-Hero obiecaj mi, że jak wyjadę dasz popalić tej przeklętej rodzice..- pies zaszczekał czyli mogę wywnioskować, że zgadza się. Pozbędą się z domu jednego diabełka, a zostanie drugi. Niech sobie nie myślą, że się poddam. Również nie zmienia faktu, że chciałabym zabrać Hero ze sobą, ale to jest niemożliwe, bo tamtejsza szkoła nie pozwala na trzymanie w pokojach zwierząt.. Mam jednak dużą nadzieję, że będą się troszczyć o mojego przyjaciela..
-Emy śniadanie.!- wydarł się tata..
-Idę.!
Ostatnie wspólne śniadanie. Ja tam się cieszę, teraz przynajmniej śniadania będą się odbywać bez kłótni.. Schodząc na dół ze zdziwienia spadłam z ostatniego schodka.. Było to spowodowane tym widokiem;
Jeszcze wczoraj na ścianie nie było zdjęć, a sama kuchnia nie była taka ładna.. Na pewno to nie jest sprawka mamy.. A no i jedynie tata przejął się tym moim upadkiem ze schodka..
-Emy.! Co ty wyprawiasz.?-wydarła się mama
-Sprawdzam czy po ostatnim razie jak Hero zlał się na panele nie podniosły się wiesz...
-Możesz normalnie odpowiedzieć ?...
-Zadajesz głupie pytanie, to masz głupią odpowiedź.. Raczej nie leżę sobie na ziemi bo mi tak wygodnie..
-Cicho.. Nie możecie być chociaż jeden dzień w zgodzie.?!-włączył się tata
-Widzisz jak ona nas traktuję.? Mam nadzieję, że szkoła cię zmieni.
-A ja mam nadzieję, że..
-Emy proszę cię nie dokańczaj..-poprosił mnie tata..- podoba ci się nowa kuchnia.?
-Twój ojciec wstał o świcie, żeby to przygotować, specjalnie dla ciebie.
-Jak mi przykro, że dla mnie a nie dla ciebie.. Tak tatusiu strasznie mi się podoba.
-Nie wytrzymam zaraz z wami..-westchnął tata
-Taką sobie córeczkę wychowałeś..
-A ty co niby robiłaś co.?! No, bo najlepiej zwalić winę na kogoś.. Wiesz tato, jakoś odechciało mi się jeść.. Idę się dopakować, bo zaraz Kim z mamą mają po mnie przyjechać.
-Córciu..
-To nie twoja wina, serio ta szkoła to dobry pomysł, będę mogła odpocząć od niektórych osób..
-Ja również.
Nie no.. serio musiała zepsuć ten dzień.. Wyjeżdżam, mogłaby choć jeden dzień być cicho, to nie musi dopowiedzieć, dogryźć, szepnąć coś pod nosem.. Dziękuje, że choć tata jest w miarę normalny, choć i on ma czasem jakieś przejawy egoizmu i nic dla niego się nie liczy tylko praca.. Już nie raz tak było, że śniadanie wyglądało tak, że mama mówiła o swojej pracy, a on o swojej. No świra można dostać.. Mnie to już nikt nie słucha..
Pakowałam się do końca kiedy zadzwonił mój telefon.
-Halo.?
-Hej, tu Luke, jesteś w domu.?
-No jeszcze ta..
-To otwórz mi drzwi. PA.!
Hee.. A ten to czego tu.. Ojczulek już wypaplał mu zajście z wczoraj.. Zeszłam szybko na dół do drzwi, ale tym razem uważając, żeby znowu nie wylądować na ziemi..
-Nie mogłeś zadzwonić, pewnie któryś z moich rodziców by ci otworzył..
-Nie chcę zbytnio wpadać na twoją mamę..
-Właściwie jak ona ciebie widzi to ucieka więc nie masz czego się bać. Właź.
Poszłam z nim do swojego pokoju.. Nie chciałam, aby rodzice słuchali o czym rozmawiamy, w końcu później jakoś mogą obrócić to przeciwko mnie..
-Słuchaj Emy, chciałem ci podziękować za to, że stanęłaś w mojej obronie wczoraj.. Chodź nie musiałaś.. Teraz przeze mnie musisz wyjechać..
-Przestań, wyjeżdżam bo twój ojciec nie umie przyjąć prawdy.
-Niby ta, ale jak wczoraj wrócił do domu to myślałem, że dom zniszczy. Tak go wpieniłyście, ty i Kim..
-Powiedziałyśmy tylko prawdę..
-I dlatego ci dziękuje. Też przyszedłem ci się pochwalić, że znalazłem pracę.
-To genialnie.!
-No i tam pracuje młody chłopak i wprowadzam się do niego i będziemy razem wynajmować. Na razie małe mieszkanko, ale zawsze lepiej niż z ojcem..
-No to super.! Pewnie, że tak. A jak tata zareagował.?
-Jeszcze nie wie.. Trochę boje się mu powiedzieć, ale myślę, że zrozumie..'
-Nie ma wyjścia, musi. A teraz wiesz co Luke.. Właśnie patrzę, że Kim już jest.. Czas się zbierać..
-Okey.. Szkoda, że wyjeżdżacie.. No kurczę, zawsze jak kogoś fajnego poznam to musi wyjeżdżać.. Ale pamiętaj, jak coś zawsze ci pomogę.
-Będę pamiętać, trzymaj się i nie daj się ojcu.
-Jasna sprawa,!
I właśnie tak musiałam pożegnać się z niedawno poznanym przyjacielem. A wszystko wina dyrektora.. Może jakoś nam się uda wrócić tu szybko..
-Córciu, będzie mi ciebie brakować.- powiedział tata tuląc mnie..
-Mi ciebie też.
Mama nawet nie podeszła tylko pomachała.. HOHO ale mi przykro.. Wisi mi.. Większą przykrość jakoś sprawił mi Liam.. Myślałam, że mimo wszystko i po wczorajszej rozmowie z Harrym przyjedzie i pożegna się,a tu nic.. Przyjaciel..
-Emy chodź.!-krzyknęła z samochodu Kim.
-Idę... Hero pamiętaj co ci mówiłam. Idę.!..
**LIAM
Siedziałem na ganku i myślałem czy iść do Emy czy nie.. Chociaż po wczorajszym nie wiem czy mam na co liczyć. Pewnie i tak by mi powiedziała cześć i zamknęła przed nosem drzwi. Zasłużyłem sobie na to.. Harry też wrócił wczoraj w środku nocy, na dodatek nie wstanie i bełkotał coś o niej.. Ten co najbardziej jej nie lubi, najwięcej o niej gada.
-Liam kretynie wołam cię.! Głuchy jesteś.- klepnął mnie w tył głowy Niall..
-Sorry zamyśliłem się..
-Od poznania tej całej Emy ciągle chodzisz zamyślony..
-...
-Idź do niej.
-Wyjeżdża dzisiaj do tej pieprzonej szkoły z internatem.!
-Nie krzycz.. Skąd miałem wiedzieć jak z nikim nie rozmawiasz.!?
-Przepraszam..
-To czemu się z nią nie pożegnasz.?
-Bo wczoraj zachowałem się jak kretyn i na pewno nie chce mnie widzieć.. Ostatnio ciągle tak się zachowuję..
-Skąd możesz wiedzieć, że cię oleje.? Może czeka na ciebie i ryczy w poduszkę.?
-Emy,?
-Dobra nie ryczy w poduszkę, ale może liczy, że przyjedziesz. Mimo wszystko ponoć jesteście przyjaciółmi tak.? Każdy popełnia błędy. O ile pamiętam to ona jest w porządku.
-Jeszcze nie dawno twierdziłeś że chcę cię zabić.
-No bo tak jest.! Wiesz co mogła mi zrobić. Mogłem dostać urazy mózgu.!
-Tak Niall skończ..
-Dobra, ale patrz wybaczyła ci ostatnio tą akcję z tym lalusiem, to czemu nie miałaby ci teraz wybaczyć.?
-No nie wiem..Bo to Emy, nie wiem co mogę się po niej spodziewać.. a już tym bardziej nie wiem co myśli..
-Najwyżej cię wyrzuci na zbity pysk, ale będziesz wiedział na czym stoisz.
-Masz rację..
-Siema koledzy jest jakaś woda.?- wyszedł na ganek skacowany Harry
-W lodówce.. A ty gdzie tak wczoraj imprezowałeś i z jakiego powodu.?
-ee tam, polubiłem tą diablicę, która nazywa się Emy. I muszę przyznać, że będzie mi cholernie jej brakować. Z kim ja teraz będę się droczył.?
-Kiedy ty z nią się widziałeś.?!
-Wczoraj. Powiem ci uważaj, prawy sierpowy to ona ma niezły. A gadkę.. Kocham ją.
-Ej.!
-No co.? Ale tak wiesz, jako wroga. Właśnie Liam, co ty tu do cholery jasne robisz, druty ci przynieść.?
-Co ty gadasz, wytrzeźwiałeś wgl.?
-No bo siedzisz tu jak babcia, jeszcze na tym krześle bujanym tylko drutów ci brakuje.. Leć do Emy, powiedz przepraszam za swoje szczeniackie zachowanie i... ooo.! I pozdrów ją ode mnie, na pewno się ucieszy.
-Albo zdzieli mi z liścia..
-Prędzej za stwierdzenie laleczka lub lalunia. Jak chcesz od niej oberwać to powiedz jej tak i powiesz nam czy serio ma taki mocny cios.
-Dobra chłopacy porozmawiamy jak wrócę, lecę do Emy.!
-Powodzenia z diablicą.!!
Może chłopacy mają rację, znowu oni, znowu oni musieli mi powiedzieć co mam robić.. Mniejsza. Ciekawe teraz jak zareaguję Emy..
**EMY.
Całą drogę Kim gadała o Liamie... Liam to Liam tamto.. No ileż można. Rozumiem, jej przyjaciółka ma nawet niezłe relacje z nim,a ona jest fanką, ale nie znoszę jak ciągle się o kimś tak gada..
-A ten no.. Liam jest..- dalej ciągnęła Kim ten temat
-Możesz skończyć.! Drażnisz mnie pomału. Spytaj się jego, a nie mnie..
-Ciekawe jak.. to nie ja umawiam się z nim..
-A to moja wina i się nie umawiam, każda nasze spotkanie kończy się kłótnią. Nawet sama widziałaś, nie przyszedł się pożegnać, czyli mogę wywnioskować, że ma mnie gdzieś. Także skończ temat..
-Dobrze.. przepraszam.. Obiecaj mi, że mimo co w tej szkole nie zostawisz mnie.
-A Tobie kto przywalił..? Przecież to wiadome, że cię nie zostawię, z kim ja będę dręczyć tamtejszych sztywniaków.?
-Dziewczyny, to szkoła z tradycją, pełną kultury, zachowywać mi się tam..
-Ta.. Przecież zawsze się zachowujemy.
-Ja wiem, ale uprzedzam was.
Jedyna mama chyba, której nie przeszkadza nasze zachowanie.. Mogliśmy śmiało z nią żartować, śmiać się, nie to co z moją, głównie kłótnia, kłótnia, kłótnia..
Szkoła ;
Miejsce, gdzie mam spędzić kolejne kilka miesięcy.. Wszyscy tutaj paradują w mundurkach, pewnie są kujonami. Tylko my takie 2 nieogarnięte tutaj. Chyba wszyscy się zdziwią, jak my się tu niby dostaliśmy. Właśnie, gdyby nie znajomości mamy Kim z tutejszą dyrekcją pewnie by na tu nie było.
Na wejściu czekała już na nas dyrektorka.. Od razu wzięła na bok mamę Kim, a my staliśmy z kim jak te debilki patrzeliśmy się na tych uczniów.. Nagle podszedł do nas młody, przystojny chłopak, właściwie to do Kim podszedł i zaczął z nią rozmawiać. Żeby jej nie przeszkadzać odsunęłam się od nich. Tak dla grzeczności.. Dziwne nie? Ja i grzeczność.. Po jakiś chwili Kim przywaliła temu kolesiowi, a ja wybuchłam śmiechem.!
-Co tu się dzieje.?-podbiegła spanikowana dyrektorka z mamą.
-Tej frajer stwierdził, że skoro jestem taka ostra to pewnie w łóżku też jestem.! Co miałam powiedzieć choć sprawdzimy,!-wykrzyczała Kim, a mama chyba się wkurzyła i sama dała z liścia temu chłopakowi. UWIELBIAM JE.! Dyrektorka już wgl zawał serca dostała..
-W tej szkole jest zakaz stosowania przemocy.! Josh widzimy się u mnie, zaraz.!.-powiedziała dyrektor a my zachichotałyśmy pod nosem..-A my drogie panie widzimy się później. Chodźcie pokażę wam wasz pokój..
Umarłam ze strachu normalnie.. Ciekawe co dalej się wydarzy. Może z Kim damy jakoś radę.?
------------------------------------------
Przepraszam, że taki długi.. Starałam się go skrócić na maxa.. Mam jednak nadzieję, że da się go doczytać do końca. c;
Co w kolejny.? Głownie będzie z perspektywy Liama. ;) Ale jeszcze nie wiem kiedy.;P
Czytasz.? To skomentuj jak możesz. <3