-Bój się!-mówiłam, kiedy kierowałam się do niego.
-Emy to było nie chcący.. ja nie chciałem-mówił w kółko..
-Nie chcący tak?! Gówno mnie to obchodzi!
-Proszę nie bij.! AŁŁŁ!-wrzasnął kiedy złapałam za koszulę i popchnęłam go na ścianę-POMOCY!
Po tych słowach chciał odciągnąć mnie od Harrego Zayn, ale tak go popchnęłam, że wylądował w basenie...
-Ratunku!!-krzyczał Zayn, gdy wylądował w wodzie..
-Pomóżcie mu, a nie na mnie się gapicie!-krzyczał Harry
-No Harry pomóż przyjacielowi-mówiąc to wepchnęłam go do basenu. Po chwili Zayn był uratowany, a lokowaty nie miał zamiaru wyjść z wody-Zamierzasz dzisiaj wyjść?
-Tak, jak sobie pójdziesz.
-Niall zrób coś żeby ochłodzić trochę Harrego
-Niall nie rób tego!-krzyknął Harry, a ja groźnym wzrokiem spojrzałam na blondasa
-Sorry stary, ale chce jeszcze żyć..
-Nie pomożesz przyjacielowi?!
-Pomógłbym ci, gdyby nie Emy.. wiesz..
-Niall ruszysz się czy mam ci pomóc?!
-Już Emy, już się robi, nie bij tylko..
Nie wierzę.. Nie wiem czemu oni się mnie tak boją, przecież aż taka straszna nie jestem.. Chociaż dzięki temu co nie powiem, to oni robią. Jest tego duży plus.
Harry tak jak powiedział nie wyszedł z basenu, za to Niall coś zrobił, że woda pomału się ochładzała, ale i tak go to nie przepędziło. No trudno. Za to ja jestem bez telefonu.. cudownie. Ciekawe co powiem mamie.. ,,mamo byłam na imprezie i Harry wrzucił mnie do basenu i zalałam telefon, fajnie nie?'' Rewelacja. Kim to zgona miała całkowitego.. Louis z Zaynem zanieśli ją do jakiegoś pokoju, aby trochę doszła do siebie, bo nie daj Boże spotkamy jakiegoś nauczyciela to możemy pożegnać się z tą szkołą..
*
-Liam to co zawieziesz na do naszego nowego domu?-zapytałam jakoś po 3 w nocy..
-Pewnie, obiecałem.
-Wielkie dzięki. Harry wyszedł z tego basenu?
-Nie, powtarza, że dopóki ty nie znikniesz z domu, on nie wyjdzie.. Debil.
-Biedak, podpaść mi to trzeba mieć pecha. Idę do niego.
-Oszczędź go. Tak dla mnie-powiedział Liam i zrobił słodkie oczka
-Teraz jak on jest w wodzie nie dotknę go, chcę iść tylko się pożegnać.-powiedziałam i ruszyłam w kierunku ogródka..- Lokuś!! Idę do domu, Cześć.
-Nareszcie! Wolność! Wiesz jak tu zimno?!
-No wiesz, zimną noc mamy dzisiaj.
-Nienawidzę cię za to!
-Popłaczę się zaraz.. Harry mnie nienawidzi.. a to nowość.
-Dobra chodź, bo coś czuję że zaraz III wojna tu się zacznie.
-Dokładnie Liam, zabierz tego potwora!!
-Tego potwora to ty sam zaprosiłeś chce ci tylko przypomnieć!
-Pff.
Nie no, ale fajnie mieć takiego kolegę z którym można się podrażnić. Jakoś ja i on chyba tego specjalnie do siebie nie bierzemy. Chyba.
Wzięłam swoje wszystkie rzeczy i skierowaliśmy się w stronę samochodu.. Daleko nie odeszliśmy, bo wybiegł za nami Zayn.!
-Wy! Nie zapomnieliście czegoś?-krzyknął
-Emy zapomniałaś czegoś?-zapytał mnie Liam..
-Ja?! Telefon mam więc chyba niczego..
-Nie!!-odkrzyknął Liam
-A pewne ciało, które leży u mnie na łóżku?
-Kim! O cholera!-wrzasnęłam i pobiegłam do domu..
-Brawo, zapomniałaś o swojej przyjaciółki-zaśmiał się Zayn
-Żebyś zaraz nie wylądował znowu w basenie
-Dobra dobra..
-Liam bierz Kim!
-Czemu ja?!
-Bo cię o to proszę.
-Przecież ona w ogóle nie ogarnia nic..
-Pomożesz mi czy nie?
-Eh..
Branie Kim na tą imprezę to był mój dzisiejszy najgorszy pomysł. Myślałam, że będzie rozsądna, to ona nie.. napiła się i teraz zgona ma.. Jutro pierwszy dzień lekcji, a ta już będzie nieobecna..
-Matko boska ile ona waży?!-stękał Liam, kiedy niósł ją do samochodu
-Nie marudź tylko rusz się..
-O fuuuuu.!!-wrzasnął już przy samochodzie..
-Co znowu?!
-Ona shaftała mi się na moje buty....-powiedziała, a ja już nie mogłam i wybuchłam ze śmiechu..-możesz się nie śmiać?!
-Przepraszam, ale nie mogę.
-Dzięki wielkie!
Kim za chwilę leżała w samochodzie, a Liam jeszcze pobiegł zmienić buty. Nie wierzę, przecież jak jej to wszystko jutro powiem, ona nie uwierzy..
-Jestem, jedziemy.
-A zdajesz sobie, że musisz ją jeszcze wnieść do pokoju?
-Co!?
-A co ty sobie myślałeś? Że taka mała, drobniutka istota będzie dźwigać?
-Harrego i Zayna jak wrzucałaś nie przeszkadzało ci to..
-Liam!
-Przepraszam.. oczywiście, pomogę ci.. ale jak mi znowu shafta się na buty to nie wiem co jej zrobię.
-Pozwolę ci ją zabić pod warunkiem, że pozwolisz mi skrzywdzić Harrego.
-A właśnie, kupimy ci nowy telefon.
-Ja nie chcę od was nic.
-Ale i tak dostaniesz, więc nie gadaj.
-I tak on nie żyje.
-Domyślam się.
*
-Wreszcie na miejscu..-powiedziałam. Ta droga mnie zmęczyła. Mimo, że było miło. Kim grzecznie spała, a ja mogłam sobie spokojnie porozmawiać z Liamem.
-O mój łeb..-przebudziła się Kim..
-Współczuje ci jutra Kim..
-Ej.. wyglądasz jak Louis-palnęła, była jeszcze pod wpływem alkoholu więc nie ogarniała. Za to ja miałam z niej dobry ubaw
-Louis?!-oburzył się Liam
-Takk. Jak na taksówkarza jesteś bardzo przystojny, prawda Emy?-zapytała, ja już tam prawie leżała na ziemi z Kim, nie mogłam, jak ona nie mogła poznać swojego idola.
-Dobra idziemy do pokoju.
-Ooo no proszę, idziesz z nami. mrau. Ale wiesz Emy już ma swojego księcia więc..-zaczęła Kim, a ja szybko zamknęłam jej twarz, żeby skończyła gadać. Momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak, ale na szczęście było ciemno więc Liam nie widział..
-Wiesz co Kim zamknij już swój dziubek, bo wchodzimy do szkoły, a jak ktoś nas przyłapie to cię zabiję.
-Ale to był twój pomysł, żeby iść na impreze.. Chciałaś z Liamem się spotkać..-palnęła, Liam zaczął sie śmiać, a ja złapałam się za głowę .. już mam dość jej..
-Idziemy! Bierz ją i chodź..
*
-Dobra Kim śpi więc ty zmykaj zanim ktoś zobaczy cię..
-Nie chcesz żebym został?
-Chce wyjść z tej szkoły.
-A.. rozumiem.
-no właśnie.
-Kim serio mówiła?
-Co mówiła?
-No, że chciałaś się ze mną spotkać?-powiedział z uśmieszkiem.. WPADKA..
-eee..-nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć..- no wiesz, lubię imprezy i tak jakoś..
-Dobra nie ściemniaj. Też chciałem się z tobą spotkać.
-Serio?
-Serio serio. A teraz dobranoc, słodkich snów-powiedział i cmoknął mnie w policzek i zaraz go nie było..
On chciał się ze mną spotkać? Przecież przeważnie każdego chłopaka odpychałam.. ale on był inny. Lepszy, fajniejszy i... STOP nie ma nakręcania sie. On jest moim przyjacielem. Tylko przyjacielem.
*RANO
Brałam sobie prysznic, bo ja wróciliśmy dzisiaj w nocy to kompletnie nie miałam siły..
-Emy!!Emy!!-dobijała mi się do drzwi Loren.
-Czego?! Pytałam się czy idziesz do łazienki..-mówiłam wkurzona jak już wyszłam.
-Nie o to chodzi.. chodzi o Kim!! Zobacz jak ona wygląda!
-To by nie żyła.. a to nowość. Ślepa nie jestem.
-Co z nią teraz będzie.
-Pomyślmy... Wytrzeźwieje. I ty tu się starasz o stypendium..
-Wiesz, że ona musi być na zajęciach?!
-Powinna, ale nie będzie. Za to ja idę. Idziesz?
-Idę..
Tak jak sobie myślałam, Kim była rano całkowicie nie przytomna.. Nie dało jej się dobudzić nawet tak się upiła. Stwierdziłam, że jakoś powkręcam, że ją brzuch boli czy coś.. Ale oczywiście Loren musiała siać panikę..
-Mówiłam wam, nie idźcie na tą imprezę.. mówiłam, że to się źle skończ..
-Skończ. My będziemy mieć najwyżej przechlapane, a nie ty. Ty sobie smacznie spałaś.
-Bo staram się o stypendium!
-Stypendium stypendium... Skończ. Jak ten facet uczy, jaka mam być?
-Dobra, to jest Gregory... straszny facet. Nie znosi jak gada się na lekcji..
-A mimo to gadasz.. no mów dalej.
-nie lubi chamskiego zachowania, pyskowania.
-Damy radę.
-Serio?
-Zapomniałaś? Będziemy razem z Kim grzeczne..
-Powodzenia. Cicho idzie..
-DZIEŃ DOBRY PANIE GREGORY-powiedziała chórem cała klasa..
-O matko boska-powiedziałam sobie pod nosem..
-Dzień dobry uczniowie, siadajcie. Słyszałem, że mamy nowe 2 uczennice, niech wstaną.-
-Dzień dobry-powiedziałam wstając..
-A koleżanka gdzie jest?-zapytałam nauczyciel a Loren złapała się za głowę..
-W łóżku.
-A co ona tam robi?
-Za pewne leży..-powiedziałam, a współlokatorka lekko szturchnęła mnie..
-Czyżby. A czemu nie ma jej na lekcji?
-Wiem pan... eee.. ma ciężkie dni.
-Słucham?
-No ciężkie dni.
-Skoro pokłóciła się z chłopakiem to nie obchodzi mnie to, powinna być na lekcji.
-Ale nie to..
-To jakie ma ciężki dni,co?
-Okres ma... w życiu każdej dziewczyny jest takie coś, że raz w miesiącu ma takie coś. My to nazywamy ciężkimi dniami, bo wtedy umieramy... Każdy to odczuwa inaczej, ona akurat tak. Jezusiu..-powiedziałam a klasa wybuchła śmiechem.. no dziwię się wcale.
-Aha.. rozumiem. Siadaj.-
Nauczyciel do końca lekcji nic już nie powiedział, chyba lekko się głupio poczuł.
Na koniec lekcji wparowała pani Dyrektor..
-Emy proszę do mojego gabinetu...
O kurczę.. czyżby dowiedziała się, że wczoraj byliśmy na imprezie? Albo może była u nas w pokoju i widziała Kim..? SZLAG...
------------------------------------------------
Chyba nie muszę mówić co w kolejny, bo wiecie .;)
Przewiduje dodać kolejny w pt. ;)
Czytasz?= to skomentuj jak możesz . <3
poniedziałek, 24 czerwca 2013
sobota, 15 czerwca 2013
Rozdział XV
Moja myśl to uciekamy i idziemy się świetnie bawić, ale jest jeden duży minus.. Zakaz wychodzenia. Postanowiliśmy, że będziemy grzeczne więc.. Szlag.!
-... To jakiś żart, że nie możemy iść..-mówiła Kim
-Weź mnie nawet już bardziej nie wkurzaj..
-A może..
-Nie Kim! Mamy być grzeczne, żeby jak najszybciej stąd wyjść.
-No, ale może nie dostaniemy aż takiej kary..
-Jedynie mogą was ze szkoły wywalić.-wcięła się Loren
-Już z jednej nas wywalili..-zaśmiała się Kim.
-Dobra, ale jak byśmy teraz poszły..
-Uciekły..-ponownie wcięła się prymuska
-Oj dobra. Uciekły.. i wróciły około 7 to może nie zauważą, że zniknęłyśmy.
-Emy jesteś geniuszem!-powiedziała Kim i rzuciła mi się na szyje
-A jeśli was przyłapią mamy przechlapane wszystkie!
-No i? Myślisz, że zadając się z nami będziesz wzorowym uczniem?
-Staram się o stypendium..
-Przykro..
-KIM! Loren nie martw się bierzemy wszystko na siebie, idziesz z nami?
-Pogięło was już całkowicie, jesteście nienormalne..
-Patrz Loren, mieszkamy tu niecały jeden dzień, a już o nas wszystko wiesz.-powiedziała Kim.. coś czuję, że ona długo nie wytrzyma być miła.. Chociaż, ja nie lepsza..
-Cisza siostry. Loren jakby co ty nic nie wiesz, spałaś jak zwiałyśmy, a ty Kim szykuj się.
-Obiecuję wam, że jeśli będą z tego problemy to nie wiem co wam zrobię..
-Nie siej paniki siostra, zdobędę dla ciebie autografy chłopaków.
-Kim! Idziesz na imprezę, a nie na spotkanie z nimi..
-Ale..
-NIE! Masz zachowywać się normalnie.
-A jak ja się zachowuje?
-Nie skomentuję tego. Szykuj się.
-Okej..
**2h później.
-Emy ty jesteś nienormalnie?
-To tylko pierwsze piętro, wcale nie jest wysoko...-mówiłam, nasz plan był taki, że uciekamy oknem, tylko problem był taki że mieszkamy na pierwszy piętrze..
-Nie no rzeczywiście, wcale nie mam szpilek i wcale nie zabijemy się.. a później jak wrócimy?
-Ty no ja wymyśliłam wyjście stąd, ty wymyśl powrót.
-A nie możemy jakoś chwilę przed rozpoczęciem lekcji wrócić, wtedy niby będzie, że poszłyśmy się przejść..
-No i widzisz, jak pomyślisz masz dobre pomysły.
-Się wie. Ale serio.. ja nie skaczę. Za to ty możesz skoczyć, a potem mnie złapiesz.
-A czy ja wyglądam jak jakiś bohater?
-Jakbyś ubrała koszulkę supermena to jest duże podobieństwo
-Dobrze, że staram się być miła.
-Pomogę wam..- wstała z łóżka Loren..-chodźcie.
-Gdzie?
-Woźnym jest mój dobry znajomy, pogadam z nim, więc może was wypuści, a potem wpuści.
-Loren złamie przepisy..-powiedziałam żartem
-Trudno.. ale mam was już dosyć.-zaśmiała się- To chodźcie.
-Dziękujemy-powiedziała Kim, a my spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem- No co? Potrafię być miła, jeszcze nie raz się zdziwicie.
-I tak jesteście szurnięte. Pierwszy dzień, a wy już uciekacie. Nie chce wiedzieć co wy wymyślicie za kilka miesięcy..
-Za kilka miesięcy nas tu nie będzie kochana. A teraz chodźmy, bo taksówka czeka..
*1,5h później
Byliśmy już pod ich domem, a raczej willą. Aż ciężko pomyśleć, że ja Emy, polska dziewczyna ma takich znajomych. Przecież to marzenie milionów nastolatek, a ja nawet o takich czymś nie marzyłam. Wręcz przeciwnie, jako za zespołem za nimi nie przepadam, ale jeśli nie gadają o koncertach, wywiadach i takich tam to są naprawdę świetni.
-Emy jak wyglądam?!-pytała zdenerwowana Kim, mimo że w taksówce zapytała milion razy..Miała na sobie to ;
A ja bardziej na luzie..:
Wiem, słabo na imprezę, ale jakoś nawet nie miałam ochoty stroić się. Do tego mieliśmy strasznie mało czasu na ogarnięcie się..
-Ty Emy, ale nie obraź się.. ale mogłaś się bardziej wystroić.
-Wystarczy, że ty wyglądasz świetnie.
-No tak.. Liam nie patrzy na to co masz na sobie-i po tych słowach dostała z łokcia-AŁŁŁ..
-Następny razem będzie mocniej, mnie i Liama nie ma i nie będzie. Wbij sobie do tego łba. I skończ już tak gadać. Powtórzę ci po raz setny.. zachowuj się. Czyli, nie piszcz, nie drzyj się i...
-Tak tak wiem.. nie zachowuj się jak typowa fanka.. ale wiesz jak ciężko?!
-A wiesz jak ciężko jest z tobą wytrzymać?
-Problem.
-To masz ty problem, że patrzą na ciebie jak na wariatkę!
-Bolało!
-Uwierz, że mnie też.
Kiedy tylko doszliśmy do drzwi Kim zaczęła prawie skakać z radości..
-Proszę cię...
-Dobra.. pukać?
-Nie wiesz? Postójmy tak..
-Luzik, Emy..-powiedziała i zapukała i zaraz otworzył blondasek...
-Emy?!-mówił mega zdziwiony Niall
-Nie kurcze wiesz.. objawienie dostałeś..
-Wiesz że mi się śniłaś ostatnio?
-Pewnie to był dla ciebie koszmar.
-Ojj i to jaki! Zabiłaś mnie tam.!
-To był proroczy sen.-zaśmiałam się, oczywiście żartowałam..-A teraz dawaj mi tu lokowatego.
-Harry! Terrorystka przyszła!-wrzasnął, a już za chwilę przy drzwiach stał Harry
-OO Emy! Wiedziałem że przyjdziesz-powiedział i przywitał mnie buziakiem w policzek- a ty jesteś..?-skierował pytanie do Kim.
-eeee...
-To jest Kim..moja przyjaciółka, a przy okazji wasza fanka..
-Cześć, miło mi cię poznać-powiedział i ją przytulił i ona prawie co nie zemdlała..-Dobra chodźcie do domu, impreza już trwa.
-Widziałaś!! Harry mnie przytulił.!!
-Nie ślepa jestem.. Ogar.. Głęboki wdech i wydech. Już?
-Takk.
Staliśmy z Kim między wejściem do salony, a przedpokojem. Cały pokój był zapełniony ludźmi.. Każdy odstrojony, tylko ja taki wieśniak.. Nie pasowałam tu. Kim miała rację, żeby ubrała się jakoś.. Mam teraz za swoje. Szukałam wzrokiem Liama i nie wiem nawet kiedy ktoś od tyłu mnie zaatakował i zasłonił mi oczy..
-Zgdanij kto to?-powiedział ktoś dziwnym głosem..
-Harry kretynie uszkodzę cię..-powiedziałam i zdjęłam ręce z oczu i odwróciłam się do Harrego.. Tylko, że to nie był Harry, a Liam..
-No ładnie mnie witasz.
-Przepraszam, myślałam, że to lokowaty.
-To widać, że strasznie się uwielbiacie.
-Noo i to jak. Wiesz jak ja za nim tęskniłam?
-Wyobrażam to sobie. A jeszcze jedno. Mogę cię o coś prosić?
-Zależy jeszcze o co?
-Niall..
-A.. dobra, będę miła dla niego.
-Dzięki.
-Czekaj.. gdzie jest Kim?!
-Poszła gdzieś z Niallem.
-Ona to by wolała z Harrym, ale dobra.. Chociaż, może powiedź mu, że ona jest gorsza ode mnie..
-Skrzywdzi idola?
-Nie zdziwiłabym się.-powiedziałam z uśmiechem, a on przerażoną minę..- żartuję, ale nie wiem co Kim wpadnie do głowy.
-Idziemy się czegoś napić?
-Jedynie soku, wiesz mam jutro zajęcia, muszę być w stanie.
-To idziemy na sok.
*2h później
-Chyba tu trochę nie pasuję..-powiedziałam Liamowi, bo każdy kto koło nas przechodził gapił się na mnie jak na wieśniaka..
-Przestań, wyglądasz świetnie.
-Jasne, spodnie, trampki.. a inni szpilki, sukienki i wgl..
-Mi bardziej się podobają takie dziewczyny jak ty, niż takie odpicowane.-powiedział i automatycznie się zawstydził..
-Niezły tekst na bajere-zachichotałam-ale nie, miło mi. Ale i tak nie zmienia faktu, że źle się czuję.
-Za to twoja przyjaciółka bawi się wyśmienicie-po tych słowach spojrzałam na Kim, która już miała dobrze wypite...-chyba ona nie wstanie jutro na zajęcia..
-Weź nic nie mów. Nawet jak bym miała ją nieść to ona pójdzie na te lekcje! Czekaj chwilę..-powiedziałam i wstałam do Kim..- Dziewczyno, co ty odwalasz, jutro szkoła
-Ale o co ci chodzi, dobrze się bawię, ty z resztą też. Wszyscy tu o was plotkują.
-Starczy ci już picia-powiedziałam i zabrałam jej drinka.
-O nie, ja dopiero zaczynam imprezę. Wiesz, że Niall powiedział, że jestem słodka? Ja słodka, czaisz?
-Czaje, a ty się ogarnij! Koniec picia, proszę cię.
-Dobra, wypiję do końca i już nic.
-Mam nadzieję, a teraz wracaj do reszty.
-A ty do tego seksownego mężczyzny.
-Weź idź lepiej bo ci strzelę-powiedziałam ze śmiechem..Ale muszę przyznać, że Liam jest strasznie przystojny..
-I co? Ogarnia?-zapytał Liam, kiedy do niego wróciłam
-No nie do końca, ale jest dobrze.
-Szkoda, że mieszkacie teraz taki kawał..
-No trudno, ale mamy plan jak wyjść, więc trzymaj kciuki za nas.
-Trzymam i wierzę w Ciebie.. w was oczywiście...
-Serio wierzysz, że uda mi się. Znasz mnie. Wiesz, jaka jestem..
-Wierzę i reszta chłopaków też.
-Szczególnie Niall.
-No, a nie? Śnisz mu się, to znak
-Szkoda tylko, że jako postać z horroru..
-Ale mi za to śnisz się tak pozytywnie... ups..
Moja teraz mina....
**2h później
Uznaliśmy że tego Liam nie palnął i rozmawialiśmy dalej do momentu kiedy podbiegł do mnie Louis..
-Emy.. ta twoja znajoma jest lekko w stanie nieprzytomnym...
-Co?! Co wyście jej zrobiły debile?!
-My nic.. upiła się troszkę?!-powiedział i wybiegliśmy na zewnątrz, tak jakby do ogródka..nawet mieli basen..
-Kim, Kim..-mówiłam lekko klepiąc ją w twarz, ale ona kompletnie była nie przytomna.. cudownie..!
-Macie problem?-zapytał Liam..
-Nie no coś ty, wcale ona nie ma być jutro na zajęciach, wcale nie powinnyśmy być w swoich łóżkach.. Przecież musimy wrócić..
-Odwiozę was..
-Dzięki, ale i tak ona jutro nie wstanie.. Loren nas zabije..
-Loren..
-Ta psychiczna fanka..
-Aaa.. mój boziu, współczuję.
-Dzięki.. AAAAAAAAA-krzyknęłam, bo Harry wziął mnie na ręce i wrzucił mnie do wody..
-Przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć!!-zaczął śmiać się Harry..
-KRETYNIE MAM TELEFON W KIESZENI!!!-wrzasnęłam, taka wściekłą to już dawno nie byłam.. mój telefon...
*HARRY
-KRETYNIE MAM TELEFON W KIESZENI!!!-krzyknęła
-O kur.. masz przechlapane-powiedział Niall
-Przechlapane?! Ona mnie zabije...
-To ja idę zadzwonić do twojej mamy, coś jej przekazać?-zażartował Louis
-Że ją kocham.. Zbliżą się moja śmierć-powiedziałem kiedy Emy wyszła z wody. Nie wyglądała szczęśliwi..
-HARRY!-krzyknęła i zaczęła powoli kierować się ku mnie.. Wszyscy zeszli jej z drogi..
--------------------------
Podoba się? To się cieszę ;) Następny przewiduję również za tydzień. Będzie trochę się działo haha.
Czytasz? Skomentuj jak możesz . xx
niedziela, 9 czerwca 2013
Rozdział XIV
-Drogie panie to jest was pokój-powiedziała dyrektorka
Sam pokój nie jest zły, wręcz nawet bardzo przytulny.
-Dzień Dobry pani Dyrektor-powiedziała jakaś dziewczyna wchodząc do pokoju
-Witaj Loren, to są twoje współlokatorki, mam nadzieję, że się dogadacie.
-Cześć jestem Loren Clerk, a wy?
-Emilia Emy Woźniak
-Kim Parker
-Sądzę, że będziemy dobrymi przyjaciółkami.
-A mi się zdaje, że nie- szepnęłam mi do ucha Kim, gdzie ja na to parsknęłam śmiechem
-Chciałam wam tylko dziewczyny przypomnieć, że w tej szkole panują kultura i mam nadzieję, że dostosujecie się do tego wszystkiego.
-A jeśli nie?
-Poniesiecie konsekwencje. My tu gadu gadu, a u mnie w gabinecie Josh czeka. Obiecuję ci Kim, że ta sytuacja już się nie powtórzy.
-Albo dostanie jeszcze raz.
-Panno Parker.!
-No żartowałam.. Nawet na żartach się nie znają..
Dobra, trzeba coś zrobić, aby jak najszybciej wrócić do domu. Nie zamierzam tu siedzieć do ukończenia całej szkoły. Jakoś w poprzedniej szkole bardziej mi się podobało. Ludzie nawet byli milsi no i tak nie patrzeli na innych z góry.. Po tym jak dyrektorka wyszła wzięłam się z Kim za rozpakowanie ciuchów..
-Ty Loren a chłopaka masz?-zaczęła konwersacje Kim z współlokatorką.
-Nie.. Nie mam zbytnio na to czasu, a wy?
-Ja nie mam, a Emy będzie miała niebawem.
-CO.!?
-No co Emy, myślisz, że Liam będzie czekał lata na ciebie?
-Liam?
-Dziewczyno, czy ci ta szkoła wyprała mózg? Liam Payne, najseksowniejszy facet na świecie.
-Weź się puknij w łeb.
-Oj Emy, Emy.. Przecież to wiadomo, że on na Ciebie leci.
-Skończ już, bo nie wyrobie. Ja i Liam to znajomi.
-Znajomi.. Loren, czy jeśli facet lata za dziewczyną wszędzie to leci na nią?
-Sądzę, że tak. A wam chodzi o tego z One Direction?
-NO.!!
-Nie wierzę.. UWIELBIAM GO, ICH.!
-Siostro.!! Kocham cię
-Są może jakieś wolne pokoje? Bo nie wytrzymam z wami..
-Emy przecież nie będziemy o nich tyle gadać.. Loren, a co sądzisz o Harrym.?
-Więc on jest....
Nie no cudownie.. Loren musi być ich fanką prawda? Przecież główny temat w pokoju to będzie chłopacy.. Chyba będę musiała zaopatrzyć się w zatyczki do uszu..
**LIAM
Liczę, że dzisiaj nie palnę nic głupiego i znowu nie wyjdę od niej pokłócony. Nie wiem co jest ze mną, że jak mi na kimś zależy to psuję to.. Gdyby nie chłopacy, to z Emy już dawno bym stracił kontakt. Ma ona trochę trudny charakter, ale nie potrafię o niej zapomnieć...
Sama droga do domu Emy zajęłam mi z 15 min.. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem do drzwi..
-Dzień dobry, zastałem może Emy?-zapytałem, gdy w otworzył mi jej ojciec.
-Emy z godzinę temu wyjechała. Spóźniłeś się.
-Kurczę.. a mówiła coś o mnie?
-Nie.
-Kurcze.. tylko że mamy zaraz wywiad..
-No to sam decyduj co robić, a teraz przepraszam, ale zaraz idę do pracy.
-Dziękuje, do widzenia.
Spóźniłem się.. Właściwie na co ja liczyłem? Że powie rodzicom: Liam to frajer, ale mimo wszystko go uwielbiam, szkoda, że go tu nie ma.. . Co teraz robić? Wywiad.. akurat dzisiaj.. ale jeśli pojadę do Emy, to pokaże jej, że mi na niej zależy, ale jeśli nie udzielę wywiadu będzie awantura.. Głupia kariera..
*
-Stary gdzie ty jesteś?-krzyczał do słuchawki Harry
-Jadę do Emy, nie będzie mnie dzisiaj..
-Pogięło cię.?
-Sami mi kazaliście do niej jechać więc jadę. Walczę o to na czym mi zależy
-Ale nam chodziło, że masz do niej do domu, a nie na drugi koniec Londynu.!
-Trudno..
-Dobra, słuchaj. Pozdrów Emy ode mnie i szczęścia ci życzę. Coś wymyślę i uratuję ci dupę
-Wielkie dzięki
-Tylko pozdrów Emy.
-Jasne. Tylko jak dostanę przez to z liście oberwiesz ode mnie dwa razy mocniej.
-Taa. taa. Nara
-Narka
Jadę do Emy, postanowione. Mam nadzieję, że opłaci mi się to. Jak zwykle na chłopaków zawsze mogę liczyć, choć i tak muszę wymyślić niezłe usprawiedliwienie.. No nic, teraz ważna jest dla mnie Emy, a nie jakiś tam wywiad.
**EMY
Gorzej być nie może. Połowę dnia słuchałam tylko o chłopakach. Jacy oni są cudowni, świetni, przystojni, najlepsi.. Dlatego ich zbytnio nie znoszę, gada się o nich wszędzie.. Lecz teraz przynajmniej wiem, że Loren jest lekko dziwna.. taki kujon z niej.. Przynajmniej będzie nam pomagać w lekcji.
Kiedy leżałam na łóżku, a dziewczyny dalej ględziły o chłopakach ktoś zapukał do drzwi. Nie chciało mi się otwierać, więc zrobiła to Loren..
-MATKO BOSKA TO LIAM PAYNE!! U NAS W POKOJU.!! AAAA
**LIAM
Stojąc pod drzwiami nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Może być tak, że zamknie mi drzwi przed nosem i co wtedy? Albo nakrzyczy na mnie i wyrzuci mnie.. Chyba jeszcze nigdy tak mi nie zależało na dziewczynie jak na niej...
-MATKO BOSKA TO LIAM PAYNE.!! U NAS W POKOJU.!! AAAA-krzyczała jakaś dziewczyna, gdy otworzyła drzwi..
-cii. Mieszka tu może Emy?
-AAAAAAAAAAAAAA!!!
-To znaczy tak.?
-T.. TAK.!
-Weź wyjdź Loren-pociągnęła ją Kim do środa.-Właź i przyszykuj się do sesji.
-Dzięki.. Cześć Emy.
-Po co ty tu?
-Porozmawiamy na osobności?
-Dziewczyny wypad z pokoju
-Ale...
-Kim wyjdźcie z pokoju.
-No dobra.. Ale najpierw zrobimy sobie zdjęcie dobrze? Prosimy..
-Dobra..
**Emy
Chciałam, żeby Liam przyszedł, ale liczyłam, że przyjdzie jeszcze jak będę w domu, a nie jak już będę na miejscu.. Dobrze, że wpadł do mnie sam, a nie z całą bandą bo dziewczyny by ma zawał zeszły.. Teraz wiem, że one są świrnięte.. Ale Loren to już na maxa. Typowa szalona fanka.. Kujon fanka spoko.
-Więc dziewczyny poszły o czym chciałeś porozmawiać?
-Chciałem cię przeprosić..
-Znowu? Nie zauważyłeś, że nasza każda rozmowa kończy się kłótnią?
-No właśnie wiem.. Jestem kretynem.
-Dobrze że o tym wiesz.
-Dzięki za pocieszenie. Mam dla ciebie czekoladki
-OOO czekoladki z nadzieniem alkoholowym. Chcesz, żebym wszystkie zjadła, przytyła i przy okazji kiedy będę w stanie nie trzeźwym wszystko ci wybaczę nie?
-Nie.. chciałem być miły. Po ostatnim razie jak dałem kwiaty powiedziałaś na nie chwasty, więc teraz czekoladki..
-A następnym razem co będzie?
-Liczę, że nie będzie następnego razu. Proszę Emy wybacz mi..
-A co ci tak na tym zależy.. Normalny chłopak by mnie zlał a ty?
-Jesteś dla mnie przyjaciółką i nie chcę cię stracić
-Mhmm.
-Więc wybaczysz mi?
-Wiesz co ci powiem. Jakoś nie potrafię się na ciebie gniewać, a to jest dziwne jak na mnie. Normalnie bym cię wyrzuciła z hukiem, a tu proszę rozmawiamy normalnie.
-Prawie, co chwile mi docinasz.
-Musisz psuć prawda?
-Dobra nie było tego.
-Więc przyjechałeś taki kawał..
-i poświęciłem wywiad.
-CO?!
-no powinienem być teraz w studiu i udzielać wywiadu.
-Serio? Debil.!
-Trudno, będzie jeszcze miliony wywiadów
-A teraz co powiesz, że czemu cię nie było.
-Byłem u swojej najlepszej przyjaciółki przeprosić ją i spędzić z nią trochę czasu. Jest ona ważniejsza niż durny wywiad.-powiedziałem a ona się słodko uśmiechnęła.- no i coś jeszcze pościemniam
-Idziemy się gdzieś przejść?
-Pewnie, one pewnie stoją za drzwiami prawda?
-TAK, patrz-powiedziała i podeszła do drzwi i otworzyła a do pokoju wpadły dziewczyny
-No proszę jakie podsłuchy w tej szkole-zaśmiałem się- to co zdjęcia pewnie?
-TAAAK.!-krzyknęły dziewczyny
**
-Jak ty z nimi tu wytrzymasz?-zapytałem na spacerze
-Nie mam pojęcia. One nom stop gadają o was, o Tobie..
-Jeszcze staniesz się jak one.
-Błagam cię, wypluj to.
-Okey, a jak wytrzymasz w tej szkole?
-Planuję być miła, uprzejma..
-OJJ to trune będzie..-upss.. wyrwało mi się..spojrzała na mniej swoim groźnym wzrokiem..- przepraszam.. dasz radę, już tak na mnie nie patrz, bo to boli.!
-Ciesz się, że nie dostałeś za to z liścia.
-Właśnie, skoro mowa o liściach. Harry cię pozdrawia.. proszę nie bij..
-OO pozdrów go.! Powiedz, że tęsknie za nim.
-Chyba zamieniasz się w dziewczyny..
-ahaha niee.. ale teraz jak Kim ma Loren nie mam z kim się drażnić.
-To chyba najgorsza dla ciebie kara, prawda?
-No.. Ale mam nadzieję, że mój plan zadziała i wrócę szybko do domu.
-Też liczę, że szybko wrócić.. Pusto będzie bez ciebie..
-Masz chłopaków, nie masz co narzekać. Ja mam szalone fanki w pokoju, to dopiero męczarnia...
W końcu z Emy jest w dobrze. Przebywanie z nią to coś niesamowitego, mimo, że czasem coś palnie wrednego, to już nie biorę tego do siebie. Za to z każdym spotkaniem uwielbiam ją coraz bardziej. Wierzę w to, że uda jej się wrócić szybko do domu. Serio teraz nie wytrzymam bez niej. I tak będę się starał przyjeżdżać tu jak najczęściej, aby z nią spędzić nawet chwilę.
*
-Muszę już niestety jechać, ale obiecuję przyjechać nie długo.
-Wiesz, że nie musisz?
-Wiem, ale chcę. A ty bądź miła i wracaj do nas. Harry umrze bez ciebie.
-Raczej ja bez niego, wpadnij kiedyś z nim
-Ale to spotkamy się gdzieś, bo chyba jedna z dziewczyn kocha go.
-Ta.. Kim.. A Loren Nialla.. Patrz spędziłam z nią z godzinę, a ile wiem. Również wiem, że Niall foll'nął ją 15 kwietnia o 15,26 i..
-Skończ..
-Masz rację, nudne to jest.-zaśmiała się- To do zobaczenia .
-Do zobaczenia-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek..
-e.....
-Pa.
Chyba nie spodziewała się tego..
**EMY, POKÓJ JUŻ
-Zakochana para, Liam i Emy się całują.- krzyczała Kim kiedy wchodziłam do pokoju
-Skąd wy to wzięliście?
-Wiesz, że jest takie coś jak okna?
-Jesteście świrnięte.! Ten pokój to psychiatryk!
-Lepiej być szalonym niż nudny.
-Gdzie podziała się dawna Kim, która przy mnie mało gadała o chłopakach.?
-Dobra.. koniec. Loren, gadamy o chłopakach tylko jak nie ma Emy.
-Okey
-Dziękuje.
-Ale serio Emy.. Liam nie wygląda jakby cię traktował jak przyjaciółkę..-powiedziała Loren.
-Loren skończ. Dziękuje
Reszta wieczoru minęła już spokojnie. Zaczęłyśmy rozmawiać o nas. Zero tematu o chłopakach. Choć i tak widziałam, że ich korciło, aby coś wspomnieć..MASAKRA.
-Idziemy gdzieś?-zapytałam
-Nie możemy opuszczać terenu szkoły po 22..
-Żartujesz sobie teraz-powiedziała Kim
-Nie.. W sumie to dobrze, przynajmniej nikt się nie błąka..
-A co jest za opuszczenie miejsca?
-nie wiem.. nikt nigdy nie złamał tego prawa.
-Same kujony w tej szkole..
-No bo to szkoła z wysokim poziomem.. hello?
-Hello.? Czy ja wyglądam na wysoki poziom!-powiedziała już wkurzona Kim..
-ohoh siostry się kłócą-zażartowałam
-Zamknij się Emy, nie wcinaj się! Wracając do Loren, dla twojej wiadomości jesteśmy w tej szkole za złe zachowanie, jesteśmy obie, wredne i mówimy co myślimy, a ta szkołą jest za kare..
-Dobra rozumiem.. idę się myć i spać. Wam też radzę.
-Pf..
-Kim odpuść trochę..-powiedziałam, kiedy Loren poszła się myć
-Ty no bo będzie mi mówić głupoty..
-Mam plan jak stąd wyjść.
-Uciec?
-Pogięło cię.. Bądźmy miłe przez jakiś czas, a może dyrektorka zauważy u nas zmianę i wrócimy do domu.
-Ty i ja miła...- wyśmiała mnie- ale dobra.. spróbujemy.. Ale między sobą możemy być wredne.
-Raczej, aż tyle nie wytrzymam..
-Czyli plan wyjście z tej szkoły uważam za rozpoczęty. A jeszcze jedno, ale nie denerwuj się, Liam kiedy wpada?
-Nie powiedział, a co?
-A nic nic..-powiedziała z lekkim uśmieszkiem- Ałl!-krzyknęła gdy dostałam ode mnie poduszką w głowę
*2h później
-Harry, co tam u ciebie?-powiedziałam do słuchawki
-Siemaneczko zołzo. Jak tam nowa szkoła, pobiłaś już kogoś?
-Ja nie, ale Kim tak. Jestem od dzisiaj miła tu.-powiedziałam a Harry zaczął się śmiać- Za to spodziewaj się, że jak cię spotkam to nie żyjesz.
-Dobra, dobra. Cieszę się, że pogodziła się z Liamem. Ale dzwonie z powodu, że robimy imprezę. Wpadaj.
-Czy ty masz mózg?
-Ale o co ci chodzi?
-O gówno.. mieszkam obecnie na drugim końcu Londynu, a poza tym jest tu zakaz opuszczania tego miejsca po 22..
-To więzienie czy szkoła.. Nie ważne, wymyśl coś. Czekam mrau.
-Pa,!
Impreza? Cudownie.. Tylko szkoda, że nie mogę na nią iść..
-Kto dzwonił?-zapytała Kim
-Harry, zaprasza na imprezę..
-Szkoda, że nie możemy na nią iść..
------------------------
Wiem.. trochę długo trzeba było czekać na taki denny rozdział.. Obiecuję, że kolejny pojawi się szybciej.! Mam nadzieję, że choć trochę wam się podoba..
Czytasz?- To skomentuj jak możesz :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)