środa, 3 lipca 2013

Rozdział XVII

Jeśli serio pani dyrektor wie o naszym wczorajszym wypadzie na imprezie to mamy nieźle przechlapane. Mama mnie pewnie zabije, zostanę wyrzucona znowu ze szkoły, ale Liam i tak pewnie powie ,,inni mają gorzej.'' Zachciało mi się wczoraj imprezek. Niech Kim dojdzie do siebie to uduszę ją normalnie, jeszcze to jej gadanie w nocy do niego,,sama chciałaś spotkać się z Liamem..'' No normalnie nie wiem co jej zrobię! Ale dobra, teraz sprawa co chce ode mnie dyrektorka.. Weszłyśmy obie do gabinetu, ona zajęła swoje miejsce i wzięła telefon do ręki. Cudownie, pewnie dzwoni do mojej mamy..
-do ciebie Emy-powiedziała dyrektorka dając mi słuchawkę od telefonu
-słucham?-powiedziałam zdziwiona
-no tak. Szybciej, zaraz kolejna lekcja.-powiedziała już oburzona..

*rozmowa telefoniczna
-halo?-zapytałam nie pewnie
-no Emy, co się z tobą dzieje, czemu nie odbierasz?-mówiła przerażona mama
-eee.-zacięłam się, przecież nie mogę powiedzieć, że wylądowałam wczoraj w nocy w basenie, bo jakiś kretyn mnie wrzucił. Do tego jeszcze koło mnie stała i czatowała dyrektorka..-no, więc..ee. jak się wczoraj kąpałam to pisałam sms i wpadł mi do wody.
-kto normalny bierze do wanny telefon?
-twoja córka. Wiem jestem głupia
-a tak poza tym to jak jest?-zapytała zaciekawiona. Nagle ją coś obchodzi..
-normalnie, jak w szkole. Byłam dzisiaj na lekcji, jest fajnie.
-A jesteś grzeczna?
-no pewnie, że nie. Zdemolowałam już pół szkoły, nienawidzą mnie tu.. głupio się pytasz-powiedziałam, a nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię i groźnym wzrokiem patrzy na mnie. Była to wspaniała pani dyrektor. Być miła, dobrze.- Mamusiu, jestem grzeczna jak aniołek. Kocham cię-rzygam tęczą.
-chyba anioł z rogami, ale dobrze. Tęsknię za Tobą wiesz?-oznajmiła, a ja wybuchłam śmiechem
-Serio? Wiesz co, muszę kończyć, lekcja się zaczyna. Pa-powiedziałam i odłożyłam słuchawkę. Ona tęskni. Jasne, pewnie powiedziała tak, żeby być fajna. Szkoda tylko, że nie spytałam jak Hero. Trudno, następnym razem zapytam, o ile będzie następny raz. Chwila. Skoro to był telefon od mamy, czyli dyrektorka nic nie wie o naszej wczoraj imprezie. Jestem uratowana!

*
-no zmykaj na lekcje-powiedziała z uśmiechem dyrektorka
-już wszystko?-zapytałam zdziwiona. Wolałam się upewnić, niż potem by wyszło.
-A masz jakąś sprawę do mnie?
-właściwie to nie. Miłego dnia-powiedziałam z radością
-nawzajem
Nie ma żadnej kary, będę żyła i nie wywalają mnie do szkoły. Co lepszego może się wydarzyć. Kocham dzisiejszy dzień.
-Emy!!-krzyczała Loren biegnąć za mną
-czego?
-mów!
-ciągle mówię, głucha jesteś?
-konsekwencje jakie są?!
-nie ma kary. Fajnie nie?-powiedziałam z uśmiechem
-ty to masz szczęście.-westchnęła współlokatorka
-się wie.-mówiąc to skierowałam się na lekcje.. chociaż nie wiem kompletnie gdzie mam.
-EMY!-wrzasnęła Loren
-co?!-odkrzyknęłam, aż ludzie wszyscy się spojrzeli na mnie.
-sala jest w drugą stronę-powiedziała z lekkim uśmieszkiem..
-Nie mogłaś od razu powiedzieć? Tylko zasuwam jak głupia pół korytarza!-mówiłam śmiejąc się. Fajnie idzie się na lekcje nie wiedząc, gdzie ma się sale
-nie marudź już, chodź bo się spóźnimy.
-tak jest kujonie.-oznajmiłam i zasalutowałam, przez co Loren wybuchła śmiechem.
Nie jestem dziewczyną mocno zbuntowaną czy wredną. Lubię się śmiać i żartować, ale, zanim ludzie mnie poznają to od razu mnie oceniają. Dla nowej znajomej też z początku byłam trochę wredna, ale teraz za to dużo się śmiejemy, gadamy i tak dużo wcale jej nie docinam. No może czasem jak zacznie temat chłopaków..

**po lekcjach
Nie powiem, ale ten dzień mnie zmęczył. Siedząc z Loren musiałam wszystko notować, robić, zero rozmów, za to siedząc z Kim mam to, że nic nie robię. Obie się obijamy, ale może teraz wezmę się za naukę i skończę to klasę z dobrymi wynikami, kto wie.
-ale mnie głowa boli-powiedziała Kim, kiedy razem z Loren weszłyśmy do pokoju. My tu ciężko zasuwaliśmy ja ją broniłam, a ona caluśki dzień przespała..
-ciekawe od czego? Emy wiesz może?-zaczęła dokuczać jej współlokatorka
-ciszej bądźcie, proszę was.
-ciężko będzie, bo obiecałam Emy, że puszczę jej tą nowe płytę chłopaków-powiedziała Loren, a ja zachichotała, uwielbiam ją!
-dobra, za co ta kara co?
-Za co!?-powiedziałam oburzona
-przecież wróciliśmy normalnie, ja ładnie leżę w łóżku, chodź za cholerę nie mogę sobie przypomnieć jak się tu znalazłam.
-Liam cię przyniósł... i w..
-przyniósł?!-powiedziała zszokowana
-no.. byłaś tak nieprzytomna, że kontaktu z Tobą nie było. Chodź przed szkołą miałaś niezłe gadane.. ZABIJĘ CIĘ!
-znowu?-zapytała Kim, a Loren wybuchła śmiechem
-Po pierwsze, zabije cię Liam, bo zwymiotowałaś na jego buty..
-o matko-załamała się dziewczyna
-a uduszę cię za gadanie głupot! Pozwól, że zacytuję cię .. ,,ale Emy ma już swojego księcia...'' ale wiedziałam co masz na myśli dlatego zakryłam ci buzię, żeby nie dokończała. A drugi cytat ,,Chciałaś się z Liamem spotkać.'' A i jeszcze powiedziałaś do niego, że przypomina Louisa..
-jaka siara! Ja stąd nigdy nie wyjdę, nie pokaże się również chłopakom na oczy. Ciekawe co na imprezie gadałam..-schowałam Kim głowę w poduszkę
-Nie wiem, nie obchodzi mnie, ale następny razem jak się tak upijesz to zostawię cię tam. Pocieszę cię chociaż jednym, spałaś w łóżku Zayna i...-mówiłam, ale nie dała mi dokończyć
-Słyszałaś Loren!! Spałam w łóżku ZAYNA!! ZAYNA. Mistrz, uwielbiam to.-mówiąc to skakała z radości. Z tą wiadomością ożyła, nic jej nie jest i nawet nie ma kaca. Jak następnym razem nie będzie mogła wstać wymyślę coś fajnego, albo ewentualnie pozna moją słodką pobudkę..
-ogarnij się! Lepiej za lekcje się weź, jutro idziesz i nie ma gadania!-powiedziała poważnym tonem Loren.. ohoh żarty się skończyła.
-taa..-powiedziała Kim, całkowicie zlała to co powiedziała jej koleżanka-właśnie Emy, pisałam do ciebie, ale zobaczyłam, że telefon jest tu więc.. co się stało?
-a pływaliśmy sobie razem w basenie.
-CO?!-zdziwiła się Parker
-no wiesz, jakiś palant w lokach chciał zrobić żart i wrzucił mnie do wody. Zapomniał użyć mózgu, wiesz. Przecież kto w dzisiejszych czasach trzyma telefon w kieszeni-powiedziałam sarkastycznie
-Biedak.. a on żyje? W sensie Harry?
-Jak wychodziliśmy żył, chodź nie wiem czy tam coś mu nie odmarzło siedząc kilka godzin w lodowatej wodzie-powiedział ze śmiechem, a dziewczyny ze mną. Uwielbiam taką atmosferę, gdy Loren się nie wymądrza, a Kim nie trajkocze o Harrym. Coraz bardziej mi się tu podoba, chodź wolałabym wrócić do domu..
-Wiesz co jest dziwne Emy? Mimo, że jak im nie dogadasz, to im czegoś nie zrobisz to cię uwielbiają. Fajnie.
-Szczególności Niall mnie uwielbia.-to również powiedziałam sarkastycznie.
-Wydaje mi się, że gdybyś i tak potrzebowała pomocy Niall by ci pomógł-wtrąciła się Loren i nagle ktoś zapukał, pierwsza poleciała Kim

*p.Kim
Poleciałam pierwsza do tych drzwi, bo miałam nadzieję, że to może jakiś ładny chłopak czy coś, ale całkowicie zapomniałam, że jestem nieogarnięta i na dodatek w piżamie. Dlatego dziewczyny zaczęły się śmiać, gdy otworzyłam drzwi..
-Przesyłka dla Emilii Woźniak. To pani-powiedział kurier i zmierzył mnie..
-Nie, ale jest tam więc da mi pan, a ja jej przekażę si?
-A podpis?
-No walnę panu autograf i już..-powiedziałam, ale zapomniałam, że razem z przyjaciółką będziemy strasznie miłe. Obok akurat przechodziła pani Dyrektor..
-Kim! Grzeczniej, a poza tym czemu nie było cię dzisiaj na lekcjach?!
-eee....-leżę, całkowicie nie wiem co mówiła Emy, a nie chciałam wymyślać kolejnej wersji..
-Mówiłam pani okres ma dziewczyna i cały dzień zwijała się z bólu!!-krzyknęła Emy, kurier opuścił głowę w dół i widziałam jak chichocze, a pani dyrektor nic nie odpowiedziała..
-To proszę paczka, miłe dnia.-powiedział młody chłopak dając mi paczkę i poszedł z wielkim uśmiechem. Na pewno zapamiętam to na długo..
-Okres?! Serio?! Nie mogłaś czegoś lepszego wymyślić?!-oburzyłam się lekko
-Mogłam powiedzieć, że wczoraj napiłaś się jak dzwon, byłaś nieprzytomna, a dzisiaj masz wielkiego kaca.-powiedziała Emy wyciągając rękę po paczkę..
-Dawaj!

*p.Emy
Można powiedzieć, że jestem tu drugi dzień, a już dostaje prezenty. Podoba mi się to. Szybko rozerwałam papier i szczęka opadła mi do ziemi.. Był to iPhone 4g ..
Do pudełka jeszcze był doczepiony list.. Dziewczyny zaczęły zabawę nowym telefonem, a ja wzięłam się za czytanie listu : 
Droga Emy
Jeszcze raz bardzo przepraszam cię za wczoraj. Nie chciałem, żeby tak wyszło, nie pomyślałem, że możesz mieć w kieszeni telefon. Dlatego masz w prezencie nowy. Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo reklamacji nie przyjmuję. Chciałem sam przyjechać i ci dać, ale uznałem, że bezpieczniej dla mnie będzie jeśli wyślę pocztą. Dziękuje, że wpadłaś na imprezę, było fajnie, chodź jest mi strasznie zimno! Nadal!
Miłego dnia, Harry. xx 
PS. W pudełku są nasze numery. Kochamy cię <3

Okey.. nie spodziewałabym się tego. Myślałam, że skończy się na tym słowie przepraszam i koniec. To miłe z jego strony, ale nie wiem czy powinnam przyjąć tak drogi telefon. Przecież ja miałam jakiegoś zwykłego grata, a teraz mam wypasiony.. 
-No i nadal twierdzisz, że Harry jest kretynem, palantem i tak dalej?-zapytała mnie Kim
-Niestety, ale tak- powiedziałam i wybuchłam śmiechem-przepraszam, ale zawsze będą dla mnie grupą debili. 
-Ale lubisz ich?
-No można tak powiedzieć i koniec tematu. A teraz dawać telefon, muszę wysłać sms.
Wzięłam do ręki to cudo kompletnie nie wiedząc jak cokolwiek tu zrobić, ale z pomocą Kim i Loren udało nam się wysłać sms do Harrego ,,Dziękuje za prezent, chodź wiesz, że nie musiałeś.:)  I masz rację, bezpieczniej było wysłać paczkę. Do zobaczenia niebawem Emy ''
Niech sobie nikt nie myśli, że ja i Harry coś.. o nie. Jak na razie chce się skupić na powrocie do domu, a dopiero potem myśleć o tym z kim chce być.  Resztę dnia razem spędziłyśmy tak, że bawiliśmy się iPhonem. Loren wolała się uczyć, no trudno. Niech robi co chce, zabraniać jej nie będę 

*NOC
-Emy, Emy-poczułam jak ktoś mnie szturcha i mówi szeptem
-Mmm?-udało mi się wydobyć tylko taki dźwięk, byłam zbyt zaspana na rozmowy
-Liam!!
-Mhm
-No wstawaj rzecz!-krzyknęła Kim i zrzuciła mnie z łóżka.. No wariatka!
-Pogięło cię?! Wiesz, która jest godzina?
-po 2.
-Brawo, więc dobranoc.-oznajmiłam i z powrotem położyłam się do łóżka
-On tu jest!! Stoi pod szkoła!-Kim nie dawała mi spokoju
-To ma pecha.. Zapraszam jutro po lekcjach.
-Emy nie żartuję, bo ja do niego pójdę...-mówiła, ale żeby się zamknęła dla świętego spokoju wstałam i poszłam do tego okna. Z początku myślałam, że żartuję, ale ona mówiła serio. Stał tam. Po cholerę, tym razem nigdzie się nie wybieram. Pokazał gestem, że mam odebrać telefon.. Własnie miałam z tym problem, żeby ustawić tu cokolwiek.

*
-Liam kretynie, pogięło cię?!-powiedziałam do telefonu
-Dobry wieczór, możemy pogadać?-stał i patrzał na mnie..
-No mów.
-Ale nie przyjdziesz do mnie?
-Nie mam jak..
-Wczoraj udało ci się wyjść więc?
Kurczę.. raz się udało, ale czy drugi raz mi wyjdzie. Spróbować nie zaszkodzi, właściwie i tak już jestem rozbudzona przez moją kochaną przyjaciółkę..
-Nie wyjdę drzwiami, a z pierwszego piętra nie skoczę.
-Drabina jest obok..-szepnęła Kim.. popatrzałam na nią krzywo, bo jakoś też specjalnie nie chciało mi się iść na dwór..
-Liam weź tą drabinę..-powiedziałam nie pewnie.

**Już z Liamem
-Masz jakiś problem ze snem?
-Przyjechałbym w dzień, ale nie mam zbytnio czasu a ...
-A czy ja wyglądam jak wampir i nie śpię 24h na dobę?!-powiedziałam oburzona
-No przypominasz trochę Belle..ałł-krzyknął, bo zdzieliłam go z łokietka
-Żeby panna Swan nie ugryzła cię-mówiąc zachichotałam
-Jestem za..-palną i momentalnie zrobił się czerwony ja burak
-Nie skomentuje-powiedziałam śmiejąc się
-Jestem za, sorry, wymknęło mi się. Może powiem ci po co wgl. przyjechałem.
-A to jednak jest jakiś cel twojego przyjazdu
-No tak. Pomyślałem..
-Tak?
-Ale wiesz co.. może jednak nie. To głupie.-powiedział i zaczął patrzeć w drugą stronę. ahh ten Liam.
-Liam no mów, przecież nie skomentuję jak to będzie głupie.
-Pojechałabyś ze mną na domek. Jadą też moi znajomi i tak pomyślałem, że może chciałabyś się wyrwać..-mówić to nie pewnie.. Mam jechać z nim na domek?! Ale..
-Wow.
-Mówiłem, że to głupi pomysł. Przepraszam. Uznajmy, że tego nie było ok.
-Czyli, że nie mogę jechać?-zapytałam i lekko się uśmiechnęłam
-A chcesz?-zapytał zdziwiony. 
-Czemu by nie, może być fajnie. Ale pod warunkiem, że jadą znajomi.
-Jasne. To w piątek po szkolę przyjadę po ciebie dobrze?-powiedział już z pewnością siebie
-Dam ci znać jak tu wygląda, jak chce wyjechać gdzieś ok? 
-Dobra. Dziękuję.
-To ja ci powinnam dziękować, że uwalniasz mnie od tej męczarni
Liam, chłopak strasznie skromy, skryty, bojący się powiedzieć cokolwiek. Ale mimo wszystko słodki jest, ale mógłby być bardziej pewny siebie. Chyba myśli, że nie ważne co by nie powiedział, wyśmiałabym go. Naprawdę doceniam to, że chce ze mną spędzać czas. Może dziewczyny mają rację i on coś do mnie? Ale nie chcę dawać mu zbytnio dużych nadziei.. 
Siedzieliśmy w samochodzie do grubo po 4, do momentu, gdy zobaczyłam, że facet, ze szkoły zabiera drabinę.. SZLAG! Przecież jak wyjdę i zacznę się drzeć to może pójść do dyrektorki, a jak nie wrócę do szkoły mogę mieć przechlapane.. Co teraz?!
--------------------------------------
Bum. Kolejny rozdział jest. Miał być w piątek, ale tak wyszło, że mnie nie było. Dlatego ten rozdział jest dłuższy. Mało jest tu chłopaków, ale chyba mimo wszystko da się czytać nie? Nie wiem kiedy kolejny, ale postaram się jak najszybciej! :D
CZYTASZ? TO SKOMENTUJ JAK MOŻESZ .<3

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Rozdział XVI

-Bój się!-mówiłam, kiedy kierowałam się do niego.
-Emy to było nie chcący.. ja nie chciałem-mówił w kółko..
-Nie chcący tak?! Gówno mnie to obchodzi!
-Proszę nie bij.! AŁŁŁ!-wrzasnął kiedy złapałam za koszulę i popchnęłam go na ścianę-POMOCY!
Po tych słowach chciał odciągnąć mnie od Harrego Zayn, ale tak go popchnęłam, że wylądował w basenie...
-Ratunku!!-krzyczał Zayn, gdy wylądował w wodzie..
-Pomóżcie mu, a nie na mnie się gapicie!-krzyczał Harry
-No Harry pomóż przyjacielowi-mówiąc to wepchnęłam go do basenu. Po chwili Zayn był uratowany, a lokowaty nie miał zamiaru wyjść z wody-Zamierzasz dzisiaj wyjść?
-Tak, jak sobie pójdziesz.
-Niall zrób coś żeby ochłodzić trochę Harrego
-Niall nie rób tego!-krzyknął Harry, a ja groźnym wzrokiem spojrzałam na blondasa
-Sorry stary, ale chce jeszcze żyć..
-Nie pomożesz przyjacielowi?!
-Pomógłbym ci, gdyby nie Emy.. wiesz..
-Niall ruszysz się czy mam ci pomóc?!
-Już Emy, już się robi, nie bij tylko..
Nie wierzę.. Nie wiem czemu oni się mnie tak boją, przecież aż taka straszna nie jestem.. Chociaż dzięki temu co nie powiem, to oni robią. Jest tego duży plus.
Harry tak jak powiedział nie wyszedł z basenu, za to Niall coś zrobił, że woda pomału się ochładzała, ale i tak go to nie przepędziło. No trudno. Za to ja jestem bez telefonu.. cudownie. Ciekawe co powiem mamie.. ,,mamo byłam na imprezie i Harry wrzucił mnie do basenu i zalałam telefon, fajnie nie?'' Rewelacja. Kim to zgona miała całkowitego.. Louis z Zaynem zanieśli ją do jakiegoś pokoju, aby trochę doszła do siebie, bo nie daj Boże spotkamy jakiegoś nauczyciela to możemy pożegnać się z tą szkołą..

*
-Liam to co zawieziesz na do naszego nowego domu?-zapytałam jakoś po 3 w nocy..
-Pewnie, obiecałem.
-Wielkie dzięki. Harry wyszedł z tego basenu?
-Nie, powtarza, że dopóki ty nie znikniesz z domu, on nie wyjdzie.. Debil.
-Biedak, podpaść mi to trzeba mieć pecha. Idę do niego.
-Oszczędź go. Tak dla mnie-powiedział Liam i zrobił słodkie oczka
-Teraz jak on jest w wodzie nie dotknę go, chcę iść tylko się pożegnać.-powiedziałam i ruszyłam w kierunku ogródka..- Lokuś!! Idę do domu, Cześć.
-Nareszcie! Wolność! Wiesz jak tu zimno?!
-No wiesz, zimną noc mamy dzisiaj.
-Nienawidzę cię za to!
-Popłaczę się zaraz.. Harry mnie nienawidzi.. a to nowość.
-Dobra chodź, bo coś czuję że zaraz III wojna tu się zacznie.
-Dokładnie Liam, zabierz tego potwora!!
-Tego potwora to ty sam zaprosiłeś chce ci tylko przypomnieć!
-Pff.
Nie no, ale fajnie mieć takiego kolegę z którym można się podrażnić. Jakoś ja i on chyba tego specjalnie do siebie nie bierzemy. Chyba.
Wzięłam swoje wszystkie rzeczy i skierowaliśmy się w stronę samochodu.. Daleko nie odeszliśmy, bo wybiegł za nami Zayn.!
-Wy! Nie zapomnieliście czegoś?-krzyknął
-Emy zapomniałaś czegoś?-zapytał mnie Liam..
-Ja?! Telefon mam więc chyba niczego..
-Nie!!-odkrzyknął Liam
-A pewne ciało, które leży u mnie na łóżku?
-Kim! O cholera!-wrzasnęłam i pobiegłam do domu..
-Brawo, zapomniałaś o swojej przyjaciółki-zaśmiał się Zayn
-Żebyś zaraz nie wylądował znowu w basenie
-Dobra dobra..
-Liam bierz Kim!
-Czemu ja?!
-Bo cię o to proszę.
-Przecież ona w ogóle nie ogarnia nic..
-Pomożesz mi czy nie?
-Eh..
Branie Kim na tą imprezę to był mój dzisiejszy najgorszy pomysł. Myślałam, że będzie rozsądna, to ona nie.. napiła się i teraz zgona ma.. Jutro pierwszy dzień lekcji, a ta już będzie nieobecna..
-Matko boska ile ona waży?!-stękał Liam, kiedy niósł ją do samochodu
-Nie marudź tylko rusz się..
-O fuuuuu.!!-wrzasnął już przy samochodzie..
-Co znowu?!
-Ona shaftała mi się na moje buty....-powiedziała, a ja już nie mogłam i wybuchłam ze śmiechu..-możesz się nie śmiać?!
-Przepraszam, ale nie mogę.
-Dzięki wielkie!
Kim za chwilę leżała w samochodzie, a Liam jeszcze pobiegł zmienić buty. Nie wierzę, przecież jak jej to wszystko jutro powiem, ona nie uwierzy..
-Jestem, jedziemy.
-A zdajesz sobie, że musisz ją jeszcze wnieść do pokoju?
-Co!?
-A co ty sobie myślałeś? Że taka mała, drobniutka istota będzie dźwigać?
-Harrego i Zayna jak wrzucałaś nie przeszkadzało ci to..
-Liam!
-Przepraszam.. oczywiście, pomogę ci.. ale jak mi znowu shafta się na buty to nie wiem co jej zrobię.
-Pozwolę ci ją zabić pod warunkiem, że pozwolisz mi skrzywdzić Harrego.
-A właśnie, kupimy ci nowy telefon.
-Ja nie chcę od was nic.
-Ale i tak dostaniesz, więc nie gadaj.
-I tak on nie żyje.
-Domyślam się.

*
-Wreszcie na miejscu..-powiedziałam. Ta droga mnie zmęczyła. Mimo, że  było miło. Kim grzecznie spała, a ja mogłam sobie spokojnie porozmawiać z Liamem.
-O mój łeb..-przebudziła się Kim..
-Współczuje ci jutra Kim..
-Ej.. wyglądasz jak Louis-palnęła, była jeszcze pod wpływem alkoholu więc nie ogarniała. Za to ja miałam z niej dobry ubaw
-Louis?!-oburzył się Liam
-Takk. Jak na taksówkarza jesteś bardzo przystojny, prawda Emy?-zapytała, ja już tam prawie leżała na ziemi z Kim, nie mogłam, jak ona nie mogła poznać swojego idola.
-Dobra idziemy do pokoju.
-Ooo no proszę, idziesz z nami. mrau. Ale wiesz Emy już ma swojego księcia więc..-zaczęła Kim, a ja szybko zamknęłam jej twarz, żeby skończyła gadać. Momentalnie zrobiłam się czerwona jak burak, ale na szczęście było ciemno więc Liam nie widział..
-Wiesz co Kim zamknij już swój dziubek, bo wchodzimy do szkoły, a jak ktoś nas przyłapie to cię zabiję.
-Ale to był twój pomysł, żeby iść na impreze.. Chciałaś z Liamem się spotkać..-palnęła, Liam zaczął sie śmiać, a ja złapałam się za głowę .. już mam dość jej..
-Idziemy! Bierz ją i chodź..

*
-Dobra Kim śpi więc ty zmykaj zanim ktoś zobaczy cię..
-Nie chcesz żebym został?
-Chce wyjść z tej szkoły.
-A.. rozumiem.
-no właśnie.
-Kim serio mówiła?
-Co mówiła?
-No, że chciałaś się ze mną spotkać?-powiedział z uśmieszkiem.. WPADKA..
-eee..-nie wiedziałam kompletnie co mam powiedzieć..- no wiesz, lubię imprezy i tak jakoś..
-Dobra nie ściemniaj. Też chciałem się z tobą spotkać.
-Serio?
-Serio serio. A teraz dobranoc, słodkich snów-powiedział i cmoknął mnie w policzek i zaraz go nie było..
On chciał się ze mną spotkać? Przecież przeważnie każdego chłopaka odpychałam.. ale on był inny. Lepszy, fajniejszy i... STOP nie ma nakręcania sie. On jest moim przyjacielem. Tylko przyjacielem.

*RANO
Brałam sobie prysznic, bo  ja wróciliśmy dzisiaj w nocy to kompletnie nie miałam siły..
-Emy!!Emy!!-dobijała mi się do drzwi Loren.
-Czego?! Pytałam się czy idziesz do łazienki..-mówiłam wkurzona jak już wyszłam.
-Nie o to chodzi.. chodzi o Kim!! Zobacz jak ona wygląda!
-To by nie żyła.. a to nowość. Ślepa nie jestem.
-Co z nią teraz będzie.
-Pomyślmy... Wytrzeźwieje. I ty tu się starasz o stypendium..
-Wiesz, że ona musi być na zajęciach?!
-Powinna, ale nie będzie. Za to ja idę. Idziesz?
-Idę..
Tak jak sobie myślałam, Kim była rano całkowicie nie przytomna.. Nie dało jej się dobudzić nawet tak się upiła. Stwierdziłam, że jakoś powkręcam, że ją brzuch boli czy coś.. Ale oczywiście Loren musiała siać panikę..
-Mówiłam wam, nie idźcie na tą imprezę.. mówiłam, że to się źle skończ..
-Skończ. My będziemy mieć najwyżej przechlapane, a nie ty. Ty sobie smacznie spałaś.
-Bo staram się o stypendium!
-Stypendium stypendium... Skończ. Jak ten facet uczy, jaka mam być?
-Dobra, to jest Gregory... straszny facet. Nie znosi jak gada się na lekcji..
-A mimo to gadasz.. no mów dalej.
-nie lubi chamskiego zachowania, pyskowania.
-Damy radę.
-Serio?
-Zapomniałaś? Będziemy razem z Kim grzeczne..
-Powodzenia. Cicho idzie..
-DZIEŃ DOBRY PANIE GREGORY-powiedziała chórem cała klasa..
-O matko boska-powiedziałam sobie pod nosem..
-Dzień dobry  uczniowie, siadajcie. Słyszałem, że mamy nowe 2 uczennice, niech wstaną.-
-Dzień dobry-powiedziałam wstając..
-A koleżanka gdzie jest?-zapytałam nauczyciel a Loren złapała się za głowę..
-W łóżku.
-A co ona tam robi?
-Za pewne leży..-powiedziałam, a współlokatorka lekko szturchnęła mnie..
-Czyżby. A czemu nie ma jej na lekcji?
-Wiem pan... eee.. ma ciężkie dni.
-Słucham?
-No ciężkie dni.
-Skoro pokłóciła się z chłopakiem to nie obchodzi mnie to, powinna być na lekcji.
-Ale nie to..
-To jakie ma ciężki dni,co?
-Okres ma... w życiu każdej dziewczyny jest takie coś, że raz w miesiącu ma takie coś. My to nazywamy ciężkimi dniami, bo wtedy umieramy... Każdy to odczuwa inaczej, ona akurat tak. Jezusiu..-powiedziałam a klasa wybuchła śmiechem.. no dziwię się wcale.
-Aha.. rozumiem. Siadaj.-
Nauczyciel do końca lekcji nic już nie powiedział, chyba lekko się głupio poczuł.
Na koniec lekcji wparowała pani Dyrektor..
-Emy proszę do mojego gabinetu...
O kurczę.. czyżby dowiedziała się, że wczoraj byliśmy na imprezie? Albo może była u nas w pokoju i widziała Kim..? SZLAG...
------------------------------------------------
Chyba nie muszę mówić co w kolejny, bo wiecie .;)
Przewiduje dodać kolejny w pt. ;)
Czytasz?= to skomentuj jak możesz . <3

sobota, 15 czerwca 2013

Rozdział XV

Moja myśl to uciekamy i idziemy się świetnie bawić, ale jest jeden duży minus.. Zakaz wychodzenia. Postanowiliśmy, że będziemy grzeczne więc.. Szlag.!
-... To jakiś żart, że nie możemy iść..-mówiła Kim
-Weź mnie nawet już bardziej nie wkurzaj..
-A może..
-Nie Kim! Mamy być grzeczne, żeby jak najszybciej stąd wyjść.
-No, ale może nie dostaniemy aż takiej kary..
-Jedynie mogą was ze szkoły wywalić.-wcięła się Loren
-Już z jednej nas wywalili..-zaśmiała się Kim.
-Dobra, ale jak byśmy teraz poszły..
-Uciekły..-ponownie wcięła się prymuska
-Oj dobra. Uciekły.. i wróciły około 7 to może nie zauważą, że zniknęłyśmy.
-Emy jesteś geniuszem!-powiedziała Kim i rzuciła mi się na szyje
-A jeśli was przyłapią mamy przechlapane wszystkie!
-No i? Myślisz, że zadając się z nami będziesz wzorowym uczniem?
-Staram się o stypendium..
-Przykro..
-KIM! Loren nie martw się bierzemy wszystko na siebie, idziesz z nami?
-Pogięło was już całkowicie, jesteście nienormalne..
-Patrz Loren, mieszkamy tu niecały jeden dzień, a już o nas wszystko wiesz.-powiedziała Kim.. coś czuję, że ona długo nie wytrzyma być miła.. Chociaż, ja nie lepsza..
-Cisza siostry. Loren jakby co ty nic nie wiesz, spałaś jak zwiałyśmy, a ty Kim szykuj się.
-Obiecuję wam, że jeśli będą z tego problemy to nie wiem co wam zrobię..
-Nie siej paniki siostra, zdobędę dla ciebie autografy chłopaków.
-Kim! Idziesz na imprezę, a nie na spotkanie z nimi..
-Ale..
-NIE! Masz zachowywać się normalnie.
-A jak ja się zachowuje?
-Nie skomentuję tego. Szykuj się.
-Okej..

**2h później.
-Emy ty jesteś nienormalnie?
-To tylko pierwsze piętro, wcale nie jest wysoko...-mówiłam, nasz plan był taki, że uciekamy oknem, tylko problem był taki że mieszkamy na pierwszy piętrze..
-Nie no rzeczywiście, wcale nie mam szpilek i wcale nie zabijemy się.. a później jak wrócimy?
-Ty no ja wymyśliłam wyjście stąd, ty wymyśl powrót.
-A nie możemy jakoś chwilę przed rozpoczęciem lekcji wrócić, wtedy niby będzie, że poszłyśmy się przejść..
-No i widzisz, jak pomyślisz masz dobre pomysły.
-Się wie. Ale serio.. ja nie skaczę. Za to ty możesz skoczyć, a potem mnie złapiesz.
-A czy ja wyglądam jak jakiś bohater?
-Jakbyś ubrała koszulkę supermena to jest duże podobieństwo
-Dobrze, że staram się być miła.
-Pomogę wam..- wstała z łóżka Loren..-chodźcie.
-Gdzie?
-Woźnym jest mój dobry znajomy, pogadam z nim, więc może was wypuści, a potem wpuści.
-Loren złamie przepisy..-powiedziałam żartem
-Trudno.. ale mam was już dosyć.-zaśmiała się- To chodźcie. 
-Dziękujemy-powiedziała Kim, a my spojrzałyśmy na nią ze zdziwieniem- No co? Potrafię być miła, jeszcze nie raz się zdziwicie.
-I tak jesteście szurnięte. Pierwszy dzień, a wy już uciekacie. Nie chce wiedzieć co wy wymyślicie za kilka miesięcy..
-Za kilka miesięcy nas tu nie będzie kochana. A teraz chodźmy, bo taksówka czeka..

*1,5h później
Byliśmy już pod ich domem, a raczej willą. Aż ciężko pomyśleć, że ja Emy, polska dziewczyna ma takich znajomych. Przecież to marzenie milionów nastolatek, a ja nawet o takich czymś nie marzyłam. Wręcz przeciwnie, jako za zespołem za nimi nie przepadam, ale jeśli nie gadają o koncertach, wywiadach i takich tam to są naprawdę świetni. 
-Emy jak wyglądam?!-pytała zdenerwowana Kim, mimo że w taksówce zapytała milion razy..Miała na sobie to ;
A ja bardziej na luzie..:
Wiem, słabo na imprezę, ale jakoś nawet nie miałam ochoty stroić się. Do tego mieliśmy strasznie mało czasu na ogarnięcie się..
-Ty Emy, ale nie obraź się.. ale mogłaś się bardziej wystroić.
-Wystarczy, że ty wyglądasz świetnie.
-No tak.. Liam nie patrzy na to co masz na sobie-i po tych słowach dostała z łokcia-AŁŁŁ..
-Następny razem będzie mocniej, mnie i Liama nie ma i nie będzie. Wbij sobie do tego łba. I skończ już tak gadać. Powtórzę ci po raz setny.. zachowuj się. Czyli, nie piszcz, nie drzyj się i...
-Tak tak wiem.. nie zachowuj się jak typowa fanka.. ale wiesz jak ciężko?!
-A wiesz jak ciężko jest z tobą wytrzymać?
-Problem.
-To masz ty problem, że patrzą na ciebie jak na wariatkę!
-Bolało!
-Uwierz, że mnie też. 
Kiedy tylko doszliśmy do drzwi Kim zaczęła prawie skakać z radości.. 
-Proszę cię...
-Dobra.. pukać?
-Nie wiesz? Postójmy tak..
-Luzik, Emy..-powiedziała i zapukała i zaraz otworzył blondasek...
-Emy?!-mówił mega zdziwiony Niall
-Nie kurcze wiesz.. objawienie dostałeś..
-Wiesz że mi się śniłaś ostatnio?
-Pewnie to był dla ciebie koszmar.
-Ojj i to jaki! Zabiłaś mnie tam.!
-To był proroczy sen.-zaśmiałam się, oczywiście żartowałam..-A teraz dawaj mi tu lokowatego.
-Harry! Terrorystka przyszła!-wrzasnął, a już za chwilę przy drzwiach stał Harry
-OO Emy! Wiedziałem że przyjdziesz-powiedział i przywitał mnie buziakiem w policzek- a ty jesteś..?-skierował pytanie do Kim.
-eeee...
-To jest Kim..moja przyjaciółka, a przy okazji wasza fanka..
-Cześć, miło mi cię poznać-powiedział i ją przytulił i ona prawie co nie zemdlała..-Dobra chodźcie do domu, impreza już trwa.
-Widziałaś!! Harry mnie przytulił.!!
-Nie ślepa jestem.. Ogar.. Głęboki wdech i wydech. Już?
-Takk.
Staliśmy z Kim między wejściem do salony, a przedpokojem. Cały pokój był zapełniony ludźmi.. Każdy odstrojony, tylko ja taki wieśniak.. Nie pasowałam tu. Kim miała rację, żeby ubrała się jakoś.. Mam teraz za swoje. Szukałam wzrokiem Liama i nie wiem nawet kiedy ktoś od tyłu mnie zaatakował i zasłonił mi oczy..
-Zgdanij kto to?-powiedział ktoś dziwnym głosem.. 
-Harry kretynie uszkodzę cię..-powiedziałam i zdjęłam ręce z oczu i odwróciłam się do Harrego.. Tylko, że to nie był Harry, a Liam..
-No ładnie mnie witasz.
-Przepraszam, myślałam, że to lokowaty.
-To widać, że strasznie się uwielbiacie.
-Noo i to jak. Wiesz jak ja za nim tęskniłam?
-Wyobrażam to sobie. A jeszcze jedno. Mogę cię o coś prosić?
-Zależy jeszcze o co?
-Niall..
-A.. dobra, będę miła dla niego.
-Dzięki.
-Czekaj.. gdzie jest Kim?!
-Poszła gdzieś z Niallem.
-Ona to by wolała z Harrym, ale dobra.. Chociaż, może powiedź mu, że ona jest gorsza ode mnie..
-Skrzywdzi idola?
-Nie zdziwiłabym się.-powiedziałam z uśmiechem, a on przerażoną minę..- żartuję, ale nie wiem co Kim wpadnie do głowy.
-Idziemy się czegoś napić?
-Jedynie soku, wiesz mam jutro zajęcia, muszę być w stanie.
-To idziemy na sok.

*2h później
-Chyba tu trochę nie pasuję..-powiedziałam Liamowi, bo każdy kto koło nas przechodził gapił się na mnie jak na wieśniaka..
-Przestań, wyglądasz świetnie.
-Jasne, spodnie, trampki.. a inni szpilki, sukienki i wgl..
-Mi bardziej się podobają takie dziewczyny jak ty, niż takie odpicowane.-powiedział i automatycznie się zawstydził..
-Niezły tekst na bajere-zachichotałam-ale nie, miło mi. Ale i tak nie zmienia faktu, że źle się czuję.
-Za to twoja przyjaciółka bawi się wyśmienicie-po tych słowach spojrzałam na Kim, która już miała dobrze wypite...-chyba ona nie wstanie jutro na zajęcia..
-Weź nic nie mów. Nawet jak bym miała ją nieść to ona pójdzie na te lekcje! Czekaj chwilę..-powiedziałam i wstałam do Kim..- Dziewczyno, co ty odwalasz, jutro szkoła
-Ale o co ci chodzi, dobrze się bawię, ty z resztą też. Wszyscy tu o was plotkują.
-Starczy ci już picia-powiedziałam i zabrałam jej drinka.
-O nie, ja dopiero zaczynam imprezę. Wiesz, że Niall powiedział, że jestem słodka? Ja słodka, czaisz?
-Czaje, a ty się ogarnij! Koniec picia, proszę cię.
-Dobra, wypiję do końca i już nic.
-Mam nadzieję, a teraz wracaj do reszty.
-A ty do tego seksownego mężczyzny.
-Weź idź lepiej bo ci strzelę-powiedziałam ze śmiechem..Ale muszę przyznać, że Liam jest strasznie przystojny.. 
-I co? Ogarnia?-zapytał Liam, kiedy do niego wróciłam
-No nie do końca, ale jest dobrze. 
-Szkoda, że mieszkacie teraz taki kawał..
-No trudno, ale mamy plan jak wyjść, więc trzymaj kciuki za nas.
-Trzymam i wierzę w Ciebie.. w was oczywiście...
-Serio wierzysz, że uda mi się. Znasz mnie. Wiesz, jaka jestem..
-Wierzę i reszta chłopaków też.
-Szczególnie Niall.
-No, a nie? Śnisz mu się, to znak
-Szkoda tylko, że jako postać z horroru..
-Ale mi za to śnisz się tak pozytywnie... ups..
Moja teraz mina....

**2h później
Uznaliśmy że tego Liam nie palnął i rozmawialiśmy dalej do momentu kiedy podbiegł do mnie Louis..
-Emy.. ta twoja znajoma jest lekko w stanie nieprzytomnym...
-Co?! Co wyście jej zrobiły debile?!
-My nic.. upiła się troszkę?!-powiedział i wybiegliśmy na zewnątrz, tak jakby do ogródka..nawet mieli basen..
-Kim, Kim..-mówiłam lekko klepiąc ją w twarz, ale ona kompletnie była nie przytomna.. cudownie..!
-Macie problem?-zapytał Liam..
-Nie no coś ty, wcale ona nie ma być jutro na zajęciach, wcale nie powinnyśmy być w swoich łóżkach.. Przecież musimy wrócić..
-Odwiozę was..
-Dzięki, ale i tak ona jutro nie wstanie.. Loren nas zabije..
-Loren..
-Ta psychiczna fanka.. 
-Aaa.. mój boziu, współczuję.
-Dzięki.. AAAAAAAAA-krzyknęłam, bo Harry wziął mnie na ręce i wrzucił mnie do wody..
-Przepraszam, ale nie mogłem się oprzeć!!-zaczął śmiać się Harry..
-KRETYNIE MAM TELEFON W KIESZENI!!!-wrzasnęłam, taka wściekłą to już dawno nie byłam.. mój telefon...

*HARRY
-KRETYNIE MAM TELEFON W KIESZENI!!!-krzyknęła
-O kur.. masz przechlapane-powiedział Niall
-Przechlapane?! Ona mnie zabije...
-To ja idę zadzwonić do twojej mamy, coś jej przekazać?-zażartował Louis
-Że ją kocham.. Zbliżą się moja śmierć-powiedziałem kiedy Emy wyszła z wody. Nie wyglądała szczęśliwi..
-HARRY!-krzyknęła i zaczęła powoli kierować się ku mnie.. Wszyscy zeszli jej z drogi..
--------------------------
Podoba się? To się cieszę ;) Następny przewiduję również za tydzień. Będzie trochę się działo haha. 
Czytasz? Skomentuj jak możesz . xx 



niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział XIV

-Drogie panie to jest was pokój-powiedziała dyrektorka
Sam pokój nie jest zły, wręcz nawet bardzo przytulny. 
-Dzień Dobry pani Dyrektor-powiedziała jakaś dziewczyna wchodząc do pokoju
-Witaj Loren, to są twoje współlokatorki, mam nadzieję, że się dogadacie.

-Cześć jestem Loren Clerk, a wy?
-Emilia Emy Woźniak 
-Kim Parker
-Sądzę, że będziemy dobrymi przyjaciółkami.
-A mi się zdaje, że nie- szepnęłam mi do ucha Kim, gdzie ja na to parsknęłam śmiechem
-Chciałam wam tylko dziewczyny przypomnieć, że w tej szkole panują kultura i  mam nadzieję, że dostosujecie się do tego wszystkiego. 
-A jeśli nie?
-Poniesiecie konsekwencje. My tu gadu gadu, a u mnie w gabinecie Josh czeka. Obiecuję ci Kim, że ta sytuacja już się nie powtórzy.
-Albo dostanie jeszcze raz.
-Panno Parker.!
-No żartowałam.. Nawet na żartach się nie znają..
Dobra, trzeba coś zrobić, aby jak najszybciej wrócić do domu. Nie zamierzam tu siedzieć do ukończenia całej szkoły. Jakoś w poprzedniej szkole bardziej mi się podobało. Ludzie nawet byli milsi no i tak nie patrzeli na innych z góry.. Po tym jak dyrektorka wyszła wzięłam się z Kim za rozpakowanie ciuchów..
-Ty Loren a chłopaka masz?-zaczęła konwersacje Kim z współlokatorką.
-Nie.. Nie  mam zbytnio na to czasu, a wy?
-Ja nie mam, a Emy będzie miała niebawem.
-CO.!?
-No co Emy, myślisz, że Liam będzie czekał lata na ciebie?
-Liam?
-Dziewczyno, czy ci ta szkoła wyprała mózg? Liam Payne, najseksowniejszy facet na świecie.
-Weź się puknij w łeb.
-Oj Emy, Emy.. Przecież to wiadomo, że on na Ciebie leci.
-Skończ już, bo nie wyrobie. Ja i Liam to znajomi.
-Znajomi.. Loren, czy jeśli facet lata za dziewczyną wszędzie to leci na nią?
-Sądzę, że tak. A wam chodzi o tego z One Direction?
-NO.!! 
-Nie wierzę.. UWIELBIAM GO, ICH.!
-Siostro.!! Kocham cię
-Są może jakieś wolne pokoje? Bo nie wytrzymam z wami..
-Emy przecież nie będziemy o nich tyle gadać.. Loren, a co sądzisz o Harrym.?
-Więc on jest....
Nie no cudownie.. Loren musi być ich fanką prawda? Przecież główny temat w pokoju to będzie chłopacy.. Chyba będę musiała zaopatrzyć się w zatyczki do uszu.. 

**LIAM
Liczę, że dzisiaj nie palnę nic głupiego i znowu nie wyjdę od niej pokłócony. Nie wiem co jest ze mną, że jak mi na kimś zależy to psuję to.. Gdyby nie chłopacy, to z Emy już dawno bym stracił kontakt. Ma ona trochę trudny charakter, ale nie potrafię o niej zapomnieć...
Sama droga do  domu Emy zajęłam mi z 15 min.. Wziąłem głęboki oddech i zapukałem do drzwi..
-Dzień dobry, zastałem może Emy?-zapytałem, gdy w otworzył mi jej ojciec.
-Emy z godzinę temu wyjechała. Spóźniłeś się.
-Kurczę.. a mówiła coś o mnie?
-Nie. 
-Kurcze.. tylko że mamy zaraz wywiad..
-No to sam decyduj co robić, a teraz przepraszam, ale zaraz idę do pracy.
-Dziękuje, do widzenia.
Spóźniłem się.. Właściwie na co ja  liczyłem? Że powie rodzicom: Liam to frajer, ale mimo wszystko go uwielbiam, szkoda, że go tu nie ma.. . Co teraz robić? Wywiad.. akurat dzisiaj.. ale jeśli pojadę do Emy, to pokaże jej, że mi na niej zależy, ale jeśli nie udzielę wywiadu będzie awantura.. Głupia kariera..

*
-Stary gdzie ty jesteś?-krzyczał do słuchawki Harry
-Jadę do Emy, nie będzie mnie dzisiaj..
-Pogięło cię.? 
-Sami mi kazaliście do niej jechać więc jadę. Walczę o to na czym mi zależy
-Ale nam chodziło, że masz do niej do domu, a nie na drugi koniec Londynu.!
-Trudno.. 
-Dobra, słuchaj. Pozdrów Emy ode mnie i szczęścia ci życzę. Coś wymyślę i uratuję ci dupę
-Wielkie dzięki
-Tylko pozdrów Emy.
-Jasne. Tylko jak dostanę przez to z liście oberwiesz ode mnie dwa razy mocniej.
-Taa. taa. Nara
-Narka
Jadę do Emy, postanowione. Mam nadzieję, że opłaci mi się to. Jak zwykle na chłopaków zawsze mogę liczyć, choć i tak muszę wymyślić niezłe usprawiedliwienie.. No nic, teraz ważna jest dla mnie Emy, a nie jakiś tam wywiad.

**EMY
Gorzej być nie może. Połowę dnia słuchałam tylko o chłopakach. Jacy oni są cudowni, świetni, przystojni, najlepsi.. Dlatego ich zbytnio nie znoszę, gada się o nich wszędzie.. Lecz teraz przynajmniej wiem, że Loren jest lekko dziwna.. taki kujon z niej.. Przynajmniej będzie nam pomagać w lekcji.
Kiedy leżałam na łóżku, a dziewczyny dalej ględziły o chłopakach ktoś zapukał do drzwi. Nie chciało mi się otwierać, więc zrobiła to Loren..
-MATKO BOSKA TO LIAM PAYNE!! U NAS W POKOJU.!! AAAA

**LIAM 
Stojąc pod drzwiami nie wiedziałem czego mogę się spodziewać. Może być tak, że zamknie mi drzwi przed nosem i co wtedy? Albo nakrzyczy na mnie i wyrzuci mnie.. Chyba jeszcze nigdy tak mi nie zależało na dziewczynie jak na niej...
-MATKO BOSKA TO LIAM PAYNE.!! U NAS W POKOJU.!! AAAA-krzyczała jakaś dziewczyna, gdy otworzyła drzwi.. 
-cii. Mieszka tu może Emy?
-AAAAAAAAAAAAAA!!! 
-To znaczy tak.?
-T.. TAK.!
-Weź wyjdź Loren-pociągnęła ją Kim do środa.-Właź i przyszykuj się do sesji.
-Dzięki.. Cześć Emy.
-Po co ty tu?
-Porozmawiamy na osobności?
-Dziewczyny wypad z pokoju
-Ale...
-Kim wyjdźcie z pokoju. 
-No dobra.. Ale najpierw zrobimy sobie zdjęcie dobrze? Prosimy..
-Dobra.. 

**Emy
Chciałam, żeby Liam przyszedł, ale liczyłam, że przyjdzie jeszcze jak będę w domu, a nie jak już będę na miejscu.. Dobrze, że wpadł do mnie sam, a nie z całą bandą bo dziewczyny by ma zawał zeszły.. Teraz wiem, że one są świrnięte.. Ale Loren to już na maxa. Typowa szalona fanka.. Kujon fanka spoko. 
-Więc dziewczyny poszły o czym chciałeś porozmawiać?
-Chciałem cię przeprosić..
-Znowu? Nie zauważyłeś, że nasza każda rozmowa kończy się kłótnią?
-No właśnie wiem.. Jestem kretynem.
-Dobrze że o tym wiesz. 
-Dzięki za pocieszenie. Mam dla ciebie czekoladki
-OOO czekoladki z nadzieniem alkoholowym. Chcesz, żebym wszystkie zjadła, przytyła i przy okazji kiedy będę w stanie nie trzeźwym wszystko ci wybaczę nie?
-Nie.. chciałem być miły. Po ostatnim razie jak dałem kwiaty powiedziałaś na nie chwasty, więc teraz czekoladki..
-A następnym razem co będzie?
-Liczę, że nie będzie następnego razu.  Proszę Emy wybacz mi..
-A co ci tak na tym zależy.. Normalny chłopak by mnie zlał a ty?
-Jesteś dla mnie przyjaciółką i nie chcę cię stracić
-Mhmm.
-Więc wybaczysz mi?
-Wiesz co ci powiem. Jakoś nie potrafię się na ciebie gniewać, a to jest dziwne jak na mnie. Normalnie bym cię wyrzuciła z hukiem, a tu proszę rozmawiamy normalnie.
-Prawie, co chwile mi docinasz.
-Musisz psuć prawda?
-Dobra nie było tego.
-Więc przyjechałeś taki kawał..
-i poświęciłem wywiad.
-CO?!
-no powinienem być teraz w studiu i udzielać wywiadu.
-Serio? Debil.!
-Trudno, będzie jeszcze miliony wywiadów
-A teraz co powiesz, że czemu cię nie było.
-Byłem u swojej najlepszej przyjaciółki przeprosić ją i spędzić z nią trochę czasu. Jest ona ważniejsza niż durny wywiad.-powiedziałem a ona się słodko uśmiechnęła.- no i coś jeszcze pościemniam
-Idziemy się gdzieś przejść?
-Pewnie, one pewnie stoją za drzwiami prawda?
-TAK, patrz-powiedziała i podeszła do drzwi i otworzyła a do pokoju wpadły dziewczyny
-No proszę jakie podsłuchy w tej szkole-zaśmiałem się- to co zdjęcia pewnie?
-TAAAK.!-krzyknęły dziewczyny

**
-Jak ty z nimi tu wytrzymasz?-zapytałem na spacerze
-Nie mam pojęcia. One nom stop gadają o was, o Tobie..
-Jeszcze staniesz się jak one.
-Błagam cię, wypluj to. 
-Okey, a jak wytrzymasz w tej szkole?
-Planuję być miła, uprzejma..
-OJJ to trune będzie..-upss.. wyrwało mi się..spojrzała na mniej swoim groźnym wzrokiem..- przepraszam.. dasz radę, już tak na mnie nie patrz, bo to boli.!
-Ciesz się, że nie dostałeś za to z liścia.
-Właśnie, skoro mowa o liściach.  Harry cię pozdrawia.. proszę nie bij..
-OO pozdrów go.! Powiedz, że tęsknie za nim.
-Chyba zamieniasz się w dziewczyny..
-ahaha niee.. ale teraz jak Kim ma Loren nie mam z kim się drażnić.
-To chyba najgorsza dla ciebie kara, prawda?
-No.. Ale mam nadzieję, że mój plan zadziała i wrócę szybko do domu.
-Też liczę, że szybko wrócić.. Pusto będzie bez ciebie..
-Masz chłopaków, nie masz co narzekać. Ja mam szalone fanki w pokoju, to dopiero męczarnia...
W końcu z Emy jest w dobrze. Przebywanie z nią to coś niesamowitego, mimo, że czasem coś palnie wrednego, to już nie biorę tego do siebie. Za to z każdym spotkaniem uwielbiam ją coraz bardziej. Wierzę w to, że uda jej się wrócić szybko do domu. Serio teraz nie wytrzymam bez niej. I tak będę się starał przyjeżdżać tu jak najczęściej, aby z nią spędzić nawet chwilę. 

*
-Muszę już niestety jechać, ale obiecuję przyjechać nie długo.
-Wiesz, że nie musisz?
-Wiem, ale chcę. A ty bądź miła i wracaj do nas. Harry umrze bez ciebie.
-Raczej ja bez niego, wpadnij kiedyś z nim
-Ale to spotkamy się gdzieś, bo chyba jedna z dziewczyn kocha go.
-Ta.. Kim.. A Loren Nialla.. Patrz spędziłam z nią z godzinę, a ile wiem. Również wiem, że Niall foll'nął ją 15 kwietnia o 15,26 i..
-Skończ..
-Masz rację, nudne to jest.-zaśmiała się- To do zobaczenia .
-Do zobaczenia-powiedziałem i pocałowałem ją w policzek..
-e.....
-Pa.
Chyba nie spodziewała się tego..

**EMY, POKÓJ JUŻ
-Zakochana para, Liam i Emy się całują.- krzyczała Kim kiedy wchodziłam do pokoju
-Skąd wy to wzięliście?
-Wiesz, że jest takie coś jak okna?
-Jesteście świrnięte.! Ten pokój to psychiatryk!
-Lepiej być szalonym niż nudny. 
-Gdzie podziała się dawna Kim, która przy mnie mało gadała o chłopakach.?
-Dobra.. koniec. Loren, gadamy o chłopakach tylko jak nie ma Emy. 
-Okey
-Dziękuje. 
-Ale serio Emy.. Liam nie wygląda jakby cię traktował jak przyjaciółkę..-powiedziała Loren.
-Loren skończ. Dziękuje
Reszta wieczoru minęła już spokojnie. Zaczęłyśmy rozmawiać o nas. Zero tematu o chłopakach. Choć i  tak widziałam, że ich korciło, aby coś wspomnieć..MASAKRA.
-Idziemy gdzieś?-zapytałam
-Nie możemy opuszczać terenu szkoły po 22.. 
-Żartujesz sobie teraz-powiedziała Kim
-Nie.. W sumie to dobrze, przynajmniej nikt się nie błąka..
-A co jest za opuszczenie miejsca?
-nie wiem.. nikt nigdy nie złamał tego prawa.
-Same kujony w tej szkole..
-No bo to szkoła z wysokim poziomem.. hello?
-Hello.? Czy ja wyglądam na wysoki poziom!-powiedziała już wkurzona Kim.. 
-ohoh siostry się kłócą-zażartowałam
-Zamknij się Emy, nie wcinaj się! Wracając do Loren, dla twojej wiadomości jesteśmy w tej szkole za złe zachowanie, jesteśmy obie, wredne i mówimy co myślimy, a ta szkołą jest za kare..
-Dobra rozumiem.. idę się myć i spać. Wam też radzę.
-Pf..
-Kim odpuść trochę..-powiedziałam, kiedy Loren poszła się myć
-Ty no bo będzie mi mówić głupoty..
-Mam plan jak stąd wyjść.
-Uciec?
-Pogięło cię.. Bądźmy miłe przez jakiś czas, a może dyrektorka zauważy u nas zmianę i wrócimy do domu.
-Ty i ja miła...- wyśmiała mnie- ale dobra.. spróbujemy.. Ale między sobą możemy być wredne.
-Raczej, aż tyle nie wytrzymam..
-Czyli plan wyjście z tej szkoły uważam za rozpoczęty. A jeszcze jedno, ale nie denerwuj się, Liam kiedy wpada?
-Nie powiedział, a co?
-A nic nic..-powiedziała z lekkim uśmieszkiem- Ałl!-krzyknęła gdy dostałam ode mnie poduszką w głowę

*2h później 
-Harry, co tam u ciebie?-powiedziałam do słuchawki
-Siemaneczko zołzo. Jak tam nowa szkoła, pobiłaś już kogoś?
-Ja nie, ale Kim tak. Jestem od dzisiaj miła tu.-powiedziałam a Harry zaczął się śmiać- Za to spodziewaj się, że jak cię spotkam to nie żyjesz.
-Dobra, dobra. Cieszę się, że pogodziła się z Liamem. Ale dzwonie z powodu, że robimy imprezę. Wpadaj.
-Czy ty masz mózg?
-Ale o co ci chodzi?
-O gówno.. mieszkam obecnie na drugim końcu Londynu, a poza tym jest tu zakaz opuszczania tego miejsca po 22.. 
-To więzienie czy szkoła.. Nie ważne, wymyśl coś. Czekam mrau.
-Pa,!
Impreza? Cudownie.. Tylko szkoda, że nie mogę na nią iść.. 
-Kto dzwonił?-zapytała Kim
-Harry, zaprasza na imprezę..
-Szkoda, że nie możemy na nią iść..
------------------------
Wiem.. trochę długo trzeba było czekać na taki denny rozdział.. Obiecuję, że kolejny pojawi się szybciej.! Mam nadzieję, że choć trochę wam się podoba..
Czytasz?- To skomentuj jak możesz :*

niedziela, 26 maja 2013

XIII Rozdzial

Siedziałam do późna, aby spakować wszystko, ale i tak nikogo to nie obchodziło i musieli mnie rano obudzić..
-Hero obiecaj mi, że jak wyjadę dasz popalić tej przeklętej rodzice..- pies zaszczekał czyli mogę wywnioskować, że zgadza się. Pozbędą się z domu jednego diabełka, a zostanie drugi. Niech sobie nie myślą, że się poddam. Również nie zmienia faktu, że chciałabym zabrać Hero ze sobą, ale to jest niemożliwe, bo tamtejsza szkoła nie pozwala na trzymanie w pokojach zwierząt.. Mam jednak dużą nadzieję, że będą się troszczyć o mojego przyjaciela..
-Emy śniadanie.!- wydarł się tata..
-Idę.!
Ostatnie wspólne śniadanie. Ja tam się cieszę, teraz przynajmniej śniadania będą się odbywać bez kłótni.. Schodząc na dół ze zdziwienia spadłam z ostatniego schodka.. Było to spowodowane tym widokiem;
Jeszcze wczoraj na ścianie nie było zdjęć, a sama kuchnia nie była taka ładna.. Na pewno to nie jest sprawka mamy.. A no i jedynie tata przejął się tym moim upadkiem ze schodka..
-Emy.! Co ty wyprawiasz.?-wydarła się mama
-Sprawdzam czy po ostatnim razie jak Hero zlał się na panele nie podniosły się wiesz...
-Możesz normalnie odpowiedzieć ?...
-Zadajesz głupie pytanie, to masz głupią odpowiedź.. Raczej nie leżę sobie na ziemi bo mi tak wygodnie..
-Cicho.. Nie możecie być chociaż jeden dzień w zgodzie.?!-włączył się tata
-Widzisz jak ona nas traktuję.? Mam nadzieję, że szkoła cię zmieni.
-A ja mam nadzieję, że..
-Emy proszę cię nie dokańczaj..-poprosił mnie tata..- podoba ci się nowa kuchnia.?
-Twój ojciec wstał o świcie, żeby to przygotować, specjalnie dla ciebie.
-Jak mi przykro, że dla mnie a nie dla ciebie.. Tak tatusiu strasznie mi się podoba.
-Nie wytrzymam zaraz z wami..-westchnął tata
-Taką sobie córeczkę wychowałeś..
-A ty co niby robiłaś co.?! No, bo najlepiej zwalić winę na kogoś.. Wiesz tato, jakoś odechciało mi się jeść.. Idę się dopakować, bo zaraz Kim z mamą mają po mnie przyjechać.
-Córciu..
-To nie twoja wina, serio ta szkoła to dobry pomysł, będę mogła odpocząć od niektórych osób..
-Ja również.
Nie no.. serio musiała zepsuć ten dzień.. Wyjeżdżam, mogłaby choć jeden dzień być cicho, to nie musi dopowiedzieć, dogryźć, szepnąć coś pod nosem.. Dziękuje, że choć tata jest w miarę normalny, choć i on ma czasem jakieś przejawy egoizmu i nic dla niego się nie liczy tylko praca.. Już nie raz tak było, że śniadanie wyglądało tak, że mama mówiła o swojej pracy, a on o swojej. No świra można dostać.. Mnie to już nikt nie słucha..  
Pakowałam się do końca kiedy zadzwonił mój telefon.
-Halo.?
-Hej, tu Luke, jesteś w domu.?
-No jeszcze ta..
-To otwórz mi drzwi. PA.!
Hee.. A ten to czego tu.. Ojczulek już wypaplał mu zajście z wczoraj.. Zeszłam szybko na dół do drzwi, ale tym razem uważając, żeby znowu nie wylądować na ziemi..
-Nie mogłeś zadzwonić, pewnie któryś z moich rodziców by ci otworzył..
-Nie chcę zbytnio wpadać na twoją mamę..
-Właściwie jak ona ciebie widzi to ucieka więc nie masz czego się bać. Właź.
Poszłam z nim do swojego pokoju.. Nie chciałam, aby rodzice słuchali o czym rozmawiamy, w końcu później jakoś mogą obrócić to przeciwko mnie..
-Słuchaj Emy, chciałem ci podziękować za to, że stanęłaś w mojej obronie wczoraj.. Chodź nie musiałaś.. Teraz przeze mnie musisz wyjechać..
-Przestań, wyjeżdżam bo twój ojciec nie umie przyjąć prawdy. 
-Niby ta, ale jak wczoraj wrócił do domu to myślałem, że dom zniszczy. Tak go wpieniłyście, ty i Kim..
-Powiedziałyśmy tylko prawdę..
-I dlatego ci dziękuje. Też przyszedłem ci się pochwalić, że znalazłem pracę.
-To genialnie.! 
-No i tam pracuje młody chłopak i wprowadzam się do niego i będziemy razem wynajmować. Na razie małe mieszkanko, ale zawsze lepiej niż z ojcem..
-No to super.! Pewnie, że tak. A jak tata zareagował.?
-Jeszcze nie wie.. Trochę boje się mu powiedzieć, ale myślę, że zrozumie..'
-Nie ma wyjścia, musi. A teraz wiesz co Luke.. Właśnie patrzę, że Kim już jest.. Czas się zbierać..
-Okey.. Szkoda, że wyjeżdżacie.. No kurczę, zawsze jak kogoś fajnego poznam to musi wyjeżdżać.. Ale pamiętaj, jak coś zawsze ci pomogę.
-Będę pamiętać, trzymaj się i nie daj się ojcu.
-Jasna sprawa,!
I właśnie tak musiałam pożegnać się z niedawno poznanym przyjacielem. A wszystko wina dyrektora.. Może jakoś nam się uda wrócić tu szybko..
-Córciu, będzie mi ciebie brakować.- powiedział tata tuląc mnie..
-Mi ciebie też.
Mama nawet nie podeszła tylko pomachała.. HOHO ale mi przykro.. Wisi mi.. Większą przykrość jakoś sprawił mi Liam.. Myślałam, że mimo wszystko i po wczorajszej rozmowie z Harrym przyjedzie i pożegna się,a tu nic.. Przyjaciel.. 
-Emy chodź.!-krzyknęła z samochodu Kim.
-Idę... Hero pamiętaj co  ci mówiłam. Idę.!..


**LIAM
Siedziałem na ganku i myślałem czy iść do Emy czy nie.. Chociaż po wczorajszym nie wiem czy mam na co liczyć. Pewnie i tak by mi powiedziała cześć i zamknęła przed nosem drzwi. Zasłużyłem sobie na to.. Harry też wrócił wczoraj w środku nocy, na dodatek nie wstanie i bełkotał coś o niej.. Ten co najbardziej jej nie lubi, najwięcej o niej gada. 
-Liam kretynie wołam cię.! Głuchy jesteś.- klepnął mnie w tył głowy Niall..
-Sorry zamyśliłem się..
-Od poznania tej całej Emy ciągle chodzisz zamyślony..
-...
-Idź do niej.
-Wyjeżdża dzisiaj do tej pieprzonej szkoły z internatem.!
-Nie krzycz.. Skąd miałem wiedzieć jak z nikim nie rozmawiasz.!? 
-Przepraszam..
-To czemu się z nią nie pożegnasz.?
-Bo  wczoraj zachowałem się jak kretyn i na pewno nie chce mnie widzieć.. Ostatnio ciągle tak się zachowuję..
-Skąd możesz wiedzieć, że cię oleje.? Może czeka na ciebie i ryczy w poduszkę.?
-Emy,?
-Dobra nie ryczy w poduszkę, ale może liczy, że przyjedziesz. Mimo wszystko ponoć jesteście przyjaciółmi tak.? Każdy popełnia błędy. O ile pamiętam to ona jest w porządku.
-Jeszcze nie dawno twierdziłeś że chcę cię zabić.
-No bo tak jest.! Wiesz co mogła mi zrobić. Mogłem dostać urazy mózgu.!
-Tak Niall skończ..
-Dobra, ale patrz wybaczyła ci ostatnio tą akcję z tym lalusiem, to czemu nie miałaby ci teraz wybaczyć.?
-No nie wiem..Bo to Emy, nie wiem co mogę się po niej spodziewać.. a już tym bardziej nie wiem co myśli..
-Najwyżej cię wyrzuci na zbity pysk, ale będziesz wiedział na czym stoisz.
-Masz rację..
-Siema koledzy jest jakaś woda.?- wyszedł na ganek skacowany Harry
-W lodówce.. A ty gdzie tak wczoraj imprezowałeś i z jakiego powodu.?
-ee tam, polubiłem tą diablicę, która nazywa się Emy. I muszę przyznać, że będzie mi cholernie jej brakować. Z kim ja teraz będę się droczył.?
-Kiedy ty z nią się widziałeś.?!
-Wczoraj. Powiem ci uważaj, prawy sierpowy to ona ma niezły. A gadkę.. Kocham ją.
-Ej.!
-No co.? Ale tak wiesz, jako wroga. Właśnie Liam, co ty tu do cholery jasne robisz, druty ci przynieść.?
-Co ty gadasz, wytrzeźwiałeś wgl.?
-No bo siedzisz tu jak babcia, jeszcze na tym krześle bujanym tylko drutów ci brakuje.. Leć do  Emy, powiedz przepraszam za swoje szczeniackie zachowanie i... ooo.! I pozdrów ją ode mnie, na pewno się ucieszy.
-Albo zdzieli mi z liścia..
-Prędzej za stwierdzenie laleczka lub lalunia. Jak chcesz od niej oberwać to powiedz jej tak i powiesz nam czy serio ma taki mocny cios.
-Dobra chłopacy porozmawiamy jak wrócę, lecę do Emy.!
-Powodzenia z diablicą.!!
Może chłopacy mają rację, znowu oni, znowu oni musieli mi powiedzieć co mam robić.. Mniejsza. Ciekawe teraz jak  zareaguję Emy..

**EMY.
Całą drogę Kim gadała o Liamie... Liam to Liam tamto.. No ileż można. Rozumiem, jej przyjaciółka ma nawet niezłe relacje z nim,a ona jest fanką, ale nie znoszę jak ciągle się o kimś tak gada..
-A ten no.. Liam jest..- dalej ciągnęła Kim ten temat
-Możesz skończyć.! Drażnisz mnie pomału. Spytaj się jego, a nie mnie..
-Ciekawe jak.. to nie ja umawiam się z nim..
-A to moja wina i się nie umawiam, każda nasze spotkanie kończy się kłótnią. Nawet sama widziałaś, nie przyszedł się pożegnać, czyli mogę wywnioskować, że ma mnie gdzieś. Także skończ temat..
-Dobrze.. przepraszam.. Obiecaj mi, że mimo co w tej szkole nie zostawisz mnie.
-A Tobie kto przywalił..? Przecież to wiadome, że cię nie zostawię, z kim ja będę dręczyć tamtejszych sztywniaków.?
-Dziewczyny, to szkoła z tradycją, pełną kultury, zachowywać mi się tam..
-Ta.. Przecież zawsze się zachowujemy.
-Ja wiem, ale uprzedzam was.
Jedyna mama chyba, której nie przeszkadza nasze zachowanie.. Mogliśmy śmiało z nią żartować, śmiać się, nie to co z moją, głównie kłótnia, kłótnia, kłótnia..
Szkoła ; 
Miejsce, gdzie mam spędzić kolejne kilka miesięcy.. Wszyscy tutaj paradują w mundurkach, pewnie są kujonami. Tylko my takie 2 nieogarnięte tutaj. Chyba wszyscy się zdziwią, jak my się tu niby dostaliśmy. Właśnie, gdyby nie znajomości mamy Kim z tutejszą dyrekcją pewnie by na tu nie było. 
Na wejściu czekała już na nas dyrektorka.. Od razu wzięła na bok mamę Kim, a my staliśmy z kim jak te debilki patrzeliśmy się na tych uczniów.. Nagle podszedł do nas młody, przystojny chłopak, właściwie to do Kim podszedł i zaczął z nią rozmawiać. Żeby jej nie przeszkadzać odsunęłam się od nich. Tak dla grzeczności.. Dziwne nie? Ja i grzeczność.. Po jakiś chwili Kim przywaliła temu kolesiowi, a ja wybuchłam śmiechem.!
-Co tu się dzieje.?-podbiegła spanikowana dyrektorka z mamą.
-Tej frajer stwierdził, że skoro jestem taka ostra to pewnie w łóżku też jestem.! Co miałam powiedzieć choć sprawdzimy,!-wykrzyczała Kim, a mama chyba się wkurzyła i sama dała z liścia temu chłopakowi. UWIELBIAM JE.! Dyrektorka już wgl zawał serca dostała..
-W tej szkole jest zakaz stosowania przemocy.! Josh widzimy się u mnie, zaraz.!.-powiedziała dyrektor a my zachichotałyśmy pod nosem..-A my drogie panie widzimy się później. Chodźcie pokażę wam wasz pokój..
Umarłam ze strachu normalnie.. Ciekawe co dalej się wydarzy. Może z Kim damy jakoś radę.?
------------------------------------------
Przepraszam, że taki długi.. Starałam się go skrócić na maxa.. Mam jednak nadzieję, że da się go doczytać do końca. c;
Co w kolejny.? Głownie będzie z perspektywy Liama. ;) Ale jeszcze nie wiem kiedy.;P
Czytasz.? To skomentuj jak możesz. <3

czwartek, 23 maja 2013

XII Rozdział

Jak ja nie cierpię swojej mamy.! Nie wiem czy ona chce mi zniszczyć życie, czy lubi patrzeć jak zalewa mnie krew.. Przecież niby każda matka chce dla swojego dziecka jak najlepiej, a ona.? Robi wszystko na przekór. Wie dobrze, że mam tu w końcu przyjaciół to na złość wysyła mnie na drugi koniec Londynu do jakieś pieprzonej szkoły.. Dobrze, że wpadłam w to gówno z Kim, bo sama nie wiem co bym zrobiła. Jeszcze jedno, jak dowiem się kto serio ukradł te sprawdziany to nie ręczę za siebie. Kto może być tak chory, żeby kraść sprawdziany i wrabiać nas..
Usiadłam na jakieś ławce i ryczałam. Chyba bardziej ryczałam z tego jak bardzo mam chorą, wredną, oschłą mamę niż przez to, że zmieniam szkołę.
-Emy, proszę cie nie płacz-powiedział Liam, który usiadł koło mnie.
-A co może mam skakać z radości, że moja mama niszczy mi życie.!
-Wcale ci nie niszczy, chce dla ciebie jak najlepiej.
-Pewnie, wysyłając mnie na jakieś zadupie.. masz rację najlepszy pomysł.
-inni mają gorzej..
-Powiedz, że jeszcze ty masz źle biedaku.?
-No trochę, nie mam praktycznie życia prywatnego, gdzie nie pójdę tam fanki paparazii..
-Nie zapominaj, że masz stałą wymarzoną pracę, jeździsz po świecie, dajesz koncert w miejscach o których ja mogę pomarzyć.. A moim marzeniem jest mieć normalną rodzinę, ale to akurat jest nierealne!
-A nie sądzisz, że trochę przesadziłaś z Kim..
-Powiedziałyśmy prawdę, a co mieliśmy udawać miłe..On stwierdził, że jesteśmy źle wychowane, czyli obraził naszych rodziców.! To co mieliśmy zrobić.?
-Pewnie gdybyście się nie odezwały nie zawiesił by was..
-A czyli to nasza wina, że stanęliśmy w obronie rodziców no i przyjaciela. Zrobiłyśmy błąd, że bronimy rodziny i przyjaciół.. Wiesz co, idź sobie.!
-Przepraszam.. Nie chciałem. Bardzo dobrze, że stanęliście w obronie, nie twierdzę, że nie, ale nie raz jest tak, że lepiej być cicho ,bo..
-Bo co.! Wiesz co Liam, myślałam, że Harry jest debilem, ale ty to jesteś już nie wiem, nie wiem jak to określić. Sam nie wiesz co mówisz. Raz mówisz, że źle zrobiłam, raz że dobrze. Czy ty w ogóle myślisz co mówisz, czy mówisz by mówić.. Przyznaj się dla ciebie to chyba na rękę, że wyjeżdżam co.? Będziesz miał spokój ode mnie, nie będziesz musiał słuchać mnie.
-Wcale nie prawda. W cale nie jest mi na rękę, że wyjeżdżasz.. lubię cię i lubię spędzać z Tobą czas..
-oh na prawdę.? Jakoś tego nie widzę..
-Przypomnij sobie piknik. Jakoś wtedy było fajnie..
-No to możesz sobie teraz to wspominać, bo koniec będzie tych dni. Pewnie za kilka dni wyjeżdżam do szkoły z tradycją, pełną kultury, przeciwieństwo szkoły dla mnie..
-Może dobrze ci taka szkoła zrobi? Może jakoś pomoże ci, ale tobie i twojej mamie naprawić wasze relacje..
-Co.?!
-No wiesz..
-A rozumiem. Pojadę tam i oni mnie zmienią na grzeczną i doskonałą córeczkę, która nie buntuje się i nie potrafi powiedzieć co myśli.. Z tego wynika, że ty też chcesz żebym się zmieniła.. Wszystkim nie pasuje mój charakter. Tylko to nie moja wina, że taki mam i wiesz co.! Nie ważne czy tam będę czy nie, nie zmienię się, a jeśli ci to nie odpowiada masz pecha. A teraz sorry, ale idę do domu i nie idź za mną bo mam cię dość. Myślałam, ze serio mówisz zostań sobą, ale jednak kłamałeś. eh. Nara...
No chyba on na głowę upadł, że co.? że zmienię charakter.. Jaka jestem to jestem, co go to obchodzi. Jak mu się nie podoba, to przecież nie każe mu się ze mną zadawać.. Jak nie najpierw dyrektor mnie wkurzył, potem mama, a na końcu Liam. Ciekawe co jeszcze się dzisiaj wydarzy.!

**LIAM
Kurczę.. nie chciałem, żeby tak wyszło.! Nie miałem na myśli tego, żeby się zmieniła. Bardziej mi chodziło o to, że no nie wiem.. Ale nie chcę żeby się zmieniała.. Wszystko psuję, jestem debilem. Chciałem ją jakoś pocieszyć, a wyszło że bardziej ją wkurzyłem.. Cudownie.. Jak  ja kiedyś znajdę dziewczynę, to będzie cud.. Znowu będę miał w domu słuchanie chłopaków jaki to ja jestem głupi, że nie powinienem tak robić i blablaba. Jeszcze do tego ten głupi internat.. Przecież to drugi koniec Londynu, jak my się niby mamy spotykać.?..  Teraz ta kłótnia, to nie wiem co z tym będzie..

**EMY.
Niech lepiej mama się do mnie nie odzywa, bo wybuchnę na maxa. Niech sobie również nie myśli, że zapomnę że dała mi z liścia. Może i jestem nabuzowana złą energią, ale nigdy nie uderzyłabym jej. Rozumiem, że w końcu granica wytrzymałości wysiada, ale .. Niech tylko tata się dowie.!
-o kochanie wróciłaś, martwiliśmy się o ciebie..-powiedział tata
-Jest dopiero po 19...
-Właśnie, pani dorosła wie co robi-dopowiedziała mama..
-Szkoda że ty nie wiesz co robić..
-Słucham.? Przez ciebie smarkulo o mało co  nie straciłam pracy.!
- Przeze mnie.!? Ciebie broniłam, a ty masz do mnie pretensje.!
-Emy jak broniłaś.!?-zapytał tata
-Dyrektor stwierdził, że jestem źle wychowana więc powiedziałam mu co  nie co... A mama aferę robi.. A i jeszcze jedno, tego liścia nigdy nie zapomnę i słów nienawidzę cię też nie żałuję..
-Kochanie czy Emy ma rację.?
-No ma, ale co z tego, wiesz jak ona nawrzucała dyrektorowi, stwierdziła, że on nie umie dzieci wychowywać.!
-A niby skąd ma te informacje, że nie potrafi..?
-Bo Luke jest gejem i niby go biję.. Nie zmienia faktu, że nawrzucała mu, przez co moja praca jest zagrożona. Jak jesteś taki mądry to weź córeczkę ze sobą, zobaczysz jak się odzywa..
Poszłam do siebie, a raczej pobiegłam do pokoju. Nie mam siły się z nią kłócić, tata zrobi to za mnie. Dobrze, że chociaż on jest za mną..
-Hero idziemy na space.?-zapytałam przyjaciela..
Wzięłam smycz i ruszyłam w stronę parku. Jedyne czego teraz potrzebuję to spokoju i ciszy, a w domu na pewno nie mam co liczyć.. Idą sobie tak przez park z daleka zobaczyłam lokowatego.. akurat ludzi, których jakoś nie cierpię widzę wszędzie. Normalnie bym się odwróciła, ale... on się z kimś szarpał.. a właściwie ktoś nim szarpali.. Wiem, że go nie lubię, ale nie mogę do zostawić.. Podbiegłam do nich i odepchnęłam ich od siebie. Harry wylądował na ziemi, a drugi tajemniczy chłopak tylko się cieszył..
-Co twoja dziewczyna.?-zapytał ze śmiechem..
-Że ja,? Błagam cię, gdyby on był nawet ostatnim chłopakiem na ziemi nie chciałabym być z nim..
-Pedała to nikt nie chce.
-Pedały to ty masz w rowerze, a on jest chłopakiem. I do twojej świadomości, nie jest gejem.
-Popatrz laleczka cię broni.- wyśmiał mnie..
-laleczka.?..- powtórzyłam jego słowo.. nie znoszę tego słowa..- masz problem chłopacze..-powiedziałam i położyłam Hero na ziemi.
-I co niby ten pies ma mnie pogryźć?- znowu się szyderczo zaśmiał.
-Nie, szczeniakiem jeszcze jest, więc nie potrafi dobrze gryźć, ale teraz jak go nie mam na ręce, mam większą szanse lepiej ci przywalić w tą twoją brzydką twarzyczkę.- powiedział i dałam mu prawego sierpowego,przez co znalazł się na ziemi.- dla twojej świadomości, nie znoszę stwierdzeń lalunia i pedał. Jeszcze jedno, lepiej unikaj mnie.- tym razem ja go wyśmiałam. Hero chyba też był wkurzony, bo podszedł do niego i obsikał go. Widać że uczy się ode mnie.
-Ten psiak mnie olał.
-Widzisz wszyscy cię olewany, dlatego CZEŚĆ. Dałabym ci chusteczkę, ale może przyda się komuś innemu.- powiedział i wzięłam psiaka na ręce i odeszłam od nich.. W sensie od  Harrego i tego typa..
-Emy zaczekaj.-wydarł sie Harry
-Czego.?
-Milej.?
-Eee nie.?
-Mniejsza. Dzięki za pomoc, muszę przyznać prawy sierpowy masz niezły, a jego mina bezcenna.
-Ehee.. Po co tu byłeś.?
-Szedłem do ciebie..
-Co.?! Po cholerę.?
-Myślałem, że się ucieszysz..
-Ucieszyłam się jak przywaliłam temu kolesiowi.
-Dobra teraz serio.. Koniec żartów. Wiem, że pokłóciłaś się z Liamem..
-A ty co  adwokat, jeśli tak to nie mam ci nic do powiedzenia..
-Chciałem się tylko dowiedzieć, o co znowu się pokłóciliście. Przyszedł do domu jakiś wkurzony, drze się na wszystkich, demoluje mieszkanie, jak ostatnio po tej akcji z gejem.
-Tej gej ma na imię Luke i zapamiętaj sobie. I nie było żadnej akcji jasne,.? Po drugie on co nie może sam do mnie przyjść tylko wysyła znajomych, a w dodatku ciebie.?
-Nie wie, że tu jestem i że poszedłem do ciebie.. Powiesz mi czy będziesz mnie tylko obrażać i chamsko się do mnie odzywać.?
-Jest dzieckiem, który tylko mówi by mówić.
-Pamiętaj, ze mówisz o moim przyjacielu..
-A ty wbij sobie do głowy że mówię co  myślę. Dziękuje.
-Dziękuję za pomoc, pomogłaś nie ma co.. Czyli mam rozumieć, że on coś nie tak powiedział jak ostatnio..?
- Tak.
-Cały Liam, zawsze coś nie tak.. Ale uwierz, poza tym to na prawdę dobry facet..
-A czy ja szukam chłopaka.?
-A nie.?
-NIe.?!
-A.. to zmienia postać rzeczy.. Wiesz co nie jesteś wcale zła.
-Ten koleś cię tak wyszturchał, że ci się mózg przestawił czy co.?
-Nie rozumiem cię momentami, ale sprawiasz, że chce się cię bliżej poznać, może masz ochotę na kino.?
-Z tobą nigdy w życiu..
-Restauracja.?
-Nie..
-A serio mówiłaś z tym, że nawet jakbym był ostatnim chłopakiem na ziemi to byś się ze mną nie umówiła.?-powiedział a ja wybuchłam śmiechem.
-Wszystko co mówię zazwyczaj jest prawdą.
-To ja też mówię prawdę i nawet jakbyś była ostatnią dziewczyną na ziemi to bym się z tobą nie umówił.
-Serio.?
-Serio Serio.
-Jeszcze 10s temu chciałeś mnie do kina wyciągnąć.
-Chciałem sprawdzić twoją reakcję.
-przez ciebie będę ryczeć całą noc.
-Ja przez ciebie też, bo sprawiłaś że mój przyjaciel jest załamany.
-Przykroo. ..
-Emy.. pogadaj z nim..
-Nie mam zamiaru.. A poza tym wyjeżdżam jutro..
-GDZIE.?!
-Co Liam się nie pochwalił.? Będziecie mogli ode mnie odpocząć, przenoszę się do szkoły z internatem.. drugi koniec Londynu.. miło nie.?
-Wow.! Coś ty zmalowała.?
-Nic..? Broniłam przyjaciół i rodziny i zostałam zawieszona..?
-Kurczę...
-Nie mów że jest ci przykro..
-Ejj no .! Z kim ja teraz się będę droczył.!
-Skeyp jest.
Całą drogę jak się nie śmieliśmy to dogryzaliśmy sobie. Chyba inaczej się nie da. Dalej jakoś go nie lubię, ale go lubię. Nie ważne. Ważne, ze momentami poprawił mi humor.. Nie to co Liam, bardziej mnie zdołował.. Liczyłam, że jakoś podtrzyma mnie na duchu, poprawi mi humor, a tu proszę, przyjaciel się znalazł...
W domu zaczęłam swoje pakowanie.. Mama Kim załatwiła, że już jutro wyjeżdżamy.. Ciekawe jak Kim to znosi. Też pewnie nie skacze z radości, ale na pewno i tak lepiej ode mnie to znosi, bo ma wsparcie mamy.. Nie to co ja. Moja mama skacze z radości że wyjeżdżam.. Myśli, że zmienię się tam.. Dobry żart. Nic. Jutro wyjeżdżam i ciekawe co tam się będzie działo.. i tak już gorzej być nie może.
-----------------------------
Na ten pomysł wpadłam przed chwilą. Te opowiadanie nie ma wgl żadnych planów, piszę wszystko co przychodzi mi do głowy.. Mam nadzieję, że podoba się rozdział. ;)
Czytasz.?.. Skomentuj jak możesz. xx
Następny jak przyjdzie coś fajnego do głowy.