niedziela, 7 kwietnia 2013

VII Rozdział

Na słowa One Direction od razu podniosłam się z kanapy. Już chyba gorzej być nie może..
-Żartujesz sobie ze mnie?-zapytałam tatę
-A czy wyczuwasz w moich słowach żart.?
-Dlaczego mi to robicie.?!
-Ale o co ci chodzi. Wiesz jaka to okazja dla mnie.? Jeśli dobrze mi pójdzie wywiad...-
-Wywiad, wywiad, wywiad! A czy w tym domu nie można wspólnie podjąć decyzji.?!
-Mama się zgodziła, a poza tym kto w tych czasach nie lubi tego zespołu.?
-Drażnią mnie...
-To będzie musiała to znieść.
-Wiem że jestem nie grzeczna, ale takie kary to powinniście mi dać jak nie wiem, spale mieszkanie.!
-Emy, nie poznaję cię.
-Serio.?! Może przez to że nie rozmawiasz ze mną.?
-Dobra, jutro masz być cicho, nie komentować i nie proszona się nie odzywać.
-A nie mogę po prostu zamknąć się w pokoju i udawać tak jak zawsze, że mnie tu nie ma.?
-Nie.! I koniec dyskusji.!
Ohoh, to się tutuś wkurzył... I niby co ja mam teraz zrobić.!? Mam z nimi siedzieć przy jednym stolę i udawać, że interesują mnie ich bezsensowne odpowiedzi...Taa.. będzie wesoło.. Wyszłam jeszcze z Hero, mimo że tata poświęcił się i wyszedł z nim wcześniej to i tak błagał o wyjście. No w końcu jest szczeniakiem. Jedynie on mnie nie wkurzał, w porównaniu do reszty.

*NIEDZIELE
-Emilio wstawaj.!!- krzyknęła mama
Ta jak zwykle wydrze paszcze na cały Londyn.  No i weekend nawet mama nie da się wyspać.. Wyszłam z łóżka, bo inaczej by stała nade mną i gadała by WSTAŃ WSTAŃ WSTAŃ.. już nie raz tak było.. Ubrałam to i zeszłam na dół.
Może to nie były ekstra ciuch, ale lubiłam po domu ubrać się jak wieśniak. Lubiłam wygodę, a co inni powiedzą na mój wygląd miałam głęboko w dupie. Wzięłam smycz i poszłam z Hero do parku. Ja siedziałam na ławce,a Hero biegał. Ostatnio zrobił się strasznie grzeczny, na każde moje zawołanie przybiegał.. W pewnym momencie usiadł koło mnie Luke. Jeszcze on mi potrzebny dzisiaj..
-Hej, jak tam po wczorajszym. Podobała się praca kelnerki.?
-Żyję jakbyś nie zauważył... Nie, nie podobała mi się, wolę być obsługiwana niż obsługiwać i słuchać tych marudzących ludzi..
-Nie było aż tak źle, chociaż mój tata ciągle mówi o twoim wypadku na tego kolesia.
-Do cholery jasne.! Ile mam wam mówić, nie ja wpadłam na niego tylko on na mnie.!
-Dobra, dobra.. Ale to ty powinnaś uważać..
-Uważać to ty teraz powinieneś..!
-Nie bij tylko- śmiał się-Zawsze jesteś taka.. no wiesz.. zbuntowana.?
-Nie, nie zawsze. Ale akurat dzisiaj tak.
-Ojej coś się stało.?
-Tak, przychodzą do mnie mój ulubiony zespół, bo mój kochany tatuś będzie przeprowadzał z nimi wywiad..
-Serio.?! One Direction będzie u ciebie w domu.?!
-Nie no co ty, żarty sobie stroję.. Ty jesteś taki głupi czy udajesz.?
-Wiesz jakie ty masz cholerne szczęście.. milion ludzi chciałoby, żeby być teraz na twoim miejscu. Uwielbiam ich, wczoraj to było dla mnie spełnienie marzeń ich zobaczyć.! Oni są najlepsi.
-No właśnie dlaczego, wy wszyscy tak ich wielbicie.?! Przecież to jeden z kilkunastu zespołów..
-Ale mają coś w sobie fajnego. Są po prostu normalni.
-Taa normlani, klepiąc się po dupsku, latanie po scenie jak banda debili i nie wiem co jeszcze.
-Może dlatego są inni? Inni to nie znaczy gorsi. Wiem że ich nie znosisz, ale po prostu postaraj się chociaż na moment popatrzeć i ocenić nie jak gwiazdy, a jak normalnych ludzi. Są na prawdę fajni.!
-Skąd wiesz.? Przecież ich nie znasz osobiście.?
-Ja to wiem.
-No tak. Luke zna wszystkich..
-ej no..! Zobaczysz, jeszcze przybiegniesz do mnie i będziesz mówiła LUKE JESTEŚ MISTRZEM, MIAŁEŚ RACJĘ, ONI SĄ ZAJEBIŚCI.
-Tak Luke, tak- głaskałam go po głowie- na pewno, ale po mojej śmierci
-Wcale nie jesteś aż taka straszna jak się wydajesz.
-No widzisz, nie oceniaj książki po okładce
-ohohoh to żeś palnęła.. Ta co nie ocenia.. A chłopaków to co.?
-Dobra koniec..! Tym razem wygrałeś.!
-Przepraszam czy możesz trzymać swojego psa, bo mojego psa denerwuje- przerwała nam jakaś babcia
-A to mój problem że ma pani godzille, a nie psa.? Jak ma wściekliznę to proszę go nie zabierać do parku gdzie pełno tu psów.
Chyba babka się mną zraziła, bo wzięła psa na ręce i poszła. No ale taka prawda, jakoś inne psy się nie rzucają. Dobra chyba pora wrócić do domu i trochę po ściemniać jaki to ja jestem aniołek..Weszłam do domu i skierowałam się od razu do kuchni, no w końcu nie jadłam dzisiaj jeszcze śniadania. Otworzyłam lodówkę i moje oczy ujrzały to cudo.                                                                                       
Pierwsza myśl to jestem w niebie, druga to, co by zjeść. Było w niej wszystko, ciasta, sałatki, jakiś przekąski. Wiedziałam, że co nie co jest kupione z powodu przyjścia chłopaków, ale przecież na pewno nie wszystko. 
-Mamo mogę tej sałatki?
-Nie, to dla gości.
-A te kanapeczki.?
-Też nie
-To co do jasnej cholery mogę zjeść,?!
To było śmieszne, że takie pyszne jedzenie było tylko specjalnie dla chłopaków robione.. A ja kim niby jestem.!
-Płatki sobie zrób- powiedziała mama
-Ja mam jeść płatki, a ci królewskie żarcie.?! 
-Królewskie to dopiero się piecze,a teraz rób i wynoś się z kuchni, bo przeszkadzasz.
-A czy ja kiedyś nie przeszkadzałam...
 No to sobie zrobię płatki, ale niech nie myśli, że się tym na jem. Wzięłam miskę płatków i usiadłam przed TV. Nawet nie zdążyłam włączyć, bo moja mama już stała za mną i zaczęła swoje gadanie.
-Mam nadzieję, że zachowasz się przy chłopakach. Wiesz, że dla twojego ojca to bardzo ważne. Jeśli przyjdzie ci do głowy...
-Tak tak. Jeśli coś zrobię będzie szlaban. Wiem to.. nie musisz po raz setny mi mówić. Wiesz, że to choroba jak w kółko powtarzasz to samo.?
-Emy nie zaczynaj.
-Dobra.
-I te głupkowate teksty zostaw dla siebie.
-Jakie głupkowate, mówię tylko co myślę..
-To lepiej się nie odzywaj.
-To mnie o nic nie pytaj.!
Chyba nie miała siły ze mną się kłócić. Tata by nie odpuścił, jakoś z nim ciężko było mi się kłócić. Może dlatego, że jakoś bardziej stanowczo mówił i miałam do niego pewny respekt w tym co mówię, a do mamy nic. Z nią mogłam się kłócić i kłócić, gdyby czasem nie wejście taty nie wiem do czego by doszło. Tak wiem uważacie mnie za debilkę, ale to cała ja. Mimo wszystko, jest miła i sympatyczna.. 
Siedziałam i oglądałam jakiś film kiedy zasłoniła mi mama telewizor...
-Możesz przebrać te spodnie.? Bo wyglądasz jakbyś narobiła sobie w gacie.
-Nie, nie mam zamiaru się przebierać. Jestem w domu i będę nosiła co mi się podoba. A poza tym, skoro chcieli do nas przyjść to muszą mnie znieść.
-Czy kiedyś nie będzie problemu żebyś normalnie się ubrała?
-Pomyślmy... nie. Ty masz jakieś wymagania. Moje dziecko będzie ubierało się jak chce.!
-Boże Emy po kim masz taki charakter..- powiedziała mama i poszła do kuchni
-Na pewno nie po tobie.!- krzyknęłam
Serio. Na pewno nie po niej. Ona odpuszczała, a ja walczyłam do końca. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Ja się nie ruszam z kanapy. Nie moi goście więc mam to gdzieś.
-Emy otwórz drzwi!!- darła się mama. Niech zapomni.. Po chwili zadzwonił drugi raz dzwonek, ale dopiero po trzecim razie mama się pofatygowała i otworzyła drzwi. Ale zanim je otworzyła powiedziała;
-Zachowuj się i postaraj się być choć raz miłą.
Dobra...Raz można.. Co mi szkodzi. Ale znając wcześniejsze wydarzenia, z lokowatym będzie ciężko. Ale zrobię to dla taty, ten jeden, jedyny raz.. Nagle w wejściu do salonu stanęli oni 

No może na widok Liama jakoś jakoś tak fajnie mi się zrobiło, ale na widok lokowate ciśnienie mi podskoczyło. Nawet nie wiem czemu..Reszta na mój widok nie specjalnie się cieszyła. Dziwić się.? Dziewczyna która ich nie lubi, zdarzyło jej się coś palnąć a do tego wczorajsza impreza.. Trudno, oni i ja nie jesteśmy zadowoleni i razem musimy się ze sobą męczyć. Pech to pech. To będzie niezapomniany obiad..
Chłopacy od razu usiedli na kanapie, a koło mnie blondas i Liam. No zdziwiłabym się jakby usiadł Harry...
-Zostawiłabym was z Emy, ale boję się że to jest zły pomysł..- powiedziała mama. I tu mogłam się  z nią zgodzić.
-My lubimy ryzyko więc chyba pani córka nas nie zje.-powiedział Louis a reszta wybuchła śmiechem oprócz mnie. 
-Dobra, to ja wracam do kuchni, jakby coś się działo to krzyczcie.
-Pewnie, bo najpierw ich poćwirtkuję a na końcu zakopię w ogródku
-Emy.!- wrzasnęła mama
-No co.? Przecież jestem miła.!
-----------------------------------
Tak, głupi rozdział wiem. Ale patrzcie dodałam dość szybko. Od razu mówię Emy nie będzie z Luke'm. Głupio nie.?! 
Wiem, że tu nic się ciekawego nie dzieję, ale nic innego nie wymyślę, teraz myślę co może stać się na obiedzie.:> Rozdział już niebawem.! 
CZYTASZ=KOMENTUJ

7 komentarzy:

  1. widzisz! Jak chcesz to potrafisz! Supeer ! Emily to moja guru normalnie xd Lesbian for Emily xd

    PS: Ta muza mnie dobija ;d Tnie mi przeglądarke ;/

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny ten rozdział, a ostatni dialog najlepszy.
    czekam na nexta =))

    OdpowiedzUsuń
  3. wow! jak zobaczyłam tą lodówkę to az zgłodniałam normalnie ;p
    Lubię Luka i mam nadzieję, że będzie dość często :)
    dialogi Emy mnie normalnie powalają XD nie mogę się już doczekać co będzie na tym obiedzie ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam, uwielbiam, uwielbiam Emy.!! Nie mogę z jej tekstów normalnie. <3 I coś mi się wydaje że Luke będzie z Kim. ;DD i Serio ostatni dialog powala.! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Muszę zgodzić się z poprzednimi komentarzami. Emy jest najlepsza! Rozwala system tymi tekstami.! A końcówka wymiata. <3 Pisz takie rozdziały szybko.!!!:D Genialny rozdział. MATI

    OdpowiedzUsuń
  6. EXTRA ! Nigdy nie byłam fanką fan - ficków o 1D, ale z Emy jest podobnie jak ze mną... ja też się do nich na początku nie mogłam przekonać, a teraz jestem Directioner :3 Pozdrawiam i czekam na następną notkę ;p

    Panna Winter.

    OdpowiedzUsuń
  7. super rozdział,mi się podobał ;****
    czekam na następny ;>>
    @Niallerek_12

    OdpowiedzUsuń