-do ciebie Emy-powiedziała dyrektorka dając mi słuchawkę od telefonu
-słucham?-powiedziałam zdziwiona
-no tak. Szybciej, zaraz kolejna lekcja.-powiedziała już oburzona..
*rozmowa telefoniczna
-halo?-zapytałam nie pewnie
-no Emy, co się z tobą dzieje, czemu nie odbierasz?-mówiła przerażona mama
-eee.-zacięłam się, przecież nie mogę powiedzieć, że wylądowałam wczoraj w nocy w basenie, bo jakiś kretyn mnie wrzucił. Do tego jeszcze koło mnie stała i czatowała dyrektorka..-no, więc..ee. jak się wczoraj kąpałam to pisałam sms i wpadł mi do wody.
-kto normalny bierze do wanny telefon?
-twoja córka. Wiem jestem głupia
-a tak poza tym to jak jest?-zapytała zaciekawiona. Nagle ją coś obchodzi..
-normalnie, jak w szkole. Byłam dzisiaj na lekcji, jest fajnie.
-A jesteś grzeczna?
-no pewnie, że nie. Zdemolowałam już pół szkoły, nienawidzą mnie tu.. głupio się pytasz-powiedziałam, a nagle poczułam jak ktoś szarpie mnie za ramię i groźnym wzrokiem patrzy na mnie. Była to wspaniała pani dyrektor. Być miła, dobrze.- Mamusiu, jestem grzeczna jak aniołek. Kocham cię-rzygam tęczą.
-chyba anioł z rogami, ale dobrze. Tęsknię za Tobą wiesz?-oznajmiła, a ja wybuchłam śmiechem
-Serio? Wiesz co, muszę kończyć, lekcja się zaczyna. Pa-powiedziałam i odłożyłam słuchawkę. Ona tęskni. Jasne, pewnie powiedziała tak, żeby być fajna. Szkoda tylko, że nie spytałam jak Hero. Trudno, następnym razem zapytam, o ile będzie następny raz. Chwila. Skoro to był telefon od mamy, czyli dyrektorka nic nie wie o naszej wczoraj imprezie. Jestem uratowana!
*
-no zmykaj na lekcje-powiedziała z uśmiechem dyrektorka
-już wszystko?-zapytałam zdziwiona. Wolałam się upewnić, niż potem by wyszło.
-A masz jakąś sprawę do mnie?
-właściwie to nie. Miłego dnia-powiedziałam z radością
-nawzajem
Nie ma żadnej kary, będę żyła i nie wywalają mnie do szkoły. Co lepszego może się wydarzyć. Kocham dzisiejszy dzień.
-Emy!!-krzyczała Loren biegnąć za mną
-czego?
-mów!
-ciągle mówię, głucha jesteś?
-konsekwencje jakie są?!
-nie ma kary. Fajnie nie?-powiedziałam z uśmiechem
-ty to masz szczęście.-westchnęła współlokatorka
-się wie.-mówiąc to skierowałam się na lekcje.. chociaż nie wiem kompletnie gdzie mam.
-EMY!-wrzasnęła Loren
-co?!-odkrzyknęłam, aż ludzie wszyscy się spojrzeli na mnie.
-sala jest w drugą stronę-powiedziała z lekkim uśmieszkiem..
-Nie mogłaś od razu powiedzieć? Tylko zasuwam jak głupia pół korytarza!-mówiłam śmiejąc się. Fajnie idzie się na lekcje nie wiedząc, gdzie ma się sale
-nie marudź już, chodź bo się spóźnimy.
-tak jest kujonie.-oznajmiłam i zasalutowałam, przez co Loren wybuchła śmiechem.
Nie jestem dziewczyną mocno zbuntowaną czy wredną. Lubię się śmiać i żartować, ale, zanim ludzie mnie poznają to od razu mnie oceniają. Dla nowej znajomej też z początku byłam trochę wredna, ale teraz za to dużo się śmiejemy, gadamy i tak dużo wcale jej nie docinam. No może czasem jak zacznie temat chłopaków..
**po lekcjach
Nie powiem, ale ten dzień mnie zmęczył. Siedząc z Loren musiałam wszystko notować, robić, zero rozmów, za to siedząc z Kim mam to, że nic nie robię. Obie się obijamy, ale może teraz wezmę się za naukę i skończę to klasę z dobrymi wynikami, kto wie.
-ale mnie głowa boli-powiedziała Kim, kiedy razem z Loren weszłyśmy do pokoju. My tu ciężko zasuwaliśmy ja ją broniłam, a ona caluśki dzień przespała..
-ciekawe od czego? Emy wiesz może?-zaczęła dokuczać jej współlokatorka
-ciszej bądźcie, proszę was.
-ciężko będzie, bo obiecałam Emy, że puszczę jej tą nowe płytę chłopaków-powiedziała Loren, a ja zachichotała, uwielbiam ją!
-dobra, za co ta kara co?
-Za co!?-powiedziałam oburzona
-przecież wróciliśmy normalnie, ja ładnie leżę w łóżku, chodź za cholerę nie mogę sobie przypomnieć jak się tu znalazłam.
-Liam cię przyniósł... i w..
-przyniósł?!-powiedziała zszokowana
-no.. byłaś tak nieprzytomna, że kontaktu z Tobą nie było. Chodź przed szkołą miałaś niezłe gadane.. ZABIJĘ CIĘ!
-znowu?-zapytała Kim, a Loren wybuchła śmiechem
-Po pierwsze, zabije cię Liam, bo zwymiotowałaś na jego buty..
-o matko-załamała się dziewczyna
-a uduszę cię za gadanie głupot! Pozwól, że zacytuję cię .. ,,ale Emy ma już swojego księcia...'' ale wiedziałam co masz na myśli dlatego zakryłam ci buzię, żeby nie dokończała. A drugi cytat ,,Chciałaś się z Liamem spotkać.'' A i jeszcze powiedziałaś do niego, że przypomina Louisa..
-jaka siara! Ja stąd nigdy nie wyjdę, nie pokaże się również chłopakom na oczy. Ciekawe co na imprezie gadałam..-schowałam Kim głowę w poduszkę
-Nie wiem, nie obchodzi mnie, ale następny razem jak się tak upijesz to zostawię cię tam. Pocieszę cię chociaż jednym, spałaś w łóżku Zayna i...-mówiłam, ale nie dała mi dokończyć
-Słyszałaś Loren!! Spałam w łóżku ZAYNA!! ZAYNA. Mistrz, uwielbiam to.-mówiąc to skakała z radości. Z tą wiadomością ożyła, nic jej nie jest i nawet nie ma kaca. Jak następnym razem nie będzie mogła wstać wymyślę coś fajnego, albo ewentualnie pozna moją słodką pobudkę..
-ogarnij się! Lepiej za lekcje się weź, jutro idziesz i nie ma gadania!-powiedziała poważnym tonem Loren.. ohoh żarty się skończyła.
-taa..-powiedziała Kim, całkowicie zlała to co powiedziała jej koleżanka-właśnie Emy, pisałam do ciebie, ale zobaczyłam, że telefon jest tu więc.. co się stało?
-a pływaliśmy sobie razem w basenie.
-CO?!-zdziwiła się Parker
-no wiesz, jakiś palant w lokach chciał zrobić żart i wrzucił mnie do wody. Zapomniał użyć mózgu, wiesz. Przecież kto w dzisiejszych czasach trzyma telefon w kieszeni-powiedziałam sarkastycznie
-Biedak.. a on żyje? W sensie Harry?
-Jak wychodziliśmy żył, chodź nie wiem czy tam coś mu nie odmarzło siedząc kilka godzin w lodowatej wodzie-powiedział ze śmiechem, a dziewczyny ze mną. Uwielbiam taką atmosferę, gdy Loren się nie wymądrza, a Kim nie trajkocze o Harrym. Coraz bardziej mi się tu podoba, chodź wolałabym wrócić do domu..
-Wiesz co jest dziwne Emy? Mimo, że jak im nie dogadasz, to im czegoś nie zrobisz to cię uwielbiają. Fajnie.
-Szczególności Niall mnie uwielbia.-to również powiedziałam sarkastycznie.
-Wydaje mi się, że gdybyś i tak potrzebowała pomocy Niall by ci pomógł-wtrąciła się Loren i nagle ktoś zapukał, pierwsza poleciała Kim
*p.Kim
Poleciałam pierwsza do tych drzwi, bo miałam nadzieję, że to może jakiś ładny chłopak czy coś, ale całkowicie zapomniałam, że jestem nieogarnięta i na dodatek w piżamie. Dlatego dziewczyny zaczęły się śmiać, gdy otworzyłam drzwi..
-Przesyłka dla Emilii Woźniak. To pani-powiedział kurier i zmierzył mnie..
-Nie, ale jest tam więc da mi pan, a ja jej przekażę si?
-A podpis?
-No walnę panu autograf i już..-powiedziałam, ale zapomniałam, że razem z przyjaciółką będziemy strasznie miłe. Obok akurat przechodziła pani Dyrektor..
-Kim! Grzeczniej, a poza tym czemu nie było cię dzisiaj na lekcjach?!
-eee....-leżę, całkowicie nie wiem co mówiła Emy, a nie chciałam wymyślać kolejnej wersji..
-Mówiłam pani okres ma dziewczyna i cały dzień zwijała się z bólu!!-krzyknęła Emy, kurier opuścił głowę w dół i widziałam jak chichocze, a pani dyrektor nic nie odpowiedziała..
-To proszę paczka, miłe dnia.-powiedział młody chłopak dając mi paczkę i poszedł z wielkim uśmiechem. Na pewno zapamiętam to na długo..
-Okres?! Serio?! Nie mogłaś czegoś lepszego wymyślić?!-oburzyłam się lekko
-Mogłam powiedzieć, że wczoraj napiłaś się jak dzwon, byłaś nieprzytomna, a dzisiaj masz wielkiego kaca.-powiedziała Emy wyciągając rękę po paczkę..
-Dawaj!
*p.Emy
Można powiedzieć, że jestem tu drugi dzień, a już dostaje prezenty. Podoba mi się to. Szybko rozerwałam papier i szczęka opadła mi do ziemi.. Był to iPhone 4g ..
Do pudełka jeszcze był doczepiony list.. Dziewczyny zaczęły zabawę nowym telefonem, a ja wzięłam się za czytanie listu :
Droga Emy
Jeszcze raz bardzo przepraszam cię za wczoraj. Nie chciałem, żeby tak wyszło, nie pomyślałem, że możesz mieć w kieszeni telefon. Dlatego masz w prezencie nowy. Mam nadzieję, że ci się spodoba, bo reklamacji nie przyjmuję. Chciałem sam przyjechać i ci dać, ale uznałem, że bezpieczniej dla mnie będzie jeśli wyślę pocztą. Dziękuje, że wpadłaś na imprezę, było fajnie, chodź jest mi strasznie zimno! Nadal!
Miłego dnia, Harry. xx
PS. W pudełku są nasze numery. Kochamy cię <3
Okey.. nie spodziewałabym się tego. Myślałam, że skończy się na tym słowie przepraszam i koniec. To miłe z jego strony, ale nie wiem czy powinnam przyjąć tak drogi telefon. Przecież ja miałam jakiegoś zwykłego grata, a teraz mam wypasiony..
-No i nadal twierdzisz, że Harry jest kretynem, palantem i tak dalej?-zapytała mnie Kim
-Niestety, ale tak- powiedziałam i wybuchłam śmiechem-przepraszam, ale zawsze będą dla mnie grupą debili.
-Ale lubisz ich?
-No można tak powiedzieć i koniec tematu. A teraz dawać telefon, muszę wysłać sms.
Wzięłam do ręki to cudo kompletnie nie wiedząc jak cokolwiek tu zrobić, ale z pomocą Kim i Loren udało nam się wysłać sms do Harrego ,,Dziękuje za prezent, chodź wiesz, że nie musiałeś.:) I masz rację, bezpieczniej było wysłać paczkę. Do zobaczenia niebawem Emy ''
Niech sobie nikt nie myśli, że ja i Harry coś.. o nie. Jak na razie chce się skupić na powrocie do domu, a dopiero potem myśleć o tym z kim chce być. Resztę dnia razem spędziłyśmy tak, że bawiliśmy się iPhonem. Loren wolała się uczyć, no trudno. Niech robi co chce, zabraniać jej nie będę
*NOC
-Emy, Emy-poczułam jak ktoś mnie szturcha i mówi szeptem
-Mmm?-udało mi się wydobyć tylko taki dźwięk, byłam zbyt zaspana na rozmowy
-Liam!!
-Mhm
-No wstawaj rzecz!-krzyknęła Kim i zrzuciła mnie z łóżka.. No wariatka!
-Pogięło cię?! Wiesz, która jest godzina?
-po 2.
-Brawo, więc dobranoc.-oznajmiłam i z powrotem położyłam się do łóżka
-On tu jest!! Stoi pod szkoła!-Kim nie dawała mi spokoju
-To ma pecha.. Zapraszam jutro po lekcjach.
-Emy nie żartuję, bo ja do niego pójdę...-mówiła, ale żeby się zamknęła dla świętego spokoju wstałam i poszłam do tego okna. Z początku myślałam, że żartuję, ale ona mówiła serio. Stał tam. Po cholerę, tym razem nigdzie się nie wybieram. Pokazał gestem, że mam odebrać telefon.. Własnie miałam z tym problem, żeby ustawić tu cokolwiek.
*
-Liam kretynie, pogięło cię?!-powiedziałam do telefonu
-Dobry wieczór, możemy pogadać?-stał i patrzał na mnie..
-No mów.
-Ale nie przyjdziesz do mnie?
-Nie mam jak..
-Wczoraj udało ci się wyjść więc?
Kurczę.. raz się udało, ale czy drugi raz mi wyjdzie. Spróbować nie zaszkodzi, właściwie i tak już jestem rozbudzona przez moją kochaną przyjaciółkę..
-Nie wyjdę drzwiami, a z pierwszego piętra nie skoczę.
-Drabina jest obok..-szepnęła Kim.. popatrzałam na nią krzywo, bo jakoś też specjalnie nie chciało mi się iść na dwór..
-Liam weź tą drabinę..-powiedziałam nie pewnie.
**Już z Liamem
-Masz jakiś problem ze snem?
-Przyjechałbym w dzień, ale nie mam zbytnio czasu a ...
-A czy ja wyglądam jak wampir i nie śpię 24h na dobę?!-powiedziałam oburzona
-No przypominasz trochę Belle..ałł-krzyknął, bo zdzieliłam go z łokietka
-Żeby panna Swan nie ugryzła cię-mówiąc zachichotałam
-Jestem za..-palną i momentalnie zrobił się czerwony ja burak
-Nie skomentuje-powiedziałam śmiejąc się
-Jestem za, sorry, wymknęło mi się. Może powiem ci po co wgl. przyjechałem.
-A to jednak jest jakiś cel twojego przyjazdu
-No tak. Pomyślałem..
-Tak?
-Ale wiesz co.. może jednak nie. To głupie.-powiedział i zaczął patrzeć w drugą stronę. ahh ten Liam.
-Liam no mów, przecież nie skomentuję jak to będzie głupie.
-Pojechałabyś ze mną na domek. Jadą też moi znajomi i tak pomyślałem, że może chciałabyś się wyrwać..-mówić to nie pewnie.. Mam jechać z nim na domek?! Ale..
-Wow.
-Mówiłem, że to głupi pomysł. Przepraszam. Uznajmy, że tego nie było ok.
-Czyli, że nie mogę jechać?-zapytałam i lekko się uśmiechnęłam
-A chcesz?-zapytał zdziwiony.
-Czemu by nie, może być fajnie. Ale pod warunkiem, że jadą znajomi.
-Jasne. To w piątek po szkolę przyjadę po ciebie dobrze?-powiedział już z pewnością siebie
-Dam ci znać jak tu wygląda, jak chce wyjechać gdzieś ok?
-Dobra. Dziękuję.
-To ja ci powinnam dziękować, że uwalniasz mnie od tej męczarni
Liam, chłopak strasznie skromy, skryty, bojący się powiedzieć cokolwiek. Ale mimo wszystko słodki jest, ale mógłby być bardziej pewny siebie. Chyba myśli, że nie ważne co by nie powiedział, wyśmiałabym go. Naprawdę doceniam to, że chce ze mną spędzać czas. Może dziewczyny mają rację i on coś do mnie? Ale nie chcę dawać mu zbytnio dużych nadziei..
Siedzieliśmy w samochodzie do grubo po 4, do momentu, gdy zobaczyłam, że facet, ze szkoły zabiera drabinę.. SZLAG! Przecież jak wyjdę i zacznę się drzeć to może pójść do dyrektorki, a jak nie wrócę do szkoły mogę mieć przechlapane.. Co teraz?!
--------------------------------------
Bum. Kolejny rozdział jest. Miał być w piątek, ale tak wyszło, że mnie nie było. Dlatego ten rozdział jest dłuższy. Mało jest tu chłopaków, ale chyba mimo wszystko da się czytać nie? Nie wiem kiedy kolejny, ale postaram się jak najszybciej! :D
CZYTASZ? TO SKOMENTUJ JAK MOŻESZ .<3