-Dobry wieczór Emy. O Pani to chociaż wygląda przyzwoicie a nie jak pani koleżanka.-mówił dyrektor- Macie się zachowywać i być dla wszystkich miłe ze względu na wszystko dobrze.?
-Ta..- odpowiedziałyśmy wspólnie.
Dyrektor odszedł a Kim już do mnie miała jakąś sprute..
Dyrektor odszedł a Kim już do mnie miała jakąś sprute..
-Mogłaś mi powiedzieć że ubierasz się jakoś a nie.. Pani ideał normalnie..
-Uwierz mi też bym tak przyszła jak ty, ale mama by mnie z domu nie wypuściła... Właściwie co mamy robić.?
-Robimy za służące.. albo jak mówi dyrcio kelnerki przynieść,podaj...
Dobra obie nie cieszyłyśmy się z tej pracy, ale kara to kara trzeba to jakoś przeżyć. Sala była duża i na pewno roznoszenie dań sporo nam zajmie, normalnie żałuje że wzięłam szpilki..Przynajmniej dopóki wszyscy goście się nie zlecieli z Kim mieliśmy dobry ubaw z komentowania jak ludzie są ubrani. Kiedy tak stałyśmy podszedł do nas jakiś młody chłopaczek.
-Cześć dziewczyny przyniosłem wam czarne fartuchu.
-Wiedziałam że dadzą nam jakieś szmaty..- powiedziałam pod nosem.
-A ty kim jesteś.?- zapytała Kim chłopaka
-Jestem Luke, będę kelnerem razem z wami fajnie nie.?- powiedział z uśmiechem na twarzy chłopak
-Fajnie.. ciebie też dyrektor ukarał ?- zapytałam
-Nie, sam się zgłosiłem do pomocy- powiedział chłopak
Dobra to było dziwne, kto normalny poświęca swój wolny czas aby robić na sługę..
- OO no proszę lizus dyrcia.. .?-powiedziałam a Kim pokiwała stanowczo na tak a chłopak posmutniał.
-Dyrektor to mój tata....- powiedział a nam szczęka opadła..
-Jeśli coś powiesz swojemu tacie to obiecuje ci że z ziemi się nie podniesiesz- zagroziła mu Kim
-Jasne, będę cicho a teraz zacznijmy zbierać zamówienia.
Chodzenie od stolika i czekanie aż ktoś zdecyduje się wziąć ravioli czy kurczaka doprowadzało mnie do szału...Czekając miałam ochotę powiedzieć rusz pani to dupsko ileż mogę czekać, ale że wszędzie kręcił się synuś milczałam. Kim też straciła cierpliwość co przechodziła koło mnie narzekała na ludzi.
Dobra zamówienia przyjęte jeden duży plus. Pora na roznoszenie dań.
Wychodząc z pierwszym zamówieniem spojrzałam na numerek stolika-5. Skąd mam wiedzieć który to 5... Ja pierdziele szlag by go trafił, stałam jak ta debilka z tymi talerzami i rozglądałam się gdzie może być ten stolik.. Na szczęście podszedł do mnie Luke i powiedział jak rozstawione są stoli. Jak by nie mógł tego wcześniej zrobić. W pewnym momencie kiedy szłam z talerzem do stolika Kim mnie zawołała a ja się odwróciłam i wpadłam na jakieś faceta.. Całe danie wylądowało na jego marynarce.. Od razu facet wybuchł;
-No masz ty szlag.!- na te słowa dyrektor podbiegł i zaczął przepraszać ,,gościa''. No dobra ja też z grzeczności, no bo to nie była moja wina. Gdyby nie szedł tak za mną nie było by tragedii. Ale facet panikował i przez co ja dostałam na zapleczu niezły zryp od dyrektora..
-Masz tą marynarkę i zawieź ją na drugie piętro, tam jest pralnia. Tylko tym razem bądź miła dla babki i niech to szybko oczyści.
No jeszcze mamy mu prać marynarkę.? Żałosne.. Przecież nic się nie stanie jak będzie chodził bez. No ale, żeby skończył gadać poszłam z tą durną marynarką. Hm teraz pytanie, czy iść z schodami czy winą.. Wybieram windę. Kiedy czekałam aż wina zjedzie góry stanął obok mnie Liam...A ten tu czego. Przecież to impreza nie dla nich..
**Z perspektywy Liama
Tak nie chciałem iść na tą imprezę. Ale praca to praca.. Liczyłem na to, że może będą jakieś ładne dziewczyny które mnie polubią nie za to że jestem członkiem One Direction tylko za to że jestem zwykłym chłopakiem.. Miałem takie szczęście, że nikomu się nie podobałem, a jak ktoś mi się spodobał to albo narwana fanka albo anty fanka.. Chyba jako jedyny z zespołu mam problem w znalezieniu normalnej dziewczyny. Siedziałem z chłopakami przy stole i zastanawialiśmy się co wybrać, tyle tu dobrych dań że ciężko się zdecydować. Jako pierwszy wybrałem i rozglądałem się po całej sali. Po co to sam nie wiem. W pewnym momencie rzuciła mi się dziewczyna ze szkoły. W tej czarnej sukience wyglądała pięknie. Jeszcze lepiej niż w szkole. Nie mogłem oczów od niej odebrać, chyba gdyby nie Zayn który mnie klepnął bo nie powiedziałem co chcę za danie gapił bym się na nią ciągle.. Tylko jest jedno pytanie, jak się ona nazywa. Harry doskonale mnie znał i wiedział że nie spytam się o imię więc spytał kelnera;
-Co wiesz o tamtej dziewczynie w czarnej sukience.?
-Jest to Emy i zdaje mi się że jest lekko wredna.. Albo nie wiem zbuntowana.? Ciężko strasznie się z nią dogadać i co chwile coś wygarnia..Ale poza tym jest fajna i ładna.
-Dziękuje-powiedział Harry do kelnera
Kiedy chłopak odszedł usłyszeliśmy wrzask Paula. Okazało się, że wydarł się tak bo Emy nie chcący na niego wpadła. Paul zazwyczaj tak nie wybuchał nigdy, nie wiem właściwie co mu się stało. Tylko szkoda że jeszcze na nią się wydarł. Cholernie szkoda mi się jej zrobiło. Paul w końcu wrócił cały wnerwiony i zaczął mówić z podniesionym głosem.
-Ta dziewucha jest normalnie bezczelna.! Gdyby nie dyrektor ona by nawet nie przeprosiła. Jeszcze z wielkim foche mówiła przepraszam.
-Ty weź tak na nią nie mów bo Liama wkurzysz- zaczął chichotać Louis
-No nie mów że ta dziewczyna ci się podoba?
- Ma coś w sobie co przyciąga. Może ona wcale nie jest taka zła.
-Ważna dla ciebie jest.?
-No myślę że tak...
-No to skoro dla ciebie jest to coś ważnego to i dla nas.- powiedział Zayn
Chociaż na jednym mogłem polegać. Zayn pokazał że ona stoi kolo windy i szepnął mi do ucha
-To jedyna twoja szansa. Nie zmarnuj jej.
Tak, musiałem w końcu się odważyć i podejść i zagadać. Nie wiem co jeszcze powiem ale improwizować nie zaszkodzi..
***Z perspektywy Emy
Wina w końcu przyjechała, kliknęłam guzik z numerkiem 2 a on z 3.. Po co to mnie tak na prawdę gówno obchodzi. Wina jechała jakoś dziwnie po woli i co chwilę się dławiła, aż w końcu zatrzymała się w połowie piętra 1-2.. Cudownie. Ja nie mam telefonu i jestem uziemiona jeszcze z tym czubem.
---------------------
Coś tam wymyśliłam, ale szału nie ma.. Postaram sie jak najszybciej dodać kolejną część. W głowie coś jest gorzej w złożeniem to w całość.;)
CZYTASZ=KOMENTUJ
-No masz ty szlag.!- na te słowa dyrektor podbiegł i zaczął przepraszać ,,gościa''. No dobra ja też z grzeczności, no bo to nie była moja wina. Gdyby nie szedł tak za mną nie było by tragedii. Ale facet panikował i przez co ja dostałam na zapleczu niezły zryp od dyrektora..
-Masz tą marynarkę i zawieź ją na drugie piętro, tam jest pralnia. Tylko tym razem bądź miła dla babki i niech to szybko oczyści.
No jeszcze mamy mu prać marynarkę.? Żałosne.. Przecież nic się nie stanie jak będzie chodził bez. No ale, żeby skończył gadać poszłam z tą durną marynarką. Hm teraz pytanie, czy iść z schodami czy winą.. Wybieram windę. Kiedy czekałam aż wina zjedzie góry stanął obok mnie Liam...A ten tu czego. Przecież to impreza nie dla nich..
**Z perspektywy Liama
Tak nie chciałem iść na tą imprezę. Ale praca to praca.. Liczyłem na to, że może będą jakieś ładne dziewczyny które mnie polubią nie za to że jestem członkiem One Direction tylko za to że jestem zwykłym chłopakiem.. Miałem takie szczęście, że nikomu się nie podobałem, a jak ktoś mi się spodobał to albo narwana fanka albo anty fanka.. Chyba jako jedyny z zespołu mam problem w znalezieniu normalnej dziewczyny. Siedziałem z chłopakami przy stole i zastanawialiśmy się co wybrać, tyle tu dobrych dań że ciężko się zdecydować. Jako pierwszy wybrałem i rozglądałem się po całej sali. Po co to sam nie wiem. W pewnym momencie rzuciła mi się dziewczyna ze szkoły. W tej czarnej sukience wyglądała pięknie. Jeszcze lepiej niż w szkole. Nie mogłem oczów od niej odebrać, chyba gdyby nie Zayn który mnie klepnął bo nie powiedziałem co chcę za danie gapił bym się na nią ciągle.. Tylko jest jedno pytanie, jak się ona nazywa. Harry doskonale mnie znał i wiedział że nie spytam się o imię więc spytał kelnera;
-Co wiesz o tamtej dziewczynie w czarnej sukience.?
-Jest to Emy i zdaje mi się że jest lekko wredna.. Albo nie wiem zbuntowana.? Ciężko strasznie się z nią dogadać i co chwile coś wygarnia..Ale poza tym jest fajna i ładna.
-Dziękuje-powiedział Harry do kelnera
Kiedy chłopak odszedł usłyszeliśmy wrzask Paula. Okazało się, że wydarł się tak bo Emy nie chcący na niego wpadła. Paul zazwyczaj tak nie wybuchał nigdy, nie wiem właściwie co mu się stało. Tylko szkoda że jeszcze na nią się wydarł. Cholernie szkoda mi się jej zrobiło. Paul w końcu wrócił cały wnerwiony i zaczął mówić z podniesionym głosem.
-Ta dziewucha jest normalnie bezczelna.! Gdyby nie dyrektor ona by nawet nie przeprosiła. Jeszcze z wielkim foche mówiła przepraszam.
-Ty weź tak na nią nie mów bo Liama wkurzysz- zaczął chichotać Louis
-No nie mów że ta dziewczyna ci się podoba?
- Ma coś w sobie co przyciąga. Może ona wcale nie jest taka zła.
-Ważna dla ciebie jest.?
-No myślę że tak...
-No to skoro dla ciebie jest to coś ważnego to i dla nas.- powiedział Zayn
Chociaż na jednym mogłem polegać. Zayn pokazał że ona stoi kolo windy i szepnął mi do ucha
-To jedyna twoja szansa. Nie zmarnuj jej.
Tak, musiałem w końcu się odważyć i podejść i zagadać. Nie wiem co jeszcze powiem ale improwizować nie zaszkodzi..
***Z perspektywy Emy
Wina w końcu przyjechała, kliknęłam guzik z numerkiem 2 a on z 3.. Po co to mnie tak na prawdę gówno obchodzi. Wina jechała jakoś dziwnie po woli i co chwilę się dławiła, aż w końcu zatrzymała się w połowie piętra 1-2.. Cudownie. Ja nie mam telefonu i jestem uziemiona jeszcze z tym czubem.
---------------------
Coś tam wymyśliłam, ale szału nie ma.. Postaram sie jak najszybciej dodać kolejną część. W głowie coś jest gorzej w złożeniem to w całość.;)
CZYTASZ=KOMENTUJ