winda nagle ruszyła. No szlag.! Akurat teraz.. Ona nawet nie odpowiedziała. Kiedy drzwi się otworzyły ujrzeliśmy wszystkich. Chłopaków, Paula, Kim i tego kelnera..Emy nic nie odpowiedziała tylko od razu wyszła z windy i poszła do kuchni...Mogłem wziąć od niej numer, nawet nie pomyślałem o tym..

*Z PERPEKTYWY EMY
Wyszłam z tej windy szybciej niż weszła. A dlaczego.? Bo nie chciałam słuchać typu ,, co tam zaszło, jak było'' blablabla.. Od razu do kuchni przyszli Kim i Luke.
-No jak tam z Liamem.?- zapytał Luke.
-YYYY normalnie.?!
-No opowiadaj jaki on jest.!
-Normalny, a jak nie rozumiesz to idź do tatusia, on ci na pewno wytłumaczy
-Jejuś, biedny. Jak on z tobą tam wytrzymał..-powiedział i wyszedł z kuchni.
-Tak jak ty ze mną teraz.!-krzyknęłam-Jak ten człowiek mnie denerwuje.!
-Nie martw się mnie też.. Jak ty utknęłaś w windzie ciągle się wymądrzał...
-Głupi synuś dyrektora..
Reszta imprezy przebiegła bez niespodzianek. Wszyscy byli zadowoleni, skarg na nas nie było i dyrektor był zadowolony, no może oprócz sytuacji z Paulem.. Na koniec imprezy podeszli do mnie wszyscy, cały zespół..
-Czego.?!-zapytałam
-ohoh miła jak aniołek..- powiedział loczkowaty
-Gdybym była aniołem to za pewne byś mnie nie zauważył
-słuchaj nie odpowiedziałaś mi na pytanie w windzie.. odpowiesz mi teraz i jesteś wolna.- powiedział Laim
-Nie. Nie mam ochoty spędzać z tobą czasu. Przepraszam cię, ale nie kręcisz mnie...
-Nie ładnie Liama tak odrzucać- powiedział Niall.
-A mamusia nie mówiła że nie wtrąca się w sprawy innych,?- powiedziałam po czym on odszedł.
-Słuchaj, możesz być trochę milsza.! Nic ci nie zrobiliśmy.!-powiedział loczkowaty
-Nachodzicie mnie..
-Weź Liam, szkoda słów na tą dziewczynę..- powiedział Harry i odeszli.
-Szkoda to słów na ciebie..
I dobrze, może teraz się ich pozbędę nie potrzebuje ich do życia. Nie obchodziło również mnie to co o mnie sądzą..Liam był jakiś inny do reszty..Gdyby podszedł sam na pewno by ta rozmowa się skończyła inaczej..
 Wróciłam z mamą do domu. Pierwsze co zrobiłam to rzuciłam się na kanapę w salonie i głośno westchnęłam.  Miałam już dość dzisiejszego dnia, cały wieczór na szpilkach.. Jednak kiedy tak leżałam na kanapie podszedł tata i miał dla mnie niespodziankę..
-Córciu, nie uwierzysz.!
-Wracamy do Polski.!?
-Pewnie, jak skończysz w listopadzie 18stkę..
-To co.? Wyrzucili cię  z pracy i nie będzie już gadał o wywiadach.?...
-Nie... Jutro mamy wywiad, u nas w domu, szef dał mi się wykazać. Więc proszę cię zachowuj się
-Zawsze się zachowuję! A kto wpada jutro.?
-Brytyjski-irlandzki zespół One Direction....