sobota, 30 marca 2013

VI Rozdział cz1


-Dobry wieczór- zwróciłam się do dyrektora
-Dobry wieczór Emy. O Pani to chociaż wygląda przyzwoicie a nie jak pani koleżanka.-mówił dyrektor- Macie się zachowywać i być dla wszystkich miłe ze względu na wszystko dobrze.?
-Ta..- odpowiedziałyśmy wspólnie.
Dyrektor odszedł a Kim już do mnie miała jakąś sprute..
-Mogłaś mi powiedzieć że ubierasz się jakoś a nie.. Pani ideał normalnie..
-Uwierz mi też bym tak przyszła jak ty, ale mama by mnie z domu nie wypuściła... Właściwie co mamy robić.?
-Robimy za służące.. albo jak mówi dyrcio kelnerki przynieść,podaj...
Dobra obie nie cieszyłyśmy się z tej pracy, ale kara to kara trzeba to jakoś przeżyć. Sala była duża i na pewno roznoszenie dań sporo nam zajmie, normalnie żałuje że wzięłam szpilki..Przynajmniej dopóki wszyscy goście się nie zlecieli z Kim mieliśmy dobry ubaw z komentowania jak ludzie są ubrani. Kiedy tak stałyśmy podszedł do nas jakiś młody chłopaczek.
-Cześć dziewczyny przyniosłem wam czarne fartuchu.
-Wiedziałam że dadzą nam jakieś szmaty..- powiedziałam pod nosem.
-A ty kim jesteś.?- zapytała Kim chłopaka
-Jestem Luke, będę kelnerem razem z wami fajnie nie.?- powiedział z uśmiechem na twarzy chłopak
-Fajnie.. ciebie też dyrektor ukarał ?- zapytałam
-Nie, sam się zgłosiłem do pomocy- powiedział chłopak
Dobra to było dziwne, kto normalny poświęca swój wolny czas aby robić na sługę..
- OO no proszę lizus dyrcia.. .?-powiedziałam a Kim pokiwała stanowczo na tak a chłopak posmutniał.
-Dyrektor to mój tata....- powiedział a nam szczęka opadła.. 
-Jeśli coś powiesz swojemu tacie to obiecuje ci że z ziemi się nie podniesiesz- zagroziła mu Kim
-Jasne, będę cicho a teraz zacznijmy zbierać zamówienia.
Chodzenie od stolika i czekanie aż ktoś zdecyduje się wziąć ravioli czy kurczaka doprowadzało mnie do szału...Czekając miałam ochotę powiedzieć rusz pani to dupsko ileż mogę czekać, ale że wszędzie kręcił się synuś milczałam. Kim też straciła cierpliwość co przechodziła koło mnie narzekała na ludzi.
Dobra zamówienia przyjęte jeden duży plus. Pora na roznoszenie dań.
 Wychodząc z pierwszym zamówieniem spojrzałam na numerek stolika-5. Skąd mam wiedzieć który to 5... Ja pierdziele szlag by go trafił, stałam jak ta debilka z tymi talerzami i rozglądałam się gdzie może być ten stolik.. Na szczęście podszedł do mnie Luke i powiedział jak rozstawione są stoli. Jak by nie mógł tego wcześniej zrobić. W pewnym momencie kiedy szłam z talerzem do stolika Kim mnie zawołała a ja się odwróciłam i wpadłam na jakieś faceta.. Całe danie wylądowało na jego marynarce.. Od razu facet wybuchł;
-No masz ty szlag.!- na te słowa dyrektor podbiegł i zaczął przepraszać ,,gościa''. No dobra ja też z grzeczności, no bo to nie była moja wina. Gdyby nie szedł tak za mną nie było by tragedii. Ale facet panikował i przez co ja dostałam na zapleczu niezły zryp od dyrektora..
-Masz tą marynarkę i zawieź ją na drugie piętro, tam jest pralnia. Tylko tym razem bądź miła dla babki i niech to szybko oczyści.
No jeszcze mamy mu prać marynarkę.? Żałosne.. Przecież nic się nie stanie jak będzie chodził bez. No ale, żeby skończył gadać poszłam z tą durną marynarką. Hm teraz pytanie, czy iść z schodami czy winą.. Wybieram windę. Kiedy czekałam aż wina zjedzie góry stanął obok mnie Liam...A ten tu czego. Przecież to impreza nie dla nich..

**Z perspektywy Liama
Tak nie chciałem iść na tą imprezę. Ale praca to praca.. Liczyłem na to, że może będą jakieś ładne dziewczyny które mnie polubią nie za to że jestem członkiem One Direction tylko za to że jestem zwykłym chłopakiem.. Miałem takie szczęście, że nikomu się nie podobałem, a jak ktoś mi się spodobał to albo narwana fanka albo anty fanka.. Chyba jako jedyny z zespołu mam problem w znalezieniu normalnej dziewczyny. Siedziałem z chłopakami przy stole i zastanawialiśmy się co wybrać, tyle tu dobrych dań że ciężko się zdecydować. Jako pierwszy wybrałem i rozglądałem się po całej sali. Po co to sam nie wiem. W pewnym momencie rzuciła mi się dziewczyna ze szkoły. W tej czarnej sukience wyglądała pięknie. Jeszcze lepiej niż w szkole. Nie mogłem oczów od niej odebrać, chyba gdyby nie Zayn który mnie klepnął bo nie powiedziałem co chcę za danie gapił bym się na nią ciągle.. Tylko jest jedno pytanie, jak się ona nazywa. Harry doskonale mnie znał i wiedział że nie spytam się o imię więc spytał kelnera;
-Co wiesz o tamtej dziewczynie w czarnej sukience.?
-Jest to Emy i zdaje mi się że jest lekko wredna.. Albo nie wiem zbuntowana.? Ciężko strasznie się z nią dogadać i co chwile coś wygarnia..Ale poza tym jest fajna i ładna.
-Dziękuje-powiedział Harry do kelnera
Kiedy chłopak odszedł usłyszeliśmy wrzask Paula. Okazało się, że wydarł się tak bo Emy nie chcący na niego wpadła. Paul zazwyczaj tak nie wybuchał nigdy, nie wiem właściwie co mu się stało. Tylko szkoda że jeszcze na nią się wydarł. Cholernie szkoda mi się jej zrobiło. Paul w końcu wrócił cały wnerwiony i zaczął mówić z podniesionym głosem.
-Ta dziewucha jest normalnie bezczelna.! Gdyby nie dyrektor ona by nawet nie przeprosiła. Jeszcze z wielkim foche mówiła przepraszam.
-Ty weź tak na nią nie mów bo Liama wkurzysz- zaczął chichotać Louis
-No nie mów że ta dziewczyna ci się podoba?
- Ma coś w sobie co przyciąga. Może ona wcale nie jest taka zła.
-Ważna dla ciebie jest.?
-No myślę że tak...
-No to skoro dla ciebie jest to coś ważnego to i dla nas.- powiedział Zayn
Chociaż na jednym mogłem polegać. Zayn pokazał że ona stoi kolo windy i szepnął mi do ucha
-To jedyna twoja szansa. Nie zmarnuj jej.
Tak, musiałem w końcu się odważyć i podejść i zagadać. Nie wiem co jeszcze powiem ale improwizować nie zaszkodzi..

***Z perspektywy Emy

Wina w końcu przyjechała, kliknęłam guzik z numerkiem 2 a on z 3.. Po co to mnie tak na prawdę gówno obchodzi. Wina jechała jakoś dziwnie po woli i co chwilę się dławiła, aż w końcu zatrzymała się w połowie piętra 1-2.. Cudownie. Ja nie mam telefonu i jestem uziemiona jeszcze z tym czubem.
---------------------
Coś tam wymyśliłam, ale szału nie ma.. Postaram sie jak najszybciej dodać kolejną część. W głowie coś jest gorzej w złożeniem to w całość.;)
CZYTASZ=KOMENTUJ

wtorek, 26 marca 2013

V Rozdział

Jestem po prostu ciekawa co da nam za karę, mam nadzieję że coś normalnego..
Dyrektor zaczął od rozmowy z dziewczyną obok.;
- No panno Parker ty powinnaś być u mnie na liście stałych gości- mówił dyrektor
Ha. A jednak ta dziewczyna ma coś w sobie, że ciągle jest na dywaniku. Czyli nie jest pustą laską.
-Co tym razem zrobiłaś.?- zapytał dyrektor
-Ten debil z 3c nazwał mnie szmatą, więc go uderzyłam, a ta głupia baba od matmy od razu kabluje.
-To już twoje w tym miesiącu 2 pobicie. Czy ty nie możesz normalnie porozmawiać.?
-Nie pobiłam, tylko uderzyłam go raz i to w jaja i był święty spokój. A tamta sama się na mnie rzucała, więc się broniłam.
Wow. Ta dziewczyna jest niezła. Chyba już ją lubię.
-Dobra. A pani jest.?- tym razem Dyrektor się do mnie zwrócił
-Emilia Woźniak z 2a.
-Aa. Twoja mama przypadkiem nie uczy angielskiego.?
-No uczy. To nasz pierwszy dzień tutaj- na te słowa dziewczyna parsknęła śmiechem. Wcale się nie dziwię pierwszy dzień szkoły a ja już na dywaniku.
-A co zmalowałaś.?
-Przedstawiłam siebie i moją mamę na lekcji i za to mama wysłała mnie do tutaj.
Boshe, jak to brzmi. Mama na swojej lekcji wysłała mnie do dyrektora.
-Nie mam już siły normalnie.- wzdychał dyrektor.- Nie chcę nikogo zawieszać, ale daję wam ostrzeżenie i karę. Następnym razem gorzej się to dla was skończy a szczególnie dla ciebie pani Parker.Akurat na piątkowy wieczór szkoła potrzebuje kilka dziewczyn do obsługi gości. Jedna będzie kelnerką a druga będzie witać gości. Będzie dużo nauczycieli z różnych szkół więc lepiej się zachowujcie. A i jeszcze jedno, uczniowie na tą imprezę mają wstęp wzbroniony czy wyraziłem się jasno.?
-Tak- odpowiedziałyśmy wspólnie. Super. Piątkowy wieczór spędzę jako kelnerka..
-Panie Dyrektorze jest pan proszony do sali konferencyjnej.- powiedziała sekretarka
-Już idę. A wy dziewczyny zapraszam na lekcję i do zobaczenia mam nadzieję dopiero w piątek.
Przeżyłam pierwszy dywanik i nawet surowej kary nie dostałam. Obie szłyśmy w tym samym kierunku. Nagle ta dziewczyna się do mnie odezwała.
-Jesteś niezła, pierwszy dzień a ty już masz karę, nawet ja tak nie miałam .- śmiała się dziewczyna. Zabawne jak nic, nie było mnie tam gdyby nie moja kochana mamusi i jej brak poczucia humoru..- Jestem Kim Parket.- powiedziała i wyciągnęła ku mnie rękę. Mam pierwszą znajomą w tej szkole. Może dzięki niej przeżyję tu jakoś . Ona zbuntowana i ja. Idealnie do siebie pasujemy. Jedyne co nas dzieli to rodzaj muzyczny. Ale na szczęście nie gada tylko o nich więc jest dobrze.
-W której klasie jesteś?- Zapytałam
-W tej co ty fajnie nie.?
-Jezu jak dobrze. Myślałam że w tej szkole będą same nudziarze, ale jednak.
-Też tak myślałam i masz rację nikogo tu fajnego nie ma oprócz nas- śmiała się dziewczyna
Razem weszłyśmy do klasy, gdzie moja mama kończyła lekcje. Nawet nie chciała na mnie patrzeć, ale wisi mi to. Sama chciała, żebym chodziła do tej szkoły gdzie ona uczy więc teraz niech ma za swoje. A Kim jest zajebista. Znalazłyśmy wspólny język. Wszystkie lekcje przegadałyśmy i chyba nawet nauczyciele mieli nas dość, dwie dziewczyny siedzące z tyłu gadają jak katarynki a do tego ja nowa. Na długiej przerwie usiadłyśmy razem do stolika i zajadałyśmy się śniadaniem kiedy nagle usłyszałyśmy pisk dziewczyn. Obie obróciłyśmy się w tył i okazało się, że One Direction nadal tu są. Świetnie wręcz cudownie. Wróciliśmy obie do wcinania naszego śniadania. Co.?! Kim nic nie robi.?! Przecież to fanka..
-Kim czemu nie piszczysz.?!- zapytałam zdziwiona.
-Nie jestem jedną z tych rozwrzeszczanych fanek. Kocham ich, ale wiem że takie ciągłe piski są dla nich uciążliwe. Wole spokojnie podejść poprosić o zdjęcie i o autograf i już.
Normalna fanka w końcu. Nawet moi znajomi w Polsce tacy nie byli.
- Właściwie co oni tu robią.?
-Dużo osób w tej szkole strasznie ich lubi i dyrektor żeby zrobić reklamę dla szkoły zaprosił ich tu. Najwidoczniej nie mieli nic ciekawego do roboty więc wpadli. Teraz wiesz, będzie przychodziło pełno fanów do szkoły, bo będą liczyli że kiedyś znowu odwiedzi nas One Direction.
Reklama dla szkoły.? I tak po prostu się zgodzili.. Widać że im na kasie zależy.
-Nie rozumiem tych rozwrzeszczanych ludzi. Jak można drzeć się na chłopaków, którzy przed kamerami robią z siebie idiotów. A na koncertach szału nie robią i mają denne piosenki a poza tym..- kiedy to mówiłam Kim zakryła twarz rękami. Odwróciłam się i stało za mną 3 chłopaków z tego zespoły. Brawo Emy, mistrz ciętej riposty, zawsze wiesz kiedy co powiedzieć.. Na ich widok sztucznie się uśmiechnęłam i zastanawiałam się co oni teraz o mnie myślą. Pewnie, o kolejna anty fanka, która nic nie wie a gada..
-Cześć dziewczyny możemy się dosiąść?- zapytał chłopak w lokach.
-Jasne siadajcie. Może macie ochotę na kanapkę.?- od razu zaczęła rozmowę Kim, a ja już miałam ich dość.
-Nie my nie jesteśmy głodni, ale Niall na pewno. Tylko, że dalej rozdaje autografu. Właściwie my w innej sprawie- szczerzył się jak głupi do sera lokowaty- Ja i Liam chcieliśmy was zaprosić na piątkową imprezę. Co wy na to.? - zapytał a ja zakrztusiłam się. No chyba śni, że ja gdziekolwiek z nimi pójdę. A tym bardziej będę chciała marnować swój czas..
-Nie skorzystamy bo mamy inne plany, a teraz możecie iść, bo denerwuje mnie tłum ludzi stojących wokół mnie- powiedziałam i wskazałam palcem na tłum fanek stojących przy stoliku.
Chłopaki tak zrobili, wstali i odeszli i zaczęli dalej rozdawać autografy. Kim na mnie spojrzała na mnie wzrokiem mówiący ZARAZ CIĘ ZABIJĘ.
-Ale o co ci chodzi.?- Zapytałam
-O co.?! Chłopacy, ideały dziewczyn pytają nas czy idziemy z nimi na imprezę odpowiadasz nie.?! Teraz jakaś głupia fanka pójdzie zamiast nas, normalnych ludzi.!
-Ps. Nie jestem ich fanką. A poza tym zapomniałaś że w piątek akurat mamy naszą karę..
-Tyyy.!!- zaczęła klepać mnie po ramieniu- A jak to ta impreza na którą idziemy jako kelnerki.?!
-Hello. Tam będą nauczyciele z innych szkół, więc po jaką cholerę miałby być jakiś zespół.?
-NO fakt, jezuu nie cierpię swojego życia.!
-Uwierz ja też .

***Z PERSPEKTYWY LIAMA
Nawet nie zauważyłem kiedy ci debile Zayn Louis i Harry zniknęli. Na pewno znowu coś chcą zmalować i będę musiał ich wyciągać z tarapatów. Nagle poczułem jak ktoś klepię mnie w ramię odwróciłem się i okazał się to być Harry.
-Gdzie wy się podzialiście.?
-A tu i tam. A tak serio to rozmawialiśmy z twoją dziunią.- mówił Harry
-Co .!? I co mówiła coś o mnie.?
-Nie, stwierdziła tylko że mamy denna muzykę i robimy z siebie idiotów na koncercie-powiedział Zayn.
-Ale po co wy do niej szliście.?
-No chcieliśmy ją na imprezę zaprosić, bo przecież sam do niej nie podejdziesz. Ale teraz przynajmniej wiesz co dziewczyna sądzi na nasz temat więc odpuść sobie.- mówił Harry
Super ja to mam szczęście z dziewczynami. Jak mi się jakaś podoba to nas nie znosi..Przecież ona nas nie zna, to czemu nas ocenia.. To było do przewidzenia, że nie pójdzie na imprezę z ludźmi których nie zna. Mimo to chcę ją bliżej poznać, tylko jak na razie ma nas pewnie dość..

**Z PERSPEKTYWY EMY
Dobra reszta dnia minęła w miarę dobrze. Kim już zamknęła się o chłopakach i była w końcu normalną dziewczyną. A ja modliłam się, żeby nie spotkać już tych chłopaków..Właściwie co ja miała takie, że ich tak do siebie przyciągałam, Cokolwiek to jest zabierzcie to..
Dom, w końcu dom. I tak jak się spodziewałam mama dała mi takie kazanie, że nikt o takim nie słyszał. Nawet ja już 3/4 słów nie pamiętam bo tyle gadała. Jedynie zapamiętałam, ze jak się nie uspokoję da mi szlaban.. I niech sobie daje i tak nie mam znajomych tu, żeby gdzieś z nimi wychodzić. A i stwierdziła, że to nie kara bycia kelnerką na tej imprezie,ale przynajmniej będzie miała mnie na oku...
Kiedy weszłam do pokoju nie mogłam uwierzyć.. Pokój był w takim stanie jakim go zostawiłam. A bałam się że Heroo mi wszystko pogryzie i zdemoluje, jak na szczeniaka przystało. Jednak ten psiak jest kochany. Podczas kolacji tata ciągle chwalił swoją pracę.. Wywiad wywiad wywiad nic innego nie mówił. Nawet go nie obchodziło za co byłam u dyrektora.. Dobra nie znoszę swoich rodziców. Mają mnie w dupie.. Listopadzie nadchodź i daj mi w końcu tą 18-stkę.!!
Czwartek i piątek w towarzystwie Kim mijały bardzo szybko. Ta mnie ciągle rozśmieszała przez co nauczyciele ciągle zwracały nam uwagę. Wiedziałam, że z nią nie będę prymuską ale przynajmniej nie umrę z nudów. Nawet słyszałam jak obrabiają nam inni dupę, ale ja z Kim miałyśmy to gdzieś. I tak Kim była najlepsza, jak ktoś coś do niej zaczął rzucać się to ta go tak gasiła, że potem omijali nas szerokim łukiem. I tak nie zmienia to faktu że chcę wrócić do Polski..

**PIĄTEK WIECZÓR
Siedziałam przed TV i oglądałam jakieś głupie serial kiedy zasłoniła mi swoim cielskiem mama w czarnej sukni. Wyglądała jak wiedźma, dosłownie.
-Ktoś umarł.?
-Emilio nie wygłupiaj się. Może byś się ubrała.?
-Przecież jestem ubrana, raczej goła nie chodzę po domu.
-Mi chodzi na wieczór. Przecież nie pójdziesz w spodniach .
-Nie.? To w czym mam niby iść. I tak pewnie dostanę jakiś wieśniacki fartuch i nie będzie widać mojego ubrania.
-Marsz na górę i ubierz jąką spódniczkę.-powiedziała mama i wskazała palcem, że mam natychmiast iść
Poszłam na górę i stałam przed szafą wybierając jakąś głupią spódniczkę. Dobra, lubię nawet czasami się elegancko ubrać,ale jak wiem, że ktoś będzie widział co mam na sobie, a nie zasłonie to wszystko fartuchem.. Ciekawe co by zrobiła mama gdyby zobaczyła mnie jak podaje jej kolacje w tym
Zawał kobieta by na miejscu dostała. Dobra, koniec żartów bo jak zaraz się nie ogarnę to kobieta palpitacji serca dostanie bo się spóźnimy.. Myślę że w tym mogę iść, nic innego na szybkiego nie wymyśle.
No może oprócz skóry. Zamiast tego ubiorę marynarkę. Zeszłam na dół i mama już chodziła po domu jak nawiedzona w tą i we w tą.. 
-No wyglądasz normalnie, a teraz szybko do samochodu.-powiedziała mama
Ta mieliśmy  jeszcze godzinę a gadała jakby 5 min... Nie moja wina, że mieszkamy na takim zadupiu.

***WIECZÓR
Wchodzę do restauracji a tam pełno ludzi w eleganckich strojach. Przynajmniej mama aż tak bardzo się nie wyróżnia bo są gorzej nie którzy ubrani. Podeszłam do baru gdzie stała Kim i Dyrektor. Podeszłam i już zaczęło się gadanie....
------------------
Dobra teraz mówić, czy pisać krótsze czy takie mogą być rozdziały.
CZYTASZ=KOMENTUJ

piątek, 22 marca 2013

IV Rozdział

Otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to 6 osób stojących nade mną. Nagle jeden się odezwał ;
-O jezu, ty żyjesz jak dobrze.- powiedział chłopak ciemnej karnacji po czym wybełkotałam 
-One Dire..- i nie dokończyłam bo znowu straciłam przytomność

Z perspektywy Liama;
-Zayn debilu, kolejną doprowadzasz do nieprzytomność. Po jaką cholerę się odzywałeś- powiedziałem
-Nie moja wina, że dziewczyny na mój widok mdleją.!
-Mogłeś ją zabić tak ją popchnąłeś
-Ale nie zabiłem .!
-Ale ja was zaraz zabiję jak się nie uciszycie -powiedziała pielęgniarka- Marsz wszyscy do kąta, dziewczyna na was widok nie najlepiej reaguje.
-Jak większość- zaśmiał się Harry
-Hallo słyszysz mnie, otwórz oczy.- mówiła pielęgniarka lekko ją szturchając.

Z perspektywy Emy
Ponownie otworzyłam oczy, ale stała tylko kobieta w białym wdzianku.Uff jak dobrze to był tylko sen..
-Przyśniło mi się, że stali nade mną 5 tych debili z zespołu.-powiedziałam i spojrzałam w kąt.
Fuck.. Jednak to nie był sen wręcz przeciwnie to był koszmar. Chyba nawet to chłopak w loczkach słyszał bo lekko się uśmiechnął i pomachał.. Za jakie grzechy muszę co chwilę na któregoś wpadać. To się nazywa mieć pecha. Od razu chciałam zejść z łóżka i wyjść z gabinetu. Kiedy wstałam tak zakręciło mi się w głowie, że znowu bym wylądowała na ziemi gdyby nie Liam, który mnie w ostatniej chwili złapał. Bohater się znalazł kurczę..
-Jeszcze raz nam zemdlejesz a dzwonimy po pogotowie.-mówiła pielęgniarka
-Ale nic mi nie jest, chcę iść na lekcje.
-A my dbamy o twoje bezpieczeństwo- powiedział Liam
-Ohh doprawdy, szczególnie popychając mnie na szafki.-powiedziałam a blondasek się zaśmiał
-Co bawi cię to może.?! Może ty zaraz wylądujesz w jednej z tutejszych szafek- zwróciłam się do chłopaka a on automatycznie zdębiał z wrażenia
-Nie. Już będę cicho obiecuję.
-To mogę iść na te lekcję.?
-Tak, ale jeśli zacznie cię boleć głowa idziesz do lekarza od razu dobrze.?-mówiła pielęgniarka
-Taa.
Wyszłam z gabinetu i kierowałam się w stronę sal. Jedna lekcja minęła i zaczęła się druga. Cudownie. Już pierwszego dnia nie ma mnie na lekcjach.. To się mamusia zdziwi. Znowu zaczęła się akcja poszukiwanie sali. W tej szkole nikogo nie ma na korytarzu jaka wiocha wgl.. Kiedy tak rozglądałam się na wszystkie strony ktoś z końca korytarza krzyczał.;
-Hallo.! Zaczekaj.!
Odwróciłam się i okazało się że biegnie za mną 5 tych debili. Co oni tym razem ode mnie chcieli.. Dobra będę miła , raz, jedyny raz..
-Słuchaj nie zdążyłem ci powiedzieć jak bardzo cię przepraszam, nie chciałem cię popchnąć- mówił chłopak o ciemnej karnacji.
-Ehem
-Louis mnie gonił i nie zauważyłem cię i tak jakoś , na prawdę przepraszam. Wybaczysz mi.?
-Ehem.
-Płyta ci się zacięła ?- mówił Liam
-Nie. Może nie zauważyliście,ale ja jestem tu uczniem. Chodzę do szkoły i się uczę a nie jak wy jeżdżę po świecie i mam wszystko gdzieś. I teraz zawracacie mi dupę mimo że mam lekcje , więc wybaczcie ale ja idę na lekcje.- miło to to chyba nie było, ale nie miałam ochoty z nimi gadać.

Z perspektywy Liama
-UU zadziorna, lubię takie- powiedział Harry
-Weź skończ. Chodźmy coś zjeść, przez to wszystko zgłodniałem- powiedział Niall
Ta dziewczyna miała coś w sobie co przyciągało uwagę. Tylko dlaczego tak do nas się chamsko odzywała. No nic, może kiedyś jeszcze się spotkamy.

Z perspektywy Emy.
Znalazłam salę, jestem normalnie mistrzem.. Teraz czas na angielski, mam nadzieję, że za drzwiami nie powita mnie moja mamusia..
-Przepraszam za spóź.- a jednak mamusia to moja nauczycielka od angielskiego, wręcz cudownie..
-Ohh jak miło, że pojawiłaś się na lekcji.- powiedziała mama i wskazała mi miejsce. Ta nagle taka milusia się zrobiła
-Może Emilio przedstawisz się klasie- powiedziała mama. Po cholerę skoro dwie sekundy temu powiedziała moje imię.
-Po co.? Powiedziałaś moje imię co jeszcze mam im mówić niby.- powiedziałam a wszystkim szczęka opadła. No tak chyba nie wiedzieli że jest to moja mama. Mam pomysł, zrobię świetną prezentację rodziny.
-No więc jestem Emilia, wołajcie na mnie Emy a to jest moja mama. Jeśli chcecie zdać, to nie spóźniajcie się, nie ściągajcie i nie liżcie jej dupy bo tego nie lubi. Robi często nie zapowiedziane kartkówki. Prace klasowe ściąga z internetu bo nie chce jej się układać nowych. No więc tyle wam chyba wystarczy
Hahhaha. Gdybyście widzieli minę mojej mamy. No co.? Powiedziałam prawdę, niech wiedzą czego mają się spodziewać. Chyba mama się lekko wkurzyła bo podeszła do mnie z miną wściekłego buldoga i powiedziała;
-Do dyrektora marsz.
Wstałam i wyszłam. Wiedziałam, że nie miałam co się z nią kłócić, wystarcz, że w domu mi da taki wykład jak powinnam się zachowywać, że możecie tylko pomarzyć. Ogólnie to dobrze było by jakbym jeszcze wiedziała gdzie jest pokój dyrektora. Szłam i błąkałam się po tej budzie jak sieroctwo.. Nagle ktoś pociągnął mnie z bara.
-Kretynie chodzić nie potrafisz.-krzyknęłam na chłopaka w kapturze
-Ojjej znowu ty. Przepraszam.-powiedział chłopak i zdjął kaptur. Okazał się to być Liam
Do jasne ciasnej. Czy ja mam na plecach napisane One Direction zaczep mnie!. Ile można ich spotykać..
-Świetnie..-powiedziałam sobie pod nosem
-A ty dalej szukasz sali.?
-Nie, tym razem gabinetu dyrektora.
-Ja też tam idę, więc możesz iść ze mną, ze mną nie zginiesz.- powiedział chłopak i szeroko się uśmiechnął
Nic nie odpowiedziałam tylko poszłam przed siebie milcząc. On chyba coś gadał,ale nie słuchałam. 
-No to tutaj. Poczekać z tobą może, wiesz towarzystwa nigdy za wiele.
-Nie dziękuje. Poradzę sobie. Możesz sobie iść.
Nareszcie, gabinet dyrka. Siedziała i chyba czekała już jedna dziewczyna, żeby odczepić się od Liama usiadłam koło dziewczyny, a ta zdjęła słuchawki i spojrzała na Liama. Nie wiem czemu ale wyglądała na zbuntowaną dziewczynę, która nie trawi również zespołu. Ale się myliłam. Ta laska zaczęła krzyczeć na jego widok a ten stanął jak słup i nie wiedział co ma zrobić. Cholernie wkurzał mnie jej pisk. Co to wgl było. Na widok jakieś debila tak krzyczeć.?
-Możesz się zamknąć..-powiedziałam bo już miałam jej dość
-Jezuu zrób nam zdjęcie proszę- powiedziała dziewczyny i wcisnęła mi swojego iPhona 
Tutejsze laski to są rozpieszczone. iPhony, iPody, tablety, markowe ciuchy.. Tylko ja taki wieśniak z starym telefon i zwykłymi ciuchami.
-No już, a teraz się zamknij, a ty możesz iść do reszty swoich kumpli . I dziękuje za odprowadzenie mnie tutaj. Szkoda jedna,że się nie zgubiłeś po drodze
-Nie ma sprawy. Do zobaczenia- powiedział z wielkim uśmiechem i poszedł
Co za człowiek. Mimo, że chamsko się do niego odzywam on dalej ma ten swój głupi uśmiech na twarzy i dalej ze mną gada. Grr. Mam nadzieję że ich więcej nie spotkam
-Jezuu skąd go znasz, to twój znajomy.?!-powiedziała dziewczyna
-Ci chyba z tego wszystkiego mózg wyparował. On jest dla mnie obcym człowiekiem i radzę żeby się ode mnie odczepił. Właśnie jak go spotkasz kiedyś przekaż, żeby się ode mnie wszyscy odczepili
-Zazdroszczę ci. Jak ja bym chciała się umówić jednym z nich. Ahh marzenia. - mówiła dziewczyna.
-Dziewczyny zapraszam do gabinetu- powiedział jakiś stary dziad , za pewne to był dyrka tej szkoły.

-----------------------------------------------
Za wszelkie obrażanie przepraszam. Tak ma być w opowiadaniu. Ona ma być na razie zbuntowaną, wredną dziewczyną.
CZYTASZ= KOMENTUJ

wtorek, 19 marca 2013

III Rozdział

-To twój pies chyba.- mówił podając mi Hero i śmiejąc się chyba nazywa sie  Liam czy jakoś tak.
-Tak mój, dziękuję- odpowiedziałam i uśmiechnęłam się sztucznie. 
-Też tak miałem jak pierwszy raz wyszedłem z Loki. Nie wziąłem smyczy ...-opowiadał coś co mnie kompletnie nie interesowało. Po cholerę on mi to opowiada. Czy pytałam go o opowiedzenie mi jego histori jak to on nie wziął smyczy i musiał ganiać za psem po całym parku.?.. Chyba zauważył, że jego historia mnie nie interesuje i zakończył rozmowę słowami;
-No więc lepiej kup smycz.- uśmiechnął się i poszedł 
Pan znawca się znalazł kurczę. Co on myśli, że ja jakaś nienormalnie jestem. Przecież oczywiste, że kupię tą głupią smycz, kto by myślałam że szczeniakowi napłynie tyle energii..
Całą drogę Hero niosłam na rękach, żeby znowu mi nie spierniczył i przypadkiem nie władował się pod kółka. Mam nadzieję, że mamie spodoba się piesek., a właściwie, ona nie ma nic do gadania. To mój pies. 
**DOM
W domu mama z tatą siedzieli w jadali i jedli obiad. Jakby nie mogli trochę poczekać i zjeść wspólnie. Kochająca się rodzina normalnie. Postawiłam psiaka na ziemi w salonie, żeby mógł zapoznać się z domem, a sama poszłam do kuchni nalać mu wody i  nasypać karmy. Mały od razu za mną przybiegł, chyba nawet już mnie polubił.  Mama nie wytrzymała od komentarzy, chyba miałam to po niej. Ona również mówiła to co jej naszło na język. 
- Mam nadzieję, że te psisko nie będzie sikać na nasze panele i będzie grzeczny, bo inaczej będzie musiała się z nim pożegnać.- mówiła mama jedząc obiad
-No już widzę, że pozwolę go mi zabrać. To jedyny mój przyjaciel w tym głupim miejscu...
-Przyzwyczaj się do tego miejsca, bo nie zamierzamy wracać do Polski.
-Wy może nie, ale ja kończąc 18 lat wracam tam gdzie jest mój dom.-powiedziałam stanowczo i poszłam do siebie do pokoju. Nie miałam już siły rozmawiać z nią. Wchodząc do pokoju zobaczyłam na biurku stos książek, a obok leżał nowy plan lekcji. Cudownie, muszę wszystko zaczynać od nowa.Jak ja nie chcę iść do szkoły...Usiadłam do biurka i włączyłam laptopa. Potrzebuję teraz z kim normalnym pogadać, z kim komu będę mogła powiedzieć co czuje. Jedynymi takimi osobami byli Paweł z Sandrą. Nie wiem co bym bez nich zrobiła. 
**SKEYP
-Hej kochanie, jak tam cudowna stolica.?-mówiła Sandra. Cudownie.?! Ja tu nic fajnego nie widziałam..
-Weź nic nie mów. Chcę listopad i moje urodziny i wrócić do was. .
-Laska, nie marudź. Jak będziesz tak marudzić to będzie się dłużyło.! Wyobraź sobie,że jesteś w Polsce.
-Taa , szczególnie jutro w szkole. Ci wszyscy ludzie się na mnie patrząjak na lumpa.! 
-hahah. Bo zazdrość ich zżera, taka zajebista osoba u nich w szkole.- mówiła-A właśnie, wpadamy w Lipcu do ciebie i idziemy razem na koncert chłopaków. I nie marudź lepiej bo wynajmiemy hotel.!
Mam ich na koncert tego zespołu.?! Po moim trupie. Nie zniosę 2h słuchania ich dennych piosenek..  Nie odbyło się bez tego że kilka razy coś wrednego powiedziałam. Właściwie oni się już przyzwyczaili i nie zwracają na to uwagi gorzej mają ci co mnie dopiero poznają. Ale w dupie mam to co będą o mnie gadać.. 
-Emiliooo.!!!!-wydarła się na cały dom mama, wiedziałam,że coś się stało.
-Wiesz co Sandra, ja kończę idę  na wojnę domową i nie wiem czy przeżyję. -powiedziałam i się rozłączyłam i zbiegłam na dół do salony
-Czego się tak drzesz, pół miasta cię słyszało.
-Ten szczeniak zlał się na panele.! Czy ty to widzisz?! Zapomniałaś,że z psem się wychodzi-darła się na mnie a Hero schował sie pod stół. Nie dziwie się takiej wiedźmy to wszyscy się bali.
-Tragedia normalnie...-poszłam do łazienki po mopa - Ciężko było ci wytrzeć, a nie awanturę robić- mówiłam wycierając panele. Dobrze, że nie było taty , bo awantura by trwała dalej.. 
Chyba czas spakować się do tej szkoły,bo znając mnie nie zrobię tego rana, a jeszcze że muszę wstać 2 godz wcześniej..
Wieczór odbył się bez żadnych sprzeczek. Właściwie nie było kiedy bo cały czas siedziałam w pokoju bawiąc się z Hero. 
*3 W NOCY
Obudził mnie pisk psa do ucha.. No tak , małemu zachciało się sikać..
-Hero, błagam cię, jeszcze 3 godz. wytrzymaj.
Mały chyba nie wytrzymał bo poczułam ciepło w nogach. ZLAŁ MI SIĘ DO ŁÓŻKA.! Mam swoją nauczkę, w końcu prosił. Nie powiem, ale byłam wściekła i jeszcze chciało mi się spać a nie długo muszę wstać.. Wstała i ściągnęłam pościel i rzuciłam ją do łazienki . Kiedy wróciłam do pokoju na łóżku siedział Hero i zrobił słodkie oczka żebym na niego nie krzyczała. I weź tu go nie kochaj. Położyłam się i przytuliłam się do pieska. Przynajmniej wiem, że nie będę miała z nim nudno.
**Rano i szkoła.
-Emilia wstawaj- obudził mnie krzyk mamy.
No tak. Ta jak się wydrze to pół miasta obudzi. Wyskoczyłam z łóżka i zaczęłam się ogarniać. To będzie jeden z najgorszych dni szkolnych chyba.. 
**Szkoła
Już nie lubię tej szkoły. Zgubiłam się rewelacyjnie nie.?! Mama wybiegła z samochodu do szkoły zapominając o mnie. Błądzę po tej szkolę jak debilka. Dla ludzi zaczynających pierwszy dzień szkoły powinni dać mapę. Dobra może nie..Z tym też bym się pogubiła. Głupia szkoła i głupia sala 18 . Wszystkie sale były tylko nie ta.! Przechodziłam koło szafeczek kiedy poczułam jak ktoś  mnie popycha i uderzam głową o szafkę i tracę przytomność...

------------------------------------------
Mam nadzieję,że nie za długi. Jak coś to piszcie to będę skracać następnę.
CZYTASZ=KOMENTUJESZ. 

niedziela, 17 marca 2013

II Rozdział

Nowy start w życiu.
Poszłam do siebie do pokoju i usiadłam na łóżku. Pokój był dość spory tylko, że pusty. Stały jedynie meble i łóżko. Rodzice tak się cieszyli, że w całym domu ich było słychać. Położyłam się na łóżku i rozryczałam się. Jakoś nie widziałam tego, że będę tu kiedyś szczęśliwa. Moim domem jest Polska i to się nie zmieni. Myśląc tak wpadłam na doskonały pomysł. Zawsze chciałam pieska, ale rodzice nigdy nie chcieli bo mieszkanie za małe teraz skoro już mamy dom nie powinno być żadnego problemy. Tylko jest jeden problem. Czy rodzice znajdą chwilę, żeby ze mną porozmawiać..Szybko pobiegłam na dół, akurat rodzice siedzieli w kuchni. Usiadłam na przeciwko nich i zapytałam.
-Możemy mieć pieska? Chce mieć choć jednego przyjaciela w tym głupim Londynie..
-Nie wiem. Pogadamy później.-powiedziała mama.
Ta zawsze jest pogadamy później,ale tego później nie ma.
-No ale tak czy nie.? Tak ciężko odpowiedzieć.
-Zgoda, ale pod warunkiem, że pojedziesz z tatą do szkoły. Trzeba cię do jakieś zapisać bo pojutrze z tatą idziemy do nowej pracy, a ty byś mogła do szkoły.
-Dobrze.
Jedyna dobra wiadomość dzisiaj. Będę mieć pieska. W końcu coś robią o co ich proszę. Poszłam do siebie do pokoju i zaczęłam rozpakowywać kartony. Zajęło mi to cały dzień, ale efekt był mega. Jedyne co mi się podobało to mój pokój. 
Będzie to jedyne miejsce, gdzie będę bezpieczna, będę mogła po prostu odpocząć. Pierwszy dzień w końcu dobiega końca. Chcę mieć 18 lat i móc z powrotem wrócić do Polski. 
*Nowy dzień* 
Tata obudził mnie po 8. I dobrze, przynajmniej szybko załatwimy głupie sprawy szkolne, a potem pojedziemy po mojego nowego przyjaciela. Szkoła była prawie godzina drogi od domu. Chyba dalej się nie dało. Mama będzie uczyć tam angielskiego, wręcz cudownie.. Niech jeszcze będzie moją nauczycielką to wgl świetnie.. Szkoła była duża i pełno w niej dziwnych ludzi. Wszyscy się na mnie gapili jak na lumpa. No tak w końcu jestem z Polski nie.?
* Po 30 min
Sprawa szkoły załatwiona. Zaczynam naukę już od jutra. Nie chciałam tam iść, ale wiedziałam, że rodzice mi nie odpuszczą. Jedyna rzecz jaka ich obchodzi to żebym ukończyła szkołę. Ale to co już czuję to nie. Teraz kierunek schronisko. Chciałam małego słodkiego pieska, w którym zakocham się od pierwszego wejrzenia.
*Schronisko.
Pełno maluśkich piesków. Wszystkie były słodkie. Nie mogłam się zdecydować, wszystkie tak się na mnie patrzyły. W końcu wybrałam, nie wiem co miał w sobie ale nie mogłam mu się oprzeć. Nawet tacie się spodobał o dziwo.



Kiedy szłam z nim do samochodu myślałam jak go nazwać. Hero-bohater. On jako jedyny uratuję mnie przed samotnością. Jest moim małym bohaterem. 
** W parku
Było pełno ludzi z psami. Sądziłam, że skoro Hero jest mały to nie potrzebuje jeszcze smyczy. Przecież szybko biegać nie będzie. No i się myliłam co do niego. Odwróciłam się na moment za siebie a ten mały już pobiegł. Kiedy zorientowałam się, że go nie ma od razu zaczęłam pościg za nim . Biegłam i krzyczałam . Nigdy nie sądziłam,że szczeniak jest taki szybki. W końcu jakiś chłopak go złapał i szedł w moją stronę. Kiedy tak szedł w moim kierunku skojarzyłam sobie, że jest to jeden z tego głupiego zespołu..
-To twój pies chyba.- mówił podając mi Hero i śmiejąc się..
------------------------
 Jest drugi rozdział moich wypocin.
CZYTASZ = KOMENTUJ. 

sobota, 16 marca 2013

I Rozdział


Nowy początek
         Siedziałam w swoim pokoju i ryczałam jak małe dziecko oglądając zdjęcia na laptopie. Nie chciałam się wyprowadzać, aż tak daleko. To może od początku. Jestem Emilia Woźniak, znajomi wołają na mnie Emy. Zwyczajna polska nastolatka. Moje życie legło w gruzach kiedy dowiedziałam się, że wyprowadzamy się do Londynu. Wszyscy myśleli, że tak łatwo wszystko rzucić i z dnia na dzień podjąć decyzję o wyjeździe. Rodzice twierdzili, że będę tam miała lepsze życie. Skończę dobrą szkołę,znajdę lepszych znajomych, ale tak naprawdę nie wiedzieli o tym, że mi jest tu dobrze. Wszyscy widzieli plusy wyprowadzki, tylko nie ja.

***OSTATNIE SPOTKANIE Z PRZYJACIÓŁMI***
Paweł i Sandra, ludzie których kochałam, bez których nie mogłam żyć. Nie umiałam się pogodzić z tym, że muszę się z nimi żegnać. Oni również byli załamani. Siedzieli i milczeli. Nie wiedzieli co powiedzieć. Nie wytrzymałam tej grobowej cisza.
-Możecie coś powiedzieć, czy będziecie gapić się na mnie jak ryczę.?! Jak macie siedzieć cicho to lepiej idźcie już..
Tak,to cała ja. Nie krępowałam się mówić to co myślę. To co nawinęło mi się na język mówiłam. Mimo to kochali mnie.
-Emy.. Zobaczysz będzie fajnie. Na wakacje Cię odwiedzimy-powiedziała Sandra
Odwiedzą mnie na tydzień, a resztę czasu będę tam samotna. Jadę tam nikogo nie znając. Bezsensu..
-A poza tym zazdrościmy Ci, jedziesz do  miasta gdzie mieszka One Direction. Wiesz ile osób ci zazdrości. Będziesz mogła chodzić na ich koncerty..-powiedział Paweł
One direction, zespół którego nie znosiłam. Nie wiem czemu, może dlatego, że moi przyjaciele o niczym innym nie gadali tylko o nich. Rzygałam nimi. Marzeniem moim było, żeby ich nie spotkać.
         Pożegnanie z nimi było najgorszą rzeczą jaką kiedykolwiek przeżyłam. Nie sądziłam, że tak się rozkleję. Siedząc w taksówce łzy ciekły mi po policzku. Mama mnie przytuliła i szepnęła mi do ucha ,, Będzie dobrze, zobaczysz'' 
         Lot samolotem zleciał mi szybko. Całą podróż myślałam o tym, aby rodzicom nie powiodło się w pracy i bylibyśmy zmuszeni powrócić do Polski. Wiem, że nie powinnam tak myśleć, ale tak nie chciałam tam mieszkać, że nawet sobie sprawy nie zdajecie.
         Nowy dom i nowe życie. Nie chciałam wchodzić, nie chciałam patrzeć jak rodzice jarają się domem. Był dość spory, ale ja i tak wolałam nasze małe mieszkanko. Usiadłam na ganku przed domem i wyjęłam telefon i napisałam sms do Sandry ,, Zabierzcie mnie stąd. PROSZĘ..”. Łzy znów poleciały mi po policzku. Byłam tu kompletnie sama, rodzice nawet nie zwracali uwagi że jestem nieszczęśliwa. Nie byłam na nowy początek nowego życia w Londynie. To nie dla mnie..

------------------
Taki tam nudny początek, ale co. 
CZYTASZ=KOMENTUJ .